[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ten miecz stanowi część twej osobowości. Tak nie jest. To twój osobisty demon
ucieleśniający nie siłę twą, ale słabość.
Nie pojmuję, co mówisz, pani, lecz jeśli nie chcesz, bym brał miecz ze
sobÄ…, to dobrze, zostawiÄ™ go tutaj westchnÄ…Å‚ Elryk.
Ostrze przemówiło ponownie, tym razem pojękując upiornie, ale Elryk zigno-
rował dzwięk. Dołożywszy do miecza jeszcze manierkę, wyszedł pewnym kro-
kiem z namiotu. Na zewnątrz czekały na nich konie gotowe do podróży z powro-
tem do Spiżowego Namiotu.
Jechali w pewnej odległości za Raikiem Na Seemem, a Oone opowiadała El-
rykowi o Zwiętej Dziewczynie i jej znaczeniu dla Bauradimów.
Jak pewnie już się orientujesz, takiemu dziecku powierza się całą historię
i marzenia klanu, całą zgromadzoną wiedzę. Wszystko, co uważają za prawdziwe
lub wartościowe, zawierają w jej umyśle. To żywa skarbnica całej ich mądro-
ści, esencja ich historii jeszcze z czasów, zanim zostali władcami pustyni. Gdyby
stracili ją, wówczas, jak sądzą, musieliby zacząć pisać swoją historię od nowa, raz
jeszcze zdobywać ciężko opłacone doświadczenie i wiedzę. Ponownie przyszłoby
im popełniać te same błędy i pomyłki, które przez stulecia wytaczały krew z żył
ich przodków. Można powiedzieć, że ona jest Czasem. Jest ich biblioteką, mu-
zeum, religią i kulturą zamkniętą w ludzkiej postaci. Rozumiesz teraz, czemu tak
boleją nad jej chorobą? Ona jest duszą całego klanu, uwięzioną teraz tam, gdzie
tylko nieliczni mogą dotrzeć, o wydobyciu jej nie wspominając.
Elryk gładził palcami różdżkę, którą przywiesił u pasa zamiast miecza.
Nawet gdyby była tylko zwykłym dzieckiem opłakiwanym przez rodzinę
ledwie, też gotów byłbym pomóc powiedział. Polubiłem tych ludzi i ich
przywódcę.
Jej los jest powiązany z twoim stwierdziła Oone. Niezależnie od
szlachetnych deklaracji, tak naprawdę mały masz wybór w tej materii.
Ta kwestia wcale mu się nie spodobała.
Mam wrażenie, że wy, Złodzieje Snów, znacie aż za dobrze mnie, moją
rodzinę, mój lud i przeznaczenie. To nie jest miła świadomość, nie zaprzeczysz
bowiem, że potrafisz powiedzieć więcej niż ktokolwiek inny, moich najbliższych
nie licząc, o sprawach kłębiących się w mej biednej głowie. Czy to dzięki sztuce
wróżenia i wygłaszania proroctw?
Jest taka kraina, którą odwiedzają wszyscy Złodzieje Snów powiedziała
Oone takim tonem, jakby czuła się winna. To miejsce wspólne dla wszystkich
snów. Nazywajmy je Krainą Pierwotnych Narodzin. To tam rodzaj ludzki po raz
pierwszy doświadczył rzeczywistości.
79
Ależ to legenda! I to prymitywna!
Dla ciebie legenda, dla nas prawda. Sam siÄ™ kiedyÅ› przekonasz.
Skoro Alnac potrafił przewidywać przyszłość, to czemu nie poczekał na
twoje przybycie?
Rzadko wiemy coś o własnym przeznaczeniu, zwykle znamy tylko ogólne
kierunki przebiegu zdarzeń i losów kluczowych postaci danego świata. To prawda,
że wszyscy Złodzieje Snów znają przyszłość, bowiem przynajmniej przez połowę
ich życia obywają się bez Czasu. Nie ma dla nas przeszłości ni przyszłości, tylko
zmienna terazniejszość. Więzy, które krępują większość ludzi, nas nie dotyczą.
Czytałem o takich ideach, ale niezbyt je rozumiem.
Bo brak ci doświadczenia, które nadałoby sens pojęciom.
Wspominałaś o Krainie Snów Pospolitych. Czy to jest to samo co Kraina
Pierwotnych Narodzin?
Może. W tej materii nasze autorytety różnią się zdaniem.
Na chwilę pobudzony przez narkotyk, Elryk znajdywał sporo przyjemności
w rozmowie, chociaż niewiele z niej pojmował. Pozbycie się miecza zaowocowało
lekkością ducha, stanem podobnym do tego, który towarzyszył mu podczas kilku
pierwszych miesięcy spędzonych wraz z Cymoril, nim jeszcze rosnące ambicje
Yyrkoona rzuciÅ‚y cieÅ„ na życie dworu w Melniboné. WspominaÅ‚ nawet niektóre
z przekazów znanych jeszcze z młodości.
Czytałem, że świat jest zawsze tylko i dokładnie tym, czym uczynią go jego
mieszkańcy. Było o tym w Sporze o wymiary: Któż może osądzić, co jest snem,
a co jawą? Do nas należy decyzja, co uznamy za rzeczywistość, wówczas nią się
staje, chociaż to, co nazwiemy snem, może być czasem o wiele prawdziwsze .
Czy przemawia do ciebie takie filozofowanie, pani?
Dość dobrze. Chociaż to akurat było nieco wydumane.
Jechali rozmawiając niby dwoje dzieci na pikniku, aż o zachodzie słońca do-
tarli do Spiżowego Namiotu. Raz jeszcze zaprowadzono ich do miejsca, gdzie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]