[ Pobierz całość w formacie PDF ]

lodowatej wody. Chciała coś powiedzieć, ale nie mogła
wydobyć głosu, więc siedziała w milczeniu.
- Czy chciałeś mnie zepchnąć z galerii tego domu, który
oglądaliśmy? - spytała, kiedy w końcu odzyskała głos.
- Co?
- Słyszałeś, o co pytałam. Czy próbowałeś mnie zabić,
Jared?
- Na Boga, Spencer, nie! - Pochylił się do przodu i
przycisnął dłonie do skroni. - Na Boga, nie! Czy tak myślałaś?
Przez chwilę zastanawiałem się, czy nie skoczyć w dół, ale za
nic na świecie nie skrzywdziłbym ciebie!
- Dlaczego nie przyszedłeś do mnie, kiedy wpadłeś w
tarapaty? - spytała ochrypłym głosem, rozpaczliwie pragnąc mu
uwierzyć.
Uniósł ręce i potrząsnął głową.
- Spencer, byłaś wtedy pogrążona w rozpaczy. To było tuż
po śmierci Danny'ego. Nie słyszałaś, co się do ciebie mówi.
275
Potem wyjechałaś, a ja nie mogłem pobrać tych pieniędzy z
rachunku twego dziadka. Jest niemłody, ale ma orli wzrok. -
Wstał. Wyglądał jak człowiek wyczerpany i stary.
A ja się bałam, że Sly będzie zaniepokojony moim
wyglądem, pomyślała Spencer.
- Nie powiedziałem o tym od razu Cecily, a kiedy się
dowiedziała, omal nie doszło do rozwodu. Podejrzewała, że
mam romans.
- Zdradzałeś ją?
- Przez krótki czas - przyznał niechętnie. - Wtedy właśnie
zacząłem uprawiać hazard. Powiedziałem Cecily o tych długach,
bo nie chciałem, żeby nasze małżeństwo się rozpadło. - Usiadł
ponownie na krześle. - Wiesz, z biegiem lat człowiek traci
częściowo zapał do życia... czasem szuka czegoś innego albo
próbuje odzyskać ten zapał. Kocham Cecily, ale znasz ją.
Gdybym stracił dobrą opinię, nie zostałaby przy mnie.
Poszedłem najpierw do ojca, ale on jest już na emeryturze i nie
mógł pokryć moich długów. Naprawdę myślałem, że wszystko
ci oddam, zanim się zorientujesz, ale właśnie wtedy
postanowiłaś kupić ten przeklęty dom... Gdybyś poczekała
jeszcze kilka dni, wszystko byłoby w porządku.
Siedziała jak otępiała i patrzyła na niego w milczeniu. Jared
wstał, obszedł biurko, przyklęknął obok niej i chwycił ją za
rękę.
- Spencer, przepraszam cię. Przysięgam, że bardzo mi
przykro. I nie rozumiem, jak mogłaś myśleć, że chcę ci zrobić
coś złego.
Uwierzyła mu. Może dlatego, że chciała.
- Skąd wziąłeś pieniądze, żeby mi oddać dług?
- Zajęło mi to trochę czasu, ale sprzedałem ziemię, którą
kupiłem kiedyś w celach spekulacyjnych w Jupiter. Miałem
szczęście. Potroiłem zainwestowaną sumę. - Westchnął i opuścił
wzrok. - Naruszyłem też fundusz przeznaczony na szkołę dla
dzieci, ale i to nadrobię. - Wstał. - Czy powiesz o tym
swojemu dziadkowi?
276
Potrząsnęła przecząco głową.
- Więc poczekasz, aż firma stanie się twoja, a potem mnie
wyrzucisz?
- Mogłabym długo czekać na tę chwilę - odparła,
uśmiechając się mimo woli. - Sly ma dziewięćdziesiąt kilka lat,
ale podobno jego dziadek dożył stu trzynastu. Zanim on
odejdzie, oboje będziemy starzy i niedołężni, a ja pewnie
zapomnę do tej pory o tym, co zrobiłeś.
- Dziękuję - powiedział cicho. Ruszył ku drzwiom, a
potem zatrzymał się i odwrócił głowę. - Spencer, przysięgam ci,
że ciężko pracowałem w tej firmie. Dbałem o nasze inwestycje,
znam historię architektury niemal tak dobrze jak ty, i wiesz, że
zawsze wkładałem całą duszę w poczynania firmy. Mam wiele
wad, ale nigdy nie chciałem być krewnym, którego toleruje się
tu z łaski.
- Wiem o tym, Jared.
Kiwnął głową i chciał jeszcze coś powiedzieć, ale nie znalazł
odpowiednich słów.
- Mam do ciebie dwie prośby, Jared. Jeśli kiedykolwiek
znajdziesz się znowu w trudnej sytuacji, to powiedz mi o tym
uczciwie, do cholery!
- Dobrze. A druga prośba?
- Idz stąd i więcej o tym ze mną nie rozmawiaj. I nie
wychylaj się przez balustrady, bo wystraszysz mnie na śmierć.
- Chyba doszłaś do numeru trzy i cztery - powiedział z
uśmiechem. - Dziękuję, Spencer.
- W takim razie jest jeszcze numer piąty. Nie dziękuj mi
więcej. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • galeriait.pev.pl
  •