[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Gdy odkryłem te fakty, starałem się zmienić nasze cele, ale to jest niemożliwe. Nie mogę
nawet zmienić jednego słowa w treningu tych dzieci. A ponoć kieruję tą szkołą.
- Ja mogę zmienić wszystko - poinformowałem go uprzejmie.
- Oczywiście - jego nieruchoma twarz drgnęła, kąciki ust powędrowały w górę. Leciutko, ale
jednak uśmiechnął się. - A jak sądzisz, dlaczego chciałem, abyś tu przybył? Ty możesz zrobić to, co
ja starałem się osiągnąć przez całe życie. Możesz uratować mieszkańców tej planety.
- Wystarczy jedna wiadomość: koordynaty tego globu i mój podpis.
- I twoja Liga przybędzie, by nas zniszczyć. Tragiczne, ale prawdziwe.
- Włos wam z głowy nie spadnie.
- Tak, bo spadnie głowa! To jest kłamstwo i nie podoba mi się, że kłamiesz!
- To jest prawda! Po prostu nie wiecie, jak reagują cywilizowane społeczeństwa. Przyznaję, że
wielu ludzi, wiedząc, gdzie was szukać, rozerwałoby was na kawałki i to powoli. Liga po prostu
będzie na was uważać i pilnować, żebyście nie wpadli na kolejny głupi pomysł. Natomiast we
wprowadzeniu zmian, o których mówisz, może wam tylko pomóc.
- Nie rozumiem tego - był wyraznie zaskoczony. - Oni muszą nas zabić.
- Przestań z tym zabijaniem, bo już mi się rzygać chce. To jest wasz główny problem: życie albo
śmierć, zabić lub być zabitym. Ta filozofia należy do historii. Do mrocznej historii, która na
szczęście jest już dawno za nami. Możliwe, że nie mamy najlepszego systemu etycznego, ale
przynajmniej zakazuje on przemocy zinstytucjonalizowanej. Jak sądzisz, dlaczego waszym oślizłym
koleżkom tak dobrze idzie? Bo nie ma czegoś takiego jak Flota czy Armia Ligi. Nie mamy wojen, nie
mówiąc o jakichś lokalnych konfliktach. To co walczy z obcymi, to zbieranina Flot i Policji różnych
planet. Nie ma potrzeby, aby rząd używał zabijania jako narzędzia, chyba że znajdą aż coś takiego,
jak na Cliaandzie, gdzie próbowaliście cofnąć zegar o jakieś dwadzieścia tysięcy lat.
- Musi istnieć prawo. Kto zabija, sam musi być zabity.
- Bez sensu. To nie wskrzesi zabitego, a społeczeństwo dokonujące zabójstwa samo staje się
mordercą. Już widzę co chcesz powiedzieć. Przemoc rodzi przemoc. Kara śmierci jest urzędową
wendetą, a nie żadnym rozwiązaniem.
Maszerował w tę i z powrotem po pokoju, starając się zrozumieć tę obcą filozofię. Tymczasem
wylizałem do czysta naczynie i łyżeczkę. W końcu opadł na swoje krzesło.
- To co mi powiedziałeś, wykracza poza nasze rozumienie. Muszę to przeanalizować, ale nie w
tym rzecz. Pewien jestem, że plany Kekkonshiki muszą zostać pokrzyżowane, było już zbyt wiele
niepotrzebnych zabójstw. To może się skończyć jedynie śmiercią nas wszystkich. Trzeba wysłać tę
wiadomość do Ligi.
- Jak?
- To ty musisz mi powiedzieć. Nie uważasz, że zrobiłbym to, gdybym wiedział?
- Pewnie - teraz ja wydeptywałem podłogę. - Nie ma poczty, nie ma psimenów, zresztą to i tak
nieistotne. Jeśli są, to tej wiadomości na pewno nie wyślą. Radio?
- Najbliższa baza Ligi jest o czterysta trzydzieści lat świetlnych.
- Nie będę tyle czekał. Muszę znalezć sposób, by dostać się na statek.
- To zbliżone do niemożliwości.
- Jestem tego pewien, ale musi istnieć jakiś sposób. Najlepiej będzie przespać całą sprawę. Jest
tu jakieś miejsce, gdzie mógłbym się zdrzemnąć?
Przerwał mi wysoki pisk.
- Komunikator - poinformował mnie Hanasu. - Połączenie zewnętrzne. Stań w tym miejscu.
Będziesz poza zasięgiem kamery.
Usiadł za biurkiem i włączył urządzenie.
- Hanasu - oznajmił obojętnym tonem z kamiennym wyrazem twarzy.
- Za parę minut będzie u ciebie grupa poszukiwawcza, która zamknie wszystkie wyjścia ze
szkoły. Zlady obcego zostały wykryte w tych okolicach. Musi ukrywać się w budynkach. W drodze
jest transport z dalszymi sześcioma jednostkami. Szkoła zostanie przeszukana, a on znaleziony.
- Jakie macie dowody na to, że on jest tutaj?
- Zlady na śniegu zmierzają w waszą stronę. Albo ukrył się w szkole, albo jest martwy.
- Uczniowie pomogą w poszukiwaniach, znają dobrze zabudowania.
- Wydaj rozkazy.
Wyłączył komunikator i spojrzał na mnie zimno.
- Mimo wszystko nie zrealizujemy naszych planów. Gdy cię złapią, użyją axion feeds i odkryją,
co się stało w tym pokoju. Wolisz popełnić samobójstwo, czy chcesz, żebym ja cię zabił? - Wszystko
to zostało powiedziane tak obojętnym tonem, że mimo chłodu panującego w pokoju oblałem się
potem.
- Zaraz! Chwila! Jeszcze nie wszystko stracone. Zostawmy samobójstwo na koniec. Musi tu być,
do cholery, jakieś miejsce, gdzie mnie nie znajdą.
- Nie. Będą szukać wszędzie.
- A tutaj? W twoim pokoju? Powiesz im, że sprawdziłeś, że mnie tu nie ma.
- Nie rozumiesz. Mogę powiedzieć, co chcę, a rewizja zostanie przeprowadzona zgodnie z
planem. Jesteśmy bardzo dokładną rasą.
- Ale bez wyobrazni; czekaj, coś mi świta - poza adrenaliną wydzielaną na samą myśl o
samobójstwie nic mi nie świtało. - Okno...
- Nie otwiera się.
- Nawet w lecie?
- To jest lato.
- Tego się właśnie spodziewałem. Mam. Jeśli nie wewnątrz, to ukryję się na zewnątrz. Dach.
Musi tu być wyjście awaryjne dla dokonywania napraw.
- Nie ma napraw.
- Słuchaj no, nie bądz taki drobiazgowy, musi istnieć jakaś droga na dach. Nigdy nie wiadomo,
co może się wydarzyć, a wy nie jesteście pozbawieni daru przewidywania.
- Może masz rację.
- Gdzie są plany szkoły?
- W tej teczce.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]