[ Pobierz całość w formacie PDF ]
hasła, które Jaromil podaje do wypisania na transparentach, są
dokładnie takie same, jak te, którymi dwadzieścia lat pózniej zapisali
paryscy studenci mury Sorbony, mury Nanterre, mury Censier.
Senjest rzeczywistością - poleca napisać na jednym z
transparentów; a na następnym: Bądzcie realistami, chciejcie
niemo\liwego; a obok: Zarządzamy nieustające szczęście; i dalej: Dosyć
kościołów (to hasło szczególnie mu się podoba, składa się z dwóch słów
a obejmuje dwa tysiąclecia historii), i następne hasło: śadnej wolności
dla wrogów wolności!, i następne: Wyobraznia do władzy!, i dalej:
Zmierć obojętnym!, i jeszcze: Z rewolucją do polityki, do rodziny, do
miłości!
Koledzy malowali litery, a Jaromil chodził pomiędzy nimi
dumniejak marszałek słów. Był szczęśliwy, \e jest po\yteczny i \e jego
sztuka tworzenia zdań znalazła tu swe zastosowanie. Wie, \e poezjajest
martwa (poniewa\ sztukajest martwa, jak głosi mur Sorbony), ale
umarła po to, aby zmartwychwstać jako sztuka agitek i haseł na
transparentach i na murach miast (poniewa\ poezja jest na ulicy, jak
głosi mur Odeonu).
17
- Czytałeś "Rude pravo"? Była tam na pierwszej stronie opub
likowana lista stu haseł na pierwszego maja. Wydał ją Wydział
Propagandy Komitetu Centralnego Partii. Tobie nie pasowało ani jedno
z nich? Przed Jaromilem stał otyły młodzieniec z komitetu powiatowego,
który przedstawił mu się jako przewodniczący uczelnianej komisji
organizacji obchodów 1 maja 1949.
- Senjest rzeczywistością. Przecie\ to idealizm najcię\szego
kalibru. Dosyć kościołów. Całkowicie bym się z tobą zgodził,
towarzyszu, ale na razie jest to w sprzeczności z polityką partii
wobec Kościoła. Zmierć obojętnym. Czy\ mo\emy ludziom grozić śmiercią?
Wyobraznia do władzy. Aadnie by to wyglądało. Z rewolucją do miłości.
Przepraszam, co przez to rozumiesz? To znaczy, \e chcesz wolnej miłości
w przeciwieństwie do bur\uazyjnego mał\eństwa, czy te\ monogamii w
przeciwieństwie do bur\uazyjnego promiskuityzmu? Jaromil oświadczył,
\e albo rewolucja przemieni cały świat we wszystkich jego elementach,
włącznie z rodziną i miłością, albo to nie będzie rewolucja.
- No dobra - przyznał otyły młodzieniec - ale to mo\na wyrazić
lepiej: Za socjalistyczną politykę, za socjalistyczną rodzinę.
Widzisz, a to jest hasło z "Rudego prava". Mogłeś sobie oszczędzić
wysiłku.
18
Strona 73
Kundera Milan - śycie jest gdzieindziej
śycie jest gdzie indziej, napisali studenci na murze Sorbony.
Tak, dobrze o tym wie, przecie\ dlatego wyjechał z Londynu do
Irlandii, gdzie się burzy lud. Nazywa się Percy Shelley, ma
dwadzieścia lat a przy sobie setki ulotek i proklamacji jako
legitymację, która umo\liwi mu wstęp do prawdziwego \ycia.
Poniewa\ prawdziwe \ycie jest gdzie indziej. Studenci wyrywają
kostki z bruku, przewracają samochody, stawiają barykady; ich wejście
w świat jest piękne i hałaśliwe, oświetlone płomieniami i uczedzone
wybuchami bomb łzawiących. W o ile gorszej sytuacji był Rimaud, który
marzył o barykadach Komuny Paryskiej, a nigdy się na nie z Charleville
nie dostał. Za to w roku 1968 tysiące Rimbaudólv mają swoje własne
barykady; stojąc za nimi, odmawiają zawarcia z dotychczasowymi
posiadaczami świata jakiegokolwiek kompromisu. Eman-
cypacja człowieka będzie całkowita albo jej nie będzie.
Ale kilometr stąd, na drugim brzegu Sekwany, dotychczasowi
posiadacze świata dalej prowadzą swe \ycie i wrzawa Dzielnicy
Aacińskiej dociera do nich jedynie jako coś, co dzieje się w oddali.
Sen jest rzeczywistością, pisali studenci na murze, ale zdaje się, \e
prawda była po przeciwnej stronie: ta rzeczywistość ( barykady,
przewrócone drzewa, czerwone sztandary) była snem.
19
Ale tego nie wie się nigdy w danej chwili, czy rzeczywistość jest
snem czy sen rzeczywistością; studenci, którzy gromadzili się przed
wydziałem ze swymi transparentami, przyszli tam chętnie, ale wiedzieli
równocześnie, \e gdyby tam nie przyszli, mogliby mieć w szkole
kłopoty. Praski rok 1949 zastał czeskich studentów właśnie w tym
ciekawym przełomowym momencie, gdy sen nie był ju\ tylko snem; ich
entuzjazm był jeszcze dobrowolny, ale był ju\ tak\e obowiązkowy.
Pochód ruszył ulicami i Jaromil maszerował wzdłu\ niego; był
odpowiedzialny nie tylko za hasła na transparentach, ale równie\ za
skandowanie kolegów; nie wymyślał ju\ \adnych wspaniałych
prowokujących aforyzmów, lecz wypisał sobie w notesie kilka haseł
zalecanych przez centralny wydział propagandy. Wykrzykuje je na głos
jak intonujący modlitwy podczas procesji, a koledzy je za nim
skandują.
20
Pochód przeszedł ju\ Placem Wacława obok trybuny, na naro\niku
ustawiły się zaimprowizowane kapele i młodzie\ w błękitnych koszulach
tańczy. Wszyscy bratają się tu ze sobą bez \enady, choć jeszcze przed
chwilą się nie znali, ale Percy Shelleyjest nieszczęśliwy, poeta
Shelleyjest sam. Jest ju\ w Dublinie od paru tygodni, rozdał setki
proklamacji, policja dobrze go ju\ zna, ale jemu nie udało się zbli\yć
do \adnego , Irlandczyka. śycie wcią\ jest tam, gdzie nie ma jego.
Gdyby tu chocia\ stały barykady i rozlegała się strzelanina!
Jaromilo wi wydaje się, \e uroczyste pochody są tylko ulotną imitacją
wielkich rewolucyjnych demonstracji, \e nie mają \adnego cię\aru i
przeciekają ' między palcami.
W tej chwili przypomina sobie dziewczynę uwięzioną w klatce kasy
i ogarnia go straszliwa tęsknota; wyobra\a sobie, \e rozbija młotem
wystawę, odpycha kilka kupujących bab, otwiera klatkę kasy i uprowa-
dza ze sobą na oczach zdumionych ludzi oswobodzoną brunetkę. I
wyobra\a sobie dalej, \e idą razem zatłoczonymi ulicami i pełni
miłości tulą się do siebie. A taniec, który wiruje dokoła, nagle
przestaje być tańcem, ale są to znów barykady, jest rok 1848 i 1870,
i 1945 i jest to Pary\, Warszawa, Budapeszt, Praga i Wiedeń, i są to
znowu te odwieczne zastępy, które skaczą przez historię z barykady
na barykadę, I a on skacze z nimi i trzyma ukochaną kobietę za rękę...
21
[ Pobierz całość w formacie PDF ]