[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niewygodną pozycję, w jakiej się obudziła. Nie spała zbyt dobrze, a mięśnie miała bardzo
napięte.
Zeszła w dół szerokimi schodami i wzięła lornetkę oraz komórkę ze stolika w pięknie
urządzonym holu. Wyglądając przez wysokie okno, postanowiła nie parzyć tym razem porannej
herbaty. Na dworze robiło się coraz jaśniej, a ona musiała się spieszyć. Mogła to zrobić pózniej.
Mogłaby nawet zabrać bułeczki z rodzynkami do Olivera i razem wypiliby herbatę.
%7łwir na podjezdzie chrzęścił jej pod stopami. Tak jak podejrzewała, droga była pusta. Słychać
było tylko szum oceanu i, od czasu do czasu, ćwierkanie jej opierzonych przyjaciół.
Na końcu Ruggles Avenue odchodziła jedna z wielu ścieżek prowadzących do Cliff Walk.
Elsa nie potrzebowała lornetki, by rozpoznać znaną jej mewę trójpalczastą szybującą nad wodą.
Wiedziała, że gnieżdżą się stadami na brzegu klifu. Mewy przebywały z biegusami i siewkami, a
żadne z nich nie były rzadkością na Rhode Island. Oczywiście rozglądała się zawsze za okazami
zagrożonymi wyginięciem. Perkoz nakrapiany, błotniak północny, sowa płomykówka,
amerykański bąk czy biegus wyżynny. Te pięć gatunków było tutaj szczególnie zagrożonych.
Ten fakt bardzo ją niepokoił, ich ochrona stała się jej osobistą krucjatą. Przewodniczenie
tegorocznej zbiórce pieniędzy, tym razem w The Elms, było jej wkładem w projekt.
Zmierzając na północ, wypatrywała wilgi sadowej, którą już wcześniej zauważyła. To był
samiec, z charakterystycznym krótkim dziobem o ciemnokasztanowym kolorze. Wilga sadowa
była dosyć rzadko spotykana, mimo że nie była zagrożona, ale ptak najwyrazniej postanowił nie
pokazywać się tego ranka.
Czy to nie wczoraj go widziała? Od tego czasu tak dużo się wydarzyło. Identyfikacja
Charlotte, wybuch rozpaczy Olivera. Chciała, żeby poszedł z nią na przyjęcie do Vickersów,
żeby uważali ich za parę. Chociaż to chyba lepiej, że odmówił. yle by to wyglądało, gdyby
wczoraj się bawił. Potępiliby go za to.
Ludzie byli dużo bardziej wyrozumiali w stosunku do Madeleine. Biedne dziecko tyle
wycierpiało. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że nie zrobiła nic złego, przyjmując zaproszenie na
przyjęcie.
Słońce wychyliło się już zza horyzontu. Elsa szła dalej w górę Cliff Walk. Nie dostrzegła nic
niezwykłego, ale cieszyła się widokiem znajomych skrzydlatych stworzeń szybujących nad jej
głową.
Doszła do ławeczki na końcu Narragansett Avenue, tam, gdzie zawsze odpoczywała przed
drogą powrotną. Usiadła, czując zimny metal przez cienkie spodnie. Zauważyła pety i puste
puszki po piwie, pozostawione przez gości poprzedniej nocy. Ktoś pomachał jej ręką,
przebiegając obok.
Wstając z ławki, przeciągnęła się i wzięła głęboki oddech. Pomyślała, że morze jest dziś
wyjątkowo cudowne i zrobiła parę kroków do przodu. Stała teraz nad samymi schodami, a na
dole, u ich podnóża, leżało zniekształcone ciało Madeleine.
29
Tommy James wyszedł z Dunkin Donuts, niosąc dwa pączki i kubek pełen parującej kawy.
Wsiadł do radiowozu i już miał zająć się śniadaniem, gdy dostał wezwanie. Wstawił kawę do
stojaka na kubki i ruszył. Nie pofatygował się, żeby włączyć syrenę, gdyż na drogach w
niedzielny poranek nie było ruchu.
Wjeżdżając na Narragansett Avenue, minął dom Vickersów i poczuł ukłucie w sercu. Miał żal
do Joss, że nie zaprosiła go na przyjęcie. Musiał wysłuchiwać o nim od jednego z kolegów w
komisariacie. Najwyrazniej wszyscy świetnie się bawili. Policja była parokrotnie wzywana przez
sąsiadów za zakłócanie spokoju.
Powinna była go zaprosić, szczególnie że narażał się dla niej, kserując ten pamiętnik. Co ona
sobie myśli? Czyżby go tylko wykorzystywała?
Głęboko w sercu czuł, że tak właśnie jest. Jednak mimo to nie potrafił dać sobie z nią spokój.
Podjechał do krawężnika i zatrzymał się. Wysiadając, poczuł silny zapach kwiatów rosnących
przy drodze. Dziwne, że w takim momencie zauważa się coś takiego.
Małe grupki biegaczy, które zebrały się na szczycie Forty Steps, rozstąpiły się na jego widok.
Kobieta w średnim wieku, z lornetką zawieszoną na szyi, złapała go za ramię. Szlochała,
wskazując coś na dole.
 To ja zadzwoniłam. Jestem Elsa Gravell, a to moja córka chrzestna, Madeleine Sloane.
Tommy zbiegł na dół po kamiennych schodach i zatrzymał się przy zmasakrowanym ciele,
leżącym na ziemi przy brzegu oceanu. Głowa Madeleine była nienaturalnie wykręcona, a otwarte
oczy patrzyły nieruchomo. Chcąc zachować pozory, dotknął szyi dziewczyny w poszukiwaniu
pulsu, którego, tak jak się spodziewał, nie było.
Madeleine Sloane, pomyślał chwilę. Joss będzie chciała o tym wiedzieć.
30
Sam obudził się, czując, że coś pełznie mu po twarzy. Odpędził owada i otworzył oczy.
Skrzywił się, czując okropny smak w ustach. Spojrzał na baldachim liści nad sobą i dotknął
trawy, która tej nocy była jego łóżkiem.
Dobry Jezu, przespał tu całą noc, a raczej stracił przytomność.
Usiadł, głowa mu pulsowała. Próbował sobie przypomnieć, co się stało. Impreza, piwo,
fajerwerki, wymioty, a na końcu straszny widok na skraju klifu.
Może jednak to ostatnie sobie tylko wyobraził w zamroczeniu alkoholowym. Jeśli tak właśnie
było, będzie musiał odpuścić sobie picie, choćby okazało się to bardzo trudne. Lecz jeśli to, co
widział, naprawdę się stało, będzie to dużo trudniejsze.
Wstając, strząsnął trawę ze spodni i wygładził koszulę. Zbierając siły, wyszedł zza wiązu i
spojrzał w stronę oceanu.
Radiowóz policyjny, tłum i nadjeżdżająca karetka. Nie wyobraził sobie tego, to naprawdę się
stało.
31
Złowieszcze dzwonienie telefonu przerwało ciszę w pokoju hotelowym.
 Słucham?
 Cześć, Grace, tu B.J. Obudziłem cię?
 Chciałabym, żeby tak było  powiedziała Grace.  Leżę już tak od paru godzin.
 Ubierz się szybko i spotkamy się na dole. Znaleziono martwą Madeleine Sloane.
Grace usiadła raptownie.
 O mój Boże!  powiedziała załamującym się głosem.
 Porozmawiamy o tym w samochodzie, a teraz ruszaj się!
Grace włożyła dżinsy i czerwoną koszulę. Gdy myła zęby, serce zaczęło bić jej coraz szybciej.
Jak to się mogło stać? Dopiero co widziała Madeleine na pokazie sztucznych ogni. Pomyślała
wtedy, że pewnie rozpacza po matce, doskonale to rozumiała. Obie straciły matki, które były dla
nich podporą.
Zaczesała włosy w kucyk, związała gumką, wsunęła na nogi tenisówki i wybiegła z pokoju.
Nawet sekundy oczekiwania na windę wydały jej się zbyt długie. Biegnąc po schodach, zdała
sobie sprawę, że to jej pierwszy, ważny temat.
Ale nie była to historia o anonimowych osobach albo sytuacja, w której łatwo zachować
dystans emocjonalny. Grace znała Madeleine, mimo że spotkały się niedawno, zdążyła ją
polubić. Wiadomość o jej śmierci wstrząsnęła nią.
* * *
B.J. czekał w samochodzie. Wsiadając, zauważyła kamerę leżącą na tylnym siedzeniu, gotową
do użycia zaraz pod dotarciu na miejsce.
 Co wiesz?  spytała, zapinając pasy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • galeriait.pev.pl
  •