[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niepomna poprzedniego wybuchu zazdrości.
I oczywiście doigrała się kolejnej, jeszcze gwał-
towniejszej awantury i drobiazgowego przesłucha-
nia. Przez chwilę zastanawiała się nad przyczyną
jego reakcji. Chociaż przeżyła już podobną scenę,
po wczorajszych, chłodnych i logicznych oświad-
czynach nie podejrzewała go o zaangażowanie
emocjonalne. Doszła do wniosku, że porzucony
72 LUCY MONROE
i chory, potrzebuje więcej dowodów zainteresowa-
nia niż zdrowy mężczyzna. A nic tak nie pod-
budowuje męskiego ego, jak świadomość, że jest
dla kobiety pierwszym i jedynym. Postanowiła za-
spokoić jego próżność i powiedziała to, na co cze-
kał. Zapytał jeszcze parę razy o doświadczenia
z przeszłości, a ona zapewniała go cierpliwie, że
wcześniej nie spotykała się z nikim i tylko się
droczyła, bo wyprowadził ją z równowagi. Wresz-
cie ochłonął, puścił ją i delikatnie pogładził po ręce.
 Nigdy więcej nie drażnij się ze mną w ten
sposób.
 Aty przestań się zachowywać jak despota.
Rico udał, że nie usłyszał ostatniej uwagi i dyp-
lomatycznie zmienił temat:
 Wypiszą mnie w przyszłym tygodniu. Załat-
wiłem sobie świetnego rehabilitanta do domu.
Wkrótce wyjedziemy.
Swoim zwyczajem nie zapytał jej o zdanie.
Przypomniała sobie, po co przyszła. Miała go prze-
konać, że małżeństwo bez miłości unieszczęśliwi
ich oboje.
 Czy nadal kochasz Chiarę?
Odjechał na drugi koniec pokoju z zawziętym
wyrazem twarzy.
 Czemu bez przerwy się o nią dopytujesz?
 Zraniła cię, ale to nie powód, żeby wiązać się
z niekochaną kobietą. Nie chcę wyjść za kogoś, kto
wzdycha do innej.
NAJCENNIEJSZY SKARB 73
 Już jej nie ma. Ty jesteś ze mną i kochasz
mnie, prawda?
Znowu ją zdenerwował.
 Jakim prawem wkładasz mi w usta słowa,
których nie wypowiedziałam? Nie dam ci odpowie-
dzi, póki się nie dowiem, dlaczego nalegasz na ślub.
 Już ci mówiłem. Nie lubię się powtarzać.  Po
czym powtórzył słowo w słowo logiczne argumenty
z poprzedniego dnia, punkt po punkcie, prócz jed-
nego, na który podświadomie czekała.
Gianna jeszcze wielokrotnie wypytywała o po-
wód nieoczekiwanych oświadczyn, ale nie doczeka-
ła się upragnionego wyznania. Rico zakończył swój
wywód w taki sposób:
 Zobaczysz, że nam się uda. Będziesz dobrą
żoną i wspaniałą matką. Znasz moje ograniczenia
i umiesz się ze mną obchodzić. Nie oczekujesz
więcej, niż mogę dać.
Nie miał racji. Najbardziej pragnęła właśnie te-
go, czego nie mogła otrzymać: uczucia. Lecz w jego
wypowiedzi, precyzyjnej jak naukowe twierdzenie,
jedno zdanie chwyciło ją za serce: ,,Znasz moje
ograniczenia  . Zdawała sobie sprawę, że dokonał
wyboru, opuszczony przez tą, którą kochał, i zała-
many kalectwem. Ale wiedziała też, ile kosztowało
go to wyznanie. I to właśnie jej dumny Rico DiRina-
ldo przyznał się do słabości i lęku.
Propozycja małżeństwa oznaczała w gruncie rze-
czy tyle, co prośba o zrozumienie i pomoc. Nie
74 LUCY MONROE
mogła dokopać leżącemu, mimo wszelkich wąt-
pliwości musiała przyjąć te dziwne oświadczyny.
Uczciwie mówiąc, nie kierowała się jedynie miło-
sierdziem. Rozpaczliwie pragnęła rodziny, własne-
go miejsca na ziemi, własnego domu. Po śmierci
matki czuła się osamotniona, macocha zagarnęła
ojca wyłącznie dla siebie i wyeliminowała Giannę
z życia rodzinnego.
Gianna należała wprawdzie do innej sfery niż
klan DiRinaldich, ale znała ich i miała nadzieję, że
ci serdeczni ludzie otworzą przed nią drzwi i serca
i zaakceptują jako synową. Zatrzyma ukochanego
przy sobie, a gdy na świat przyjdą dzieci, otrzyma
jeszcze większy dar  maleńkie istotki do kochania.
 Wyjdę za ciebie  powiedziała.
Andre wrócił póznym wieczorem. Gianna siedzia-
ła w fotelu, oglądała film w telewizji i spoglądała na
niego ukradkiem. Wiedziała, że był u brata, i nie-
cierpliwie czekała, co powie o planowanym małżeń-
stwie. Ale on się wcale nie śpieszył. Zdjął płaszcz,
powiesił go na oparciu sofy, zajął miejsce naprzeciw-
ko niej i przez dłuższy czas spoglądał na nią w mil-
czeniu. Sekundy dłużyły się. W końcu zagadnął:
 Wychodzisz za Rica? Co za nagła odmiana.
Jeszcze wczoraj chciał się żenić z Chiarą.
Gianna poczuła, że policzki jej płoną.
 Nie zastawiałam na niego sideł  powiedziała
cicho, ze wzrokiem wbitym w podłogę.
NAJCENNIEJSZY SKARB 75
 Ale go pochwyciłaś. I dobrze.
Gianna nadal miała wątpliwości. Biła się z myś-
lami, odkąd opuściła klinikę. Zagryzła wargi prawie
do krwi.
 Nie jestem pewna, czy to najlepszy pomysł.
On mnie tak naprawdę nie chce.
 Zapewniał, że tak.
 Może pragnie mieć mnie przy sobie teraz,
kiedy nie może chodzić, a Chiara zerwała zaręczy-
ny. Ale kiedy ochłonie, zrozumie, że podjął pochop-
ną decyzję i pożałuje.
Uśmiech zniknął z twarzy Andre. Pochylił się do
przodu i popatrzył jej w oczy.
 Nieprawda. Potrzebuje cię nie tylko w chwili
słabości. Zawsze byłaś mu potrzebna, ale uświado-
mił to sobie dopiero wtedy, kiedy zanosiło się na to,
że utraci cię na zawsze. Wiem też, co ty do niego
czujesz. Uważam, że wybrał najlepsze rozwiązanie.
Gianna zrozumiała, że Rico opowiedział mu o in-
cydencie w szpitalu, i spuściła głowę.
Popatrzyła na przyszłego szwagra smutnymi
oczami. Nie potrafił pojąć najprostszych rzeczy, jak
wszyscy mężczyzni. Cóż z tego, że chwyciła się
jedynej szansy, żeby zatrzymać przy sobie ukocha-
nego, skoro nawet wtedy, gdy prosił o rękę, nie
potrafił udawać, że coś do niej czuje. Gdyby po-
wtórzyła Andre wywód brata, poparłby wszystkie
jego argumenty, jak na posiedzeniu zarządu firmy.
Dorównywał mu pod każdym względem, arogancją
76 LUCY MONROE
również. Uznała, że nie ma sensu mu się zwierzać,
i tak by jej nie zrozumiał. Andre też najwyrazniej
dążył do zakończenia dyskusji na niewygodny temat.
 Pochwalam waszą decyzję. Będziesz miała
nowych rodziców i nowego brata.  Postukał się
palcem w pierś i uśmiechnął.  Czy mogłaś lepiej
trafić?
Zignorowała żart, nie roześmiała się. Patrzyła na
niego bezradnie. Chyba zrobiło mu się jej żal, bo
wyciągnął rękę i dodał:
 Koniec dyskusji. Przestań rozdzielać włos na
czworo. Wszystko się ułoży.
Uśmiechnęła się bez przekonania. Cieszyła się,
że Andre zaakceptował jej związek z Rikiem. Ale
czy pobłogosławią go rodzice? Czy nie będą pode-
jrzewać, że wykorzystała chorobę syna, żeby go
zdobyć? Tej nocy i jeszcze przez dwie następne nie
mogła zasnąć i długo przewracała się na łóżku
z boku na bok. Atrzeciego dnia brali ślub.
 Mama się wścieknie  denerwował się Andre.
 Uroczystość w urzędzie?
 Jakoś się z tym pogodzi  odrzekł spokojnie
pan młody.
Minęły trzy dni od oświadczyn. Siedzieli w pocze-
kalni urzędu stanu cywilnego i czekali na swoją kolej.
 O ile znam naszą mamę, uprze się, żeby urzą-
dzić wam wielkie wesele z gośćmi, muzyką i za-
ślubinami w kościele, jak każe tradycja.
NAJCENNIEJSZY SKARB 77
 Proszę bardzo.  Rico wzruszył ramionami
 Ale musi poczekać, aż będę w stanie dojść do
ołtarza o własnych siłach.
Argument wydawał się logiczny, ale myśl, że
Rico nie wierzy w całkowity powrót do zdrowia
i poprosił ją o rękę w obawie, że inna go nie zechce,
zatruwała umysł Gianny. Nie kocha mnie  myślała
z goryczą  potraktował jak zło konieczne. Nie
potrafiła spojrzeć mu w oczy. Mechanicznie powta-
rzała słowa przysięgi, wpatrując się w skromny
bukiecik białych róż. Przyszła kolej na Rica. Zanim
przysiągł jej wierność, wyciągnął rękę, odwrócił jej
twarz ku sobie i wymawiał każde słowo z powagą,
patrząc jej prosto w oczy. Zabrzmiało to uroczyście
i szczerze. Gianna była naprawdę poruszona. Urzęd-
nik pozwolił panu młodemu pocałować żonę. Cało- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • galeriait.pev.pl
  •