[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przelotnie zmieniła się w coś starszego i bar
-
dziej wymownego. Znamię Oturu zaczęło mnie palić. Pulsowało w rytmie bicia mojego serca.
Chciałam go dotknąć,
ale zamiast tego wbiłam sobie palce w uda.
- Wracaj do domu, demonie - warknęłam. - Wracaj do więzienia. Albo cię zabiję.
przerażające.Drobna twarz przestała migotać. Dziewczynka skierowała na mnie te swoje lśniące,
bezdenne oczy, wiekowe i
- To nie mój dom, Tropicielko. I nie jestem demonem. Rzuciłam się w jej kierunku. Znowu
zniknęła. Tylko że
45
Thank you for evaluating PDF to ePub Converter.
To get full version, you need to purchase the software from: http://www.pdf-epub-converter.com/convert-to-epub-purchase.html
tym razem nie pojawiła się z powrotem.Dzwignęłam się na kolana. Chłopcy wiercili mi się
niespokojnie na skórze. Dopiero po dziesięciu minutach dałam
radę wstać. Dopiero po dziesięciu minutach zdołałam trochę zebrać myśli.
Ale nogi nadal się pode mną uginały, a serce łomotało.
Ale nie o siebie. Bałam się. Naprawdę się bałam.
Rozdział 9
Gdy miałam dwanaście lat, matka na moich oczach wy- % ciągnęła kogoś z płonącena autostradzie
w Oklahomie przy niedużym ruchu. Podczas zmiany pasa ciężarówka zderzyła się z samochogo
samochodu. Dziwny wypadek dem osobowym. I się narobiło. Wielki pożar, nieprzytomny kierowca.
Niosła kierowcę przerzuconego przez ramię. Był ranny, ale oddychał. Matce nic się nie stało, nie
licząc zniszczoMatka nawet się nie zawahała. Zniknęła w kłębach ognia ipo chwili wróciła. Ubranie
i włosy w płomieniach. nowej fryzury. Położyła mężczyznę na ziemi i wsiadła do naszego kombi.
Ryknęła silnikiem, wykonała ostry skręt o -nej sto osiemdziesiąt stopni i szybko nas stamtąd wy- ]
wiozła.nagrane komórką wideo i zatruło nam życie. Co nie znaczy, że to cokolwiek by zmieniło. W
takich okolicznościach Nic nie usłyszałyśmy o tym w radiu, nawet w wiadomościach. Dzisiaj zaraz
pewnie pojawiłoby się na YouTube nie ma się wyboru. i
 Wyjątki", mawiała matka.  Od wszystkich zasad są | wyjątki". i
Przyciąganie uwagi z powodu dobrego uczynku nale- | żało do wyjątków. Podobnie jak walka z
demonami, nawet J jeśli się toczyła w biały dzień. Ostatecznie stracone okazje są jak marnowanie
powietrza, gdy jesteś półtora kilometra pod wodą. Jakie to ma znaczenie, kto na nas patrzy?
Odwróciłam się i zobaczyłam Byrona.
Miał oczy dzieciaka, który nie tylko widział zło, ale może też coś całkowicie szalonego, jak
pojedynek dorosłej koNie potrafiłam powiedzieć, jak długo tam stoi. Był blady i robił wrażenie
wychudzonego w za dużych ubraniach. -biety z dzieckiem, które rozpłynęło się w powietrzu.
- Cześć - mruknęłam niezręcznie. - Szukałam cię.
- Byłem na dachu - odparł bezdzwięcznym, mechanicznym głosem. -
zajrzeliście. Grant mi powiedział, że tam nie powrotem założyć. Byłam zbyt
pochłonięta rozważaniami o końcu świata. I o pewnym starszym panu, który może Kiwnęłam głową.
Zauważyłam, że wpatruje się w moje dłonie. Rękawiczki miałam w kieszeni. Zapomniałam je z jest
moim dziadkiem.
Muszę go ostrzec. I dostać odpowiedzi na parę pytań.
Wciągnęłam rękawiczki z udawaną nonszalancją, choć tak naprawdę czułam się, jakby ktoś siłą
zdarł mi maskę z twarzy. Wszystkie moje sekrety były na widoku, obnażone i palące.Byron przełknął
ślinę.
- Masz tego więcej?
- Tu i tam - ucięłam krótko.
- Nie wyglądasz na kogoś, kto lubuje się w tatuażach.
- Mówiłam ci przecież, że jestem straszna.
Jego napięcie odrobinę zelżało - ramiona lekko się rozluzniły.
- To się czasem przydaje. Uśmiech zatańczył mi na wargach.
- Dzięki, młody.
Chyba się zawstydził. Potarł sobie nos i spojrzał na coś ponad moim ramieniem. Odwróciłam się,
ale nigdzie niedostrzegłam swojej demonicznej miniwersji. Byron znowu się na mnie gapił. Nie
ugięłam się pod jego spojrzeniem. szczypta podziwu, co mnie zaskoczyło.Pozwoliłam mu patrzeć.
Przez jego twarz przelatywały różne emocje: wątpliwości, strach, niepokój. Może nawet
- Jadłeś śniadanie?
- Daruję sobie. Nie mogę tu zostać.
- To najpierw coś zjedz. - Wyminęłam go, próbując robić wrażenie wyluzowanej. - No chyba że
jesteś wegetaria-ninem. Jeśli tak, to kiepska sprawa.odezwałam się, aż się ze mną zrównał. Szliśmy
w tym samym tempie. Trochę się garbił i szurał nogami. Starał się Nie przystanęłam, żeby [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • galeriait.pev.pl
  •