[ Pobierz całość w formacie PDF ]
że tak bywa, i rozumiał, że za pierwszym razem kobieta może odczuwać ból. Ale przecież już
dawno musiało jej to minąć. Słyszał opowieści o dziewczynach, które są w łóżku nie tylko
chętne, ale i szalone, i to nie tylko przed ślubem. To dlaczego Mali taka nie jest? Czy z nią
jest coś nie w porządku? A może ona jest z takich, co to nic do mężczyzn nie czują? Słyszał,
że są takie pozbawione uczuć, zimne kobiety, w każdym razie nieczułe w sprawach
łóżkowych.
Przychodziło mu też do głowy, że to może mieć jakiś związek z nocą poślubną. To po tej
nocy zrobiła się taka zimna i nieprzystępna. Myślał i myślał, gdzie mógł wtedy popełnić błąd,
i doszedł do wniosku, że może działał za szybko. Ale czy mogło być aż tak zle, że ona teraz
czuje do niego tylko nienawiść i już nigdy mu tego nie wybaczy? Chciał ją mieć, pragnął jej,
nigdy tego nie ukrywał i nawet myślał, że jej się podoba to pożądanie, które widzi w jego
wzroku. Chyba wszystkie kobiety lubią, kiedy mężczyzna ich pożąda? W każdym razie tak
słyszał.
Czekał na życie z nią. %7łeby wszystkim, którzy przez lata chichotali za jego plecami,
pokazać, że mimo wszystko jest mężczyzną i potrafi postępować z kobietami. Okazało się
jednak, że niekoniecznie. W miarę jak tygodnie mijały, coś się w nim działo. Czuł się
śmieszny, do niczego niezdolny, choć wiedział, że Mali nikomu ani słowem nie wspomni, jak
im jest razem w łóżku. Ale też wcale nie musi tego robić, myślał z goryczą. Przecież każdy,
kto ma oczy, widzi, że coś między nimi nie funkcjonuje i że Mali nie jest uszczęśliwiona jego
miłością. Wprost przeciwnie. Jej ciemne oczy były jeszcze ciemniejsze niż przedtem i Johan
starał się w nie nie spoglądać. Co w nich sprawiało, że czuł się głupio? Czy tak jak jego
matka nienawidzi Mali za nieszczęście syna, który sprowadził ją do dworu, on nienawidzi jej
za to, że nie zgina karku i nie okazuje mu dobrej woli, chociaż jego ojciec spłacił długi jej
ojca, dał samodzielność i wolność całej rodzinie? I nawet jeśli podczas pierwszej nocy zacho-
wywałem się dość gwałtownie, myślał, przygładzając ręką potargane włosy, to przecież
dawno powinna o tym zapomnieć. Nie ma żadnego powodu, by nadal cierpiał. Co wieczór,
kiedy ją brał, miał nadzieję, że tym razem Mali się ożywi, wyjdzie mu naprzeciw, ale
wszystko kończyło się rozczarowaniem jak zawsze. Leżała pod nim naga tak, jak chciał, ale
ani na niego nie patrzyła, ani się do niego nie odzywała. Równie dobrze mógłbym mieć w
łóżku kłodę drewna, myślał ponuro.
Margrethe, najmłodsza siostra Mali, miała w pierwszą sobotę pazdziernika przystępować
do konfirmacji. Mali i Johan zostali zaproszeni do Buvika. To była pierwsza duża uroczystość
w Buvika od czasu, kiedy stali się właścicielami gospodarstwa i zaczęło im się lepiej
powodzić. Mali wiedziała, jak bardzo cała rodzina się cieszy, że mogą zaprosić krewnych i
przyjaciół na uroczysty obiad, a potem na kawę. Dla niej było oczywiste, że oboje z Johanem
też tam będą, on jednak zbytnio się do tego nie palił.
- Dadzą sobie radę bez nas - uciął krótko.
- Być może - powiedziała Mali i wpiła w niego wzrok. - Ale zapewniam cię, że ja pójdę.
Jeżeli ci się nie podoba, mogę iść sama, chcę tylko, żebyś wiedział. Nie byłam w domu od
wesela i zależy mi na tym, zwłaszcza kiedy Margrethe ma takie święto. Ty możesz sobie
robić, co ci się podoba, ale będzie wyglądało dosyć dziwnie, jak zjawię się tam sama. A jeżeli
o nas chodzi, to ludzie i tak mają o czym plotkować nie sądzisz?
Johan nie odpowiedział. Ze dwa dni rozmyślał o całej sprawie i doszedł do wniosku, że
chyba rozsądnie będzie ustąpić Mali. Jeśli kupi piękny prezent dla Margrethe i będzie się
uprzejmie zachowywał wobec jej rodziców, to może Mali spojrzy na niego łaskawszym
wzrokiem? Nic nie mówiąc żonie, poszedł do sklepu w Ora, gdzie kupił piękny srebrny
naszyjnik. Poprosił też o ładny papier do pakowania i wstążkę, ale powiedział, że sam
wszystko przygotuje w domu. Chciał, żeby Mali zobaczyła, co kupił.
- Och, Johan! - wykrzyknęła zaskoczona i zachwycona. - Czy to nie za drogi prezent?
- To przecież dla twojej młodszej siostry - powiedział skromnie. - Chciałem, żeby miała
ładną pamiątkę z konfirmacji.
W niedzielę wystroili się w świąteczne ubrania i opatuleni przed zimnem wyruszyli
kariolką w drogę. Dla Mali wizyta w domu była wielkim przeżyciem. Dzień był szary i
wietrzny, ale dom w Buvika, wymalowany i wysprzątany, z daleka witał gości jasnymi
kolorami. Wewnątrz czekał stół nakryty białym obrusem i nową porcelaną, już na dziedzińcu
pachniało smakowitym jedzeniem. Ojciec i matka wyszli im na spotkanie. Mali poczuła
radosne ukłucie w sercu na ich widok. Stali pięknie ubrani, uśmiechnięci i dumni, Mali o
mało się nie rozpłakała ze wzruszenia. Więc jednak moje małżeństwo komuś przyniosło
radość, myślała, obejmując matkę, która najwyrazniej w ostatnim czasie przytyła. Teraz już
nikt w Buvika nie głoduje, myślała Mali i uśmiechała się.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]