[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jego mocy.
Jej umysł zaczął falować, jak wtedy, gdy wypiła za dużo kieliszków Margarity i
weszła w ścianę na Halloweenowym przyjęciu w The Fallen. Ciężar w jej dłoni
zmusił ją do spojrzenia w dół. Trzymała coś. Spojrzała w dół, by zobaczyć
nadgarstek dziewczyny i podążyć za jego linią w górę, by przyjrzeć się jej
otwartym ustom, które ponownie coś krzyczały.
Jej ciało zaczęło iść w jego kierunku, nawet jeśli zmuszała jej do bycia
nieruchomym. Panika wprost w niej krzyczała. Próbowała nie odrywać stopy od
podłogi, ale ona uniosła się i kierowała ku niemu. Gdy znów próbowała
odnalezć Michaela, ich połączenia już nie było.
- Nie!
Krzyknęła niemo.
- Nie zrobię tego.
- Och, ależ zrobisz,
Powiedział głos Khamara w jej umyśle.
- A teraz mi ją daj.
Cisnęła w niego dziewczyną, a potem upadła na podłogę na złożonych kolanach.
Jej ręce chwyciły nadgarstki dziewczyny i docisnęła je do podłogi, w czasie gdy
Khamar klękał pomiędzy jej wymachującymi nogami. Dziewczyna
wykrzykiwała do niej prośby, ale ona nie była wystarczająco silna, by je
uszanować.
Nie chciała jej trzymać. Nie była potworem tak jak oni, ale nie mogła
przestać. Nie mogła powstrzymać nawet łez, które spływały jej po policzkach.
Ostrze Khamara przysunęło się do brzucha dziewczyny i wycięło w ciele literę
K. Skóra rozwarła się, ukazując pod spodem różowe mięso. Jej żołądek fikał
koziołki. To nie mogło jej zabić, ale prawdopodobnie już do końca życia będzie
miała jego inicjał.
- Jesteś następna - powiedział Khamar.
128
- Pieprz się - pomyślała i z całych sił próbowała uwolnić ręce. Mimo to,
one dalej tkwiły w tym samym miejscu.
- Nie zwracaj się do mnie w ten sposób, cane. Jesteś pod moimi rządami z
błogosławieństwem twojego dominatora. Mądrze byłoby być posłuszną.
- Nie boję się Ciebie.
- Nie?
Nagle zaczęła wlec dziewczynę. Siadła prosto i pchnęła ją ku Khamarowi, który
się uśmiechał. Szarpnął szyją dziewczyny na jedną stronę i zatopił swoje zęby w
delikatną skórę jej szyi. Jego oczy patrzyły na Tori, a potem przesunęły się w
górę i zniknęły za ciemnymi rzęsami. A on pił.
- Widziałam już wcześniej kły. Nie zaimponowałeś.
Zamrugał z powrotem i spojrzał na nią, po czym odrzucił dziewczynę na obok.
Kiedy rzucił pytające spojrzenie Castillo, ten odpowiedział kiwnięciem. Jego
twarz odwróciła się z dzikim uśmieszkiem. Jego ramiona poruszały się w kocim
stylu, gdy przedzierał się ponad dziewczyną w jej stronę. Chciała uciekać, ale
nic się nie poruszyło. Kopała, walczyła i krzyczała wewnątrz, ale cała jej
postura była nieruchoma.
Gdy dłoń Khamara zawinęła się dookoła jej przegubu, jego umysł odpuścił.
W pośpiechu, Tori odzyskała kontrolę. Bez chwili na myślenie, uderzyła go
mocno w twarz, a krew ciekła z kącika jego ust. Uśmiechnął się, złapał garść jej
włosów i popchnął ją na ziemię przed siebie.
Wspiął się na jej talię i przyszpilił jej ręce ponad jej głową. Jego waga wciskała
jej kości w podłogę. Była z nim twarzą w twarz, ale ani kroku bliżej od
powstrzymania go.
- Ostrożnie bracie, ona nie jest twoją shiavą.
Khalil przysunął się bliżej.
Wolną ręką, mężczyzna nieostrożnie wywijał nożem, tylko kilka cali od jej
twarzy.
- Mam nadzieję, że szybko nie mdlejesz.
* * *
Michael zbliżył się do frontowych drzwi The Scene, ale one się nie
otworzyły. Zajęczał, ale zanim mógłby zacząć narzekać, dwóch z braci
Serpentine wyrwało je z zawiasów. Uśmiechnął się głupio. I to tyle z cichego
wejścia.
Jonas prowadził przez wejście, ku zdziwieniu Michaela nie było żadnych
krzyków. Gregory, Blane, Danny i inni, wpadli zaraz za nim. Wszyscy byli
ściśnięci i gotowi do walki. Najwyrazniej Michael był jedynym z jego własnej
grupy, który nie wiedział, że inni byli tacy chętni, by zabić Castillo.
129
Gdy przekroczył próg i rozejrzał się dookoła, pokój był pusty. Dziwne. Mógł je
wyczuć, vampiro i ludzi, głębiej w klubie. Tori żyła, ale nie mógł stworzyć
połączenia bez pozwolenia jej terrorowi owładnąć nim. Inni ukryli się,
prawdopodobnie dzięki Castillo, jako następny z jego pomiarów
bezpieczeństwa.
- Bądz ostrożny. Myślę, że wiedzą o nas.
Wtedy to w niego uderzyło, ściana strachu Tori. Była tak silna, że się zachwiał.
Choć nie mógł sprecyzować skąd było jego pochodzenie, nadszedł z nim
również ból. Opuścił ręce do boków i zgiął się w przód, próbując zablokować
połączenie. Czuł czyjąś rękę na swoim barku.
Ktoś próbował go pocieszyć, ale on nie mógł powstrzymać warczenia, które
tłoczyło się z jego ust.
Znajdz ich. Zabij ich.
Ktoś otworzył drzwi do zaplecza. Nie wydały żadnego dzwięku. Jonas ruszył na
przód. Michael zmusił go, by się zatrzymał. Kiedy tak uczynił, Michael
zamachał do odwrotu.
- Jeśli to pułapka, pójdę pierwszy.
Stanął prosto, wziął głęboki wdech i przesunął się ukradkiem do korytarza.
Krzyk, wrzask Tori przeciął otaczającą ich ciszę. Jego zmysły zwariowały.
Nagle mógł wyczuć ją w drugim pokoju w dole korytarza. Jej strach był jak
perfumy w powietrzu, mieszał się z cynowym zapachem jej krwi. Wszystko
wewnątrz niego krzyczało, by ją uspokoić, ale ona musiała być przerażona.
Jeśli Castillo pożywiał się, nie mógłby zabić jej tak długo, jak dostarczałaby mu
ten emocjonalny odlot. Poza tym. Strach mógł jej pomóc. Michael zatrzymał się
przy pomalowanych na czerwono drzwiach i wskazał na nie. Grupy otoczyły je
z uniesionymi pistoletami. Jonas kopnął w nie i wszedł jako pierwszy. Michael
ruszył tuż za nim.
Jego stopy zatrzymały się tuż obok Księcia Kalila, lidera Rady Wampirów,
Strażnika Alleanzy. Michael skinął i zaczął rozglądać się za Tori. Wampir
uśmiechnął się i odkiwnął mu.
- Dobry, Michael.
Danny, jeden z połączonych i przyjaciel Tori, sapnął za nim.
Odnalazł ją rozpłaszczoną na podłodze przez książęcego brata, Khamara. Jego
serce zamarło.
Krwawiła z czegoś, co wyglądało jak cztery zakrzywione linie na jej brzuchu
dookoła pępka, które wyglądały jak sadystyczny symbol słońca. Jego pięści
zacisnęły się.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]