[ Pobierz całość w formacie PDF ]

89
A jeśli nigdy już się nie zobaczą?
Może nadszedł już czas, by zrewidować swoją opinię na temat
mężczyzn. Może wystarczy dobry, najlepszy na świecie seks? Może
tego właśnie potrzebuje. Nie miłości. Po prostu wolnego związku,
fizycznej przyjemności, bez angażowania się. To może się okazać
najlepsze. Niewielkie oczekiwania jeśli chodzi o uczucia, by
oszczędzić sobie bólu serca, ale za to wspaniałe orgazmy.
Zebrała całą odwagę, na jaką było ją stać.
- A więc, kiedy...
- Słuchaj - przerwał jej. - Mój grafik jest teraz okropnie napięty.
Z powodu tych pożarów właściwie nic nie mogę sobie zaplanować.
Ale chciałbym się z tobą widywać, jeżeli dadzą mi wolną chwilę.
Jej serce przeszył ból. Rozumiała, co Nick ma na myśli. Jeżeli
ona się na to zgodzi, będzie przychodził. Ale nie zamierzał planować
dla nich żadnej wspólnej przyszłości. Między nimi naprawdę nie było
nic prócz seksu.
Może powinna odczuć ulgę, a nie ból, pomyślała. Tak będzie
łatwiej. Bardziej bezpośrednio. Minimum zaangażowania, maksimum
radości.
- Zobaczymy, jak to się ułoży - powiedziała spokojnie, nie
pokazując po sobie, jak bardzo Nick ją zranił.
Milczał przez chwilę, jakby powstrzymywał słowa, które paliły
mu usta.
- Wiem, że Hazel wyznacza wam mnóstwo zajęć - powiedział w
końcu - ale w Stony Rapids jest przyjemna kawiarenka. Może
jane+anula
ous
l
da
-
scan
90
spotkalibyśmy się tam jutro? Mogę skorzystać z samochodu, który
mamy przy strażnicy. Dyżur zaczynam dopiero o szóstej po południu.
- Nie wiem - mruknęła, niepewna, czy powinna się na to
zgodzić. - Jutro mamy wolny dzień, bo Hazel i jej kumpelki jadą do
miasta kupić... ach, tak! Olej kopytko-wy i inne takie dziwne rzeczy.
- Olej kopytkowy to bardzo przydatna rzecz, ty mieszczuchu.
Impregnuje się nim wyroby ze skóry. Ja stale nacieram nim buty.
- Wiem - powiedziała Jo, czując nerwowy dreszcz, bo
przypomniało jej się, co ją wkrótce czeka. - My też mamy
zaimpregnować nasze buty... na spływ tratwami.
- Spływ? To nic takiego - pocieszył ją i uśmiechnął się. - A
więc, może spotkamy się jutro?
- Niech będzie - powiedziała.
Jednocześnie zastanawiała się, czy jego plany obejmują również
krótką wizytę w motelu wynajmującym pokoje na godziny. Jakież to
byłoby tandetne, pomyślała. Nie była pewna, czy mogłaby się na to
zgodzić.
- Koło dziesiątej?
- Dobrze. Słodkich snów.
Już miała odejść, ale złapał ją za rękę, przyciągnął do siebie i
pocałował. Pragnęłaby mieć dość siły woli, by się odsunąć, ale
zamiast tego poddała się pożądaniu.
- Do zobaczenia o dziesiątej. - Oderwał się w końcu od niej i
ruszył w dół zbocza.
jane+anula
ous
l
da
-
scan
91
Idąc do domku, Jo czuła się tak, jakby ktoś obracał nóż w jej
sercu. Nie przeczyła, że pożąda Nicka, ale obawiała się o siebie. Miała
wielką skłonność do czynienia niewłaściwych wyborów, a wypad z
nim do miasta raczej nie stanowiłby właściwego wyboru.
Ale wiedziała, że gdy stawi się po nią o dziesiątej, pojedzie z
nim. Nick ją pocałuje, a ona będzie go pragnęła. I na godzinkę
pozwoli jej zapomnieć o bólu, tyle że potem ból rozpali się z nową
siłą.
Co za ironia losu, pomyślała. To Kaylę Hazel pouczała o
 prawdziwym celu" pobytu w dziczy, a teraz jej główna protegowana
w środku nocy cichaczem wślizguje się do obozu.
jane+anula
ous
l
da
-
scan
92
ROZDZIAA DWUNASTY
Drżąc z zimna, Jo szła do domku. Stąpała najciszej, jak tylko
potrafiła, ale wydawało jej się, że każdy jej krok dudni i odbija się
echem.
Gdy zamykała drzwi, zardzewiałe zawiasy zamiauczały w
proteście jak kot. Przez oba pozbawione zasłon okna do wnętrza chaty
wlewała się blada, niebieskawa poświata księżyca. Wszystko
wydawało się takie spokojne i niewinne, jakby dopiero co zostało
stworzone, przez co jej poczucie winy jeszcze wzrosło.
Słyszała równe, spokojne oddechy śpiących koleżanek. Cichutko
przeszła po drewnianej podłodze, krzywiąc się przy każdym
skrzypnięciu desek.
Dlaczego nocą wszystkie dzwięki brzmią tak cholernie
donośnie? Nawet jej myśli zdawały się wywoływać hałas w cichej
chacie.
Rozebrała się szybko, wśliznęła pod koc i poprawiła poduszkę.
- Wyczesz gałązki z włosów, rusałko.
Jo niemal krzyknęła, słysząc te nieoczekiwanie wyszeptane
słowa. Dla niej były głośne jak krzyk.
Kayla!
Oczywiście. Na pewno ani na chwilę nie zasnęła, lecz czekała,
by móc sobie z niej zakpić.
jane+anula
ous
l
da
-
scan
93 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • galeriait.pev.pl
  •