[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- A z tobą się kontaktował?
- Wysłał krótką wiadomość. Ale nie chcę o nim mówić.
Chciałam ci powiedzieć, że będę uczyć tylko do końca tego
roku szkolnego. Od września, a właściwie od sierpnia,
zamieszkam we Wrocławiu.
Monika opowiedziała koleżance o swoich planowanych
przenosinach i nowej pracy w nowej szkole. Ewa bardzo
żałowała, ale życzyła dziewczynie powodzenia, uściskała ją i
obiecała, że będzie ją często odwiedzać w wielkim mieście".
Minęło kilka dni, w czasie których Monika miała sporo pracy
w szkole, testy diagnostyczne, dodatkowo zaproponowano jej
prowadzenie kółka literackiego, tak więc spędzała dużo czasu
w szkole, z uczniami i w sumie było to jej na rękę. Skupiona na
pracy, nie miała czasu myśleć o życiu poza nią. Była trochę
zmęczona, ale lubiła to zmęczenie, wracała do domu, jadła
lekką kolację i padała jak kłoda na łóżko. Postanowiła, że
porozmawia z dyrektorem, gdy już minie to
szaleństwo związane z testami, raportami i wynikami. Miała
jeszcze trochę czasu, ale wiedziała, że szkoła będzie musiała
szukać nauczyciela na jej miejsce, więc logiczne jest, że
powinna się o tym jak najszybciej dowiedzieć.
Z Grześkiem nie widziała się od ich wspólnej nocy. Dzwonił
kilka razy, ale nie miała czasu się z nim spotkać. Wiedziała, że
go rani, ale nie chciała robić niczego wbrew sobie, przecież
niedopowiedzenia i tajemnice już raz zaprowadziły ich w
błędny zaułek. Dlatego teraz postawiła na szczerość. Czuła się
dziwnie, jakby nie ona, jakby jakaś inna Monika zamieszkała w
jej głowie i decydowała o jej poczynaniach. Postanowiła
wykupić sobie kilka godzin jazdy. Prawo jazdy miała od
sześciu lat, ale nigdy nie jezdziła, nie miała samochodu. Ale w
perspektywie wyjazdu do Wrocławia i odwiedzin w rodzinnym
domu musiała wziąć pod uwagę jakiś środek transportu. Miała
odłożone trochę grosza, na jakiegoś w miarę sprawnego
staruszka na pewno starczy. Ale najpierw musiała sobie
przypomnieć, jak się jezdzi.
Grzesiek także zajął się swoim biznesem. Regulował sprawy
związane z udziałami w ich rodzinnej firmie, stawił się na
pierwszą sprawę rozwodową, zwaną pojednawczą",
oczywiście do żadnego pojednania nie doszło. Był tylko
wdzięczny Roksanie, że zachowała się z fasonem, bał się scen i
histerii, a wiedział, że jego żona jest do czegoś takiego zdolna.
Z ojcem roz-
mawiał tylko na tematy związane z firmą, ale nosił się z
zamiarem opowiedzenia mu tego, czego dowiedział się od
Moniki. Chciał, aby ojciec wiedział, że popełnił dokładnie ten
sam błąd, jak on. Może wówczas popatrzyłby inaczej na
Grześka i na jego obecne decyzje. Bo wiedział, czuł, że ojciec
nim gardzi, że go potępia i uważa, iż syn go po prostu zawiódł.
Tak. Zawiódł. Bo chociaż raz zadecydował sam o sobie. To
wszystko go przybijało, a milczenie Moniki i unikanie
spotkania z nim doprowadzały go do rozpaczy. Wiedział, że
ona potrzebuje czasu, ale myślał, przynajmniej miał nadzieję,
że po ich wspólnej nocy coś się zmieni. Wiedział, że
dziewczyna ma teraz dużo pracy, chodzi na kursy jazdy,
rozumiał to. Lecz nie zmieniało to faktu, że bardzo za nią
tęsknił i nocami, leżąc samotnie w łóżku, wspominał ich
ostatnią noc i marzył, aby takich nocy było nieskończenie
wiele. Matka widziała, co się dzieje, w przeciwieństwie do ojca
nigdy go nie krytykowała i nie potępiała. Gdy zabierał swoje
rzeczy, przyszła do niego i patrzyła zatroskanym wzrokiem.
- Ojcu przejdzie. Zobaczysz.
- Być może. Ale nie zmienia to faktu, że zawsze żyłem wedle
jego reguł. A gdy robię coś wbrew jego woli, okazuję się
najgorszym wrogiem.
- To nie tak. On zawsze kierował się twoim dobrem. Tylko... -
Helena Czarniewska wes-
tchnęła. - On czasami myli pojęcia. Myśli, że to, co jest dobre
dla niego, jest dobre dla wszystkich.
- Może teraz przemyśli sobie różne rzeczy. On powinien
najlepiej wiedzieć, że nie warto kierować czyimś życiem.
Matka spojrzała na niego gwałtownie. Odwróciła wzrok i
powiedziała:
- Tak. Masz rację. Bo potem i tak przeszłość ciągle żyje w
naszej terazniejszości.
Grzesiek wielokrotnie myślał o tych słowach. Czyżby mama
wiedziała o związku ojca z matką Moniki? Na pewno
wiedziała. Ale czy ojciec... czy ojciec mógł wciąż coś czuć do
tamtej kobiety? Boże... to wszystko było takie zagmatwane, ich
życia, ich rodziny przenikały się, były sobie obce, a
jednocześnie w jakiś sposób ze sobą związane. Czy to
sprawiało, że ciążyła na nich jakaś cholerna klątwa? I nigdy nie
osiągną szczęścia? I nigdy nie będą razem? Bo ona... nie jest
mu pisana. A jeśli nie jemu, to komu, do diabła?!
ROZDZIAA 28
Przekroczył tę granicę. Po prostu... przeszedł na drugą stronę.
Był wolny. Z pokorą, spokojem, radością... pożegnał się. Teraz
patrzył przed siebie i jednocześnie cieszył, ale i obawiał. To
było całkiem nowe uczucie, patrzeć z nadzieją w przyszłość,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]