[ Pobierz całość w formacie PDF ]

do innej kamery - pomieszczenia mniejszego, sferycznego. Ze
ściany wyrastała wiązka jasnoszarych macek grubości kciuka;
powiewały na lekkim wietrze niczym czułki meduzy w niewi-
dzialnym prądzie morskim. Ze ściany wystawał inny obiekt -
odnosiło się wrażenie, że stamtąd wyrasta - przypominający
różowy, częściowo otwarty kwiat. Dwunastka podryfował
przez pokój do macek i odwrócił się; był teraz zwrócony przo-
dem do Ubu. Niektóre macki przesunęły się po piersiach Dwu-
nastki, łagodnie go przytrzymały. Dwunastka, nie zwracając na
to uwagi, zaczął stukać rysikiem w nadajnik.
- Ta-jednostka osiągnie zespolenie z Ukochaną. Szanowny
bossrajderze Ubu Roy, umieść, proszę, próbki substancji na
organie analitycznym Ukochanej, a ja przekażę ci jej wnioski.
Organ analityczny, jasne, pomyślał Ubu.
Podleciał do kwiatopodobnego obiektu i wyhamował. Płat-
ki kwiatu pokryte były błyszczącym nalotem. Ubu otworzył za-
mykaną na rzepy kieszonkę apteczki, wydobył fiolkę. Nagle za-
marł: jedna z szarych macek, wczepiona w plecy Dwunastki,
pulsowała, jakby pompowała jakiś płyn z Dwunastki do wiąz-
ki. Zimna dłoń przejechała po plecach Ubu: zobaczył, że mac-
ka penetruje skórę Dwunastki, skręca się, podnosi jego ciemno-
szarą skórę, jakby dostosowywała do siebie kształt jego
kręgosłupa.
Rytmiczne bębnienie Ukochanej uległo zmianie. Oczy Dwu-
nastki patrzyły teraz w różnych kierunkach. Z ust skapnęła kro-
pla śliny, a gałęziaste twory w ustach luzno zwisały.
Ubu odwrócił wzrok - zrobiło mu się niedobrze. Usłyszał stu-
kanie rysika, docierające słabo do wnętrza skafandra, i znów
spojrzał na Dwunastkę: wisiał na końcu macki, oczy znowu pa-
trzyły w określony punkt, najwyrazniej wróciła mu świadomość.
- Ta-jednostka zespoliła się z Ukochaną. Szanowny bossraj-
der proszony jest o podanie próbek.
Zespolony z Ukochaną. Zatem ta wiązka pępowin to Uko-
chana lub jej część. Ubu powstrzymywał wymioty.
Spojrzał niepewnie na Dwunastkę, potem na obiekt przypo-
minający kwiatowy pąk. Z apteczki wyciągnął substancję, która
prawdopodobnie była najbardziej wartościową rzeczą na
 Uciekinierze". Każda jej kropla.
Z trudnością utrzymywał malutką fiolkę w urękawicznio-
nych palcach. Fiolka zawierała parę uncji Pomarańczowej Sie-
demnastki, złożonego neurohormonu, którego zadaniem była
stymulacja połączeń neuronowych w przodomózgowiu. Pełna
kuracja mogła zwiększyć inteligencję o trzydzieści do czter-
dziestu procent; jednak hormon było trudno zsyntetyzować,
jeszcze trudniej ustabilizować, a kuracja wymagała stałego sto-
sowania małych dawek, by podtrzymać elastyczność i wydaj-
ność nowych połączeń nerwowych. Ubu i Maria byli poddani
tej procedurze i kurczący się zapas hormonu stanowił ich bez-
cenny, niezastąpiony depozyt.
Ubu uaktywnił fiolkę, nacisnął regulator, przygotował małą
dozę. Kątem oka widział Dwunastkę. Ostrożnie wyciągnął rękę
w stronę pąka.
Pąk rozwinął się i cicho, sprawnym ruchem, wysunął się ku
Ubu, którego w tym momencie ogarnęło przerażenie - usiłował
się cofnąć, ale tylko szamotał się w skafandrze.
W gardle paliła go żółć, serce waliło mocniej niż bębny
Ukochanej. Pąk czekał z wyciągniętymi, lśniącymi płatkami.
 Organ analityczny" to stosowna nazwa, pomyślał Ubu.
Organ jedynie kształtem przypominał kwiat, materia jednak nie
była roślinna.
Był żywy, zrobiony z ciała.
Ubu zaczerpnął tchu. Skafander zauważył to przerażenie
i podał więcej tlenu, przygotowując człowieka do walki lub
ucieczki. Ubu poczuł zawroty głowy.
Daj Ukochanej to, czego chce, pomyślał. Wyciągając na-
przód fiolkę, usiłował opanować drżenie rąk. Płatek rozchylił
się jak wilgotny różowy język. Ubu przyłożył fiolkę do gąbcza-
stej powierzchni i nacisnął spust. Maleńka ilość neurohormonu
wytrysnęła na organ.
Kwiat cofnął się cicho, pąk skulił płatki. Ubu usiłował opa-
nować strach. Drżącymi palcami włożył fiolkę z powrotem do
apteczki.
Jego walące jak młot serce powoli się uspokoiło. Na szybie
hełmu pojawiały się litery, w miarę jak Dwunastka stukał rysi-
kiem.
- Polipeptyd. 203 aminokwasów. Aańcuch pojedynczy.
Dwunastka pływał na końcu elastycznej macki. Pępowina
przestała pulsować. Woluntarny patrzył na Ubu z zimną obojęt-
nością. Ubu przeczyścił gardło. Wiry strachu i niesmaku trawi-
ły kwasem jego słowa.
- Czy przewspaniała Ukochana zwraca się do mnie?
- Ukochana mówi do mnie - oznajmił Dwunastka. - Ja tłu-
maczę jej słowa.
Załatw sprawę i zabieraj się stąd, pomyślał Ubu.
- Czy Ukochana sądzi, że mogłaby wytworzyć ten poli-
peptyd?
Rysik Dwunastki wystukał bez wahania:
- W dowolnej ilości.
Przez kilka chwil informacja ta przedzierała się przez mgieł-
kę strachu - Ubu potrafił jedynie powtórzyć słowa Dwunastki:
- W dowolnej ilości?
- Przy odpowiednim zaopatrzeniu w tlen i azot.
Ubu zaśmiał się krótko, z niedowierzaniem.
- A zatem, jak długo potrwa wyprodukowanie tony?
- Ukochana potrzebuje czterdziestu do pięćdziesięciu godzin
na wytworzenie odpowiednich chemicznych syntetyzatorów.
Potem pojedynczy syntetyzator może wytworzyć tonę tego
polipeptydu mniej więcej w ciągu czterech do sześciu godzin. -
Po krótkim wahaniu Dwunastka nadal stukał w nadajnik. -
Ten-osobnik przeprasza za nieprecyzyjną odpowiedz. Oszaco-
wania Ukochanej są niedokładne, gdyż nie może przewidzieć,
czy nie będzie musiała zająć się pilnie innymi sprawami.
Ubu patrzył na Dwunastkę z osłupieniem.
- Szacunki Ukochanej są zadowalające - odparł. Na ślepo
sięgnął do apteczki. - Mam tu inne próbki.
- Kontynuuj, szacowny bossrajderze.
Organ analityczny znowu się rozwinął. Ubu czuł mrowienie
na karku.
Struktura związków chemicznych przedstawionych przez [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • galeriait.pev.pl
  •