[ Pobierz całość w formacie PDF ]

spotkać. Nieważne, mam dość klientek. Ta co prawda ma pociągające ciało, ładną twarz i ruchy tak
płynne, jakby wychowywała się w haremie  niewiele z moich klientek ma takie atuty, ale po co
płakać nad rozlanym mlekiem? Pora przestać o tym myśleć.
*
Szybki, zimny prysznic nieco stawia mnie na nogi. Odsłaniam rolety. Pada. Leje. Trudno, i tak
przebiegnę te cholerne kilometry. Szukam starych, znoszonych adidasów, wkładam spodenki do
grania w nogę, biały, bawełniany T-shirt. Butelka nałęczowianki  choć deszcz leje tak, że pewnie
nie będzie mi potrzebna.
Dwadzieścia kilometrów po mokrej, zimnej Warszawie. Nie cierpię biegać.
EDYTA
Pogoda była paskudna. Humor też. Jedynym możliwym wyjściem z sytuacji było zadzwonienie do
jednego z jej chłopców. A może do dwóch. Tak, dwóch przystojnych samczyków w mgnieniu oka
rozpędziłoby posępne myśli wirujące jej w głowie. Uśmiechnęła się do siebie i wzięła do ręki
czarny, skórzany notes, w którym miała spisane kilkanaście męskich imion i numerów telefonów. Nie
wszyscy byli profesjonalistami, część z nich to młodzi chłopcy, zwykle studenci, którym płaciła za
seks, utrzymywała lub obdarowywała prezentami.
Najbardziej lubiła mężczyzn młodych, naiwnych, z małym mózgiem i dużym ptakiem.
Kogo jej dziś trzeba? Niewinnego Błażeja o oczach niebieskich jak bławatki czy może Pawła
wyglądającego jak rodowity pełnokrwisty Hiszpan, a może nieco wulgarnego, grubiańskiego i
nieokrzesanego Jacka?
Każdy z jej chłopców ma swój urok, nieodparty czar.
A może Adam, który, gdy tylko ma ochotę, potrafi być kim zechce? Hmm, kto zatem?
Najpierw zadzwoniła do Adama. Nie widzieli się od kilku miesięcy, pomyślała więc, że chyba warto
odnowić kontakt. Nie odebrał.
Zostawiła wiadomość, mówiącą, że chciała się z nim spotkać wieczorem, ale nie ma czasu ani
cierpliwości czekać na jego odpowiedz i umówi się z kimś innym. Marcin o ciele jak z miesięcznika
dla kulturystów też nie podniósł słuchawki, nagrała mu identyczny tekst na sekretarce. Za to Maciek,
jej najnowsza zdobycz, odebrał po pierwszym dzwonku.
ADAM
Nie wiem, czy ten bieg był dobrym pomysłem. Jestem przemoczony tak, jakbym wpadł do jeziora.
Zimno przenika ciało do szpiku kości. Wizja gorącego prysznica przesłania mi wszystko, gdy drżący
biegnę w stronę domu.
Gorący prysznic. Woda parzy, lecz rozpuszcza igły lodu, które wydają się wbite w mięśnie. Po
dłuższym czasie siedzenia na mokrych kafelkach, z ukropem lejącym się na moje ciało zaczynam czuć
się lepiej.
Mam wrażenie, że zasnąłem na kilka minut, bo kiedy wychodzę z łazienki, zegarek pokazuje mi, że
spędziłem tam ponad godzinę. Nie wiem, czy możliwe jest zaśnięcie pod prysznicem? Najwyrazniej
tak.
W telewizorze jak zwykle nic.
Otwieram skrzynkę mejlową. W tej prywatnej pusto, dziś brak nawet reklam i fascynujących ofert
wydłużenia wacka. Zaglądam więc na tę, gdzie piszą czytelnicy mojego bloga. Dwadzieścia trzy
listy.
Zastanawiam się, o czym to świadczy. O czym świadczy mój brak popularności w świecie realnym i
niesłabnąca popularność w świecie wirtualnym?
Nie spodziewałem się, że będą pisać do mnie tak różni ludzie.
Rzecz jasna nie wiem, kim są naprawdę, ale załóżmy, że większość mówi prawdę. Ich różnorodność
wiekowa, zawodowa, intelektualna jest tak ogromna, że nie mam pojęcia, jak tylu tak różnym osobom
może przypadać do gustu tematyka tego samego bloga. Zatem tych ludzi łączy tylko jedno  ja.
Dziwnie się czuję, czytając korespondencję od ludzi, których nie znam, którzy tak naprawdę dla mnie
nie istnieją. Zresztą ja dla nich też jestem tylko fantomem, wyobrażeniem. Czasami piszą mi, że czują
do mnie wstręt, a czasami (to inni), że sympatię. Może to trochę tak, jak z lubieniem jakiegoś aktora
czy postaci literackiej.
Niemal codziennie dostaję list lub dwa od chłopaków lub młodych mężczyzn, którzy chcą być tacy
jak ja. Którym marzy się życie na salonach. Pytają, jak zaczynałem, jakie trzeba mieć predyspozycje.
Pytają nawet o minimalną długość członka, która ich zdaniem może otworzyć im drogę do klubu
męskich prostytutek.
Telefon informuje mnie, że na poczcie głosowej mam wiadomość. Nadawczyni nie musi się
przedstawiać, jej głos jest niemożliwy do pomylenia. Dziewczęcy, zbyt wysoki. Edyta jest
kolekcjonerką. Nie ukrywa tego, nawet się tym szczyci.
Myślę, że daje jej to złudzenie, iż jest pożądana przez wielu.
I chyba kiedyś faktycznie była, jednak swe najlepsze lata już dawno ma za sobą. Młodość jest dla
niej tylko wspomnieniem i nie przywróci jej żaden skalpel. Walczy z oznakami starości równie
zażarcie, co bezskutecznie.
Dziś bez zapłaty czy drogiego prezentu nie miałaby szansy na zatrzymanie u swojego boku młodego
chłopaka. To nie cynizm ani okrucieństwo, taka jest brutalna prawda. Jej największą wadą nie jest [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • galeriait.pev.pl
  •