[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- W przyszłym roku o tej porze będziesz w college'u - przypomniał jej Bart.
- Niekoniecznie, jeśli będzie to zależało ode mnie - mruknęła pod nosem Mo.
Rozpoznając buntownicze spojrzenie, Erin szybko zmieniła temat.
- Keeley, Bart powiedział mi, że wasz nowy trener ma świetną intuicję, jeśli idzie o
konie, o Travisa i o karty.
- I słyszałam, że jest fantastycznym facetem - dodała Mo.
- Od kogo? - spytała Keeley, żałując, że nie ugryzła się w język.
- Och, takie wieści rozchodzą się błyskawicznie w naszym małym światku - odparła
wyniośle Mo. - Shelley Mason, która jest jedną z twoich uczennic, ma siostrę Lornę, która
chodzi ze mną na zajęcia z historii powszechnej. Okropna nuda. Zajęcia, nie Lorna, która jest
tylko trochę nudna. W każdym razie, gdy odbierała w zeszłym tygodniu Shelley z twojej
szkoły, zauważyła tego irlandzkiego przystojniaka i powiedziała mi o nim. Dlatego
zamierzam wpaść do was w najbliższym czasie i obejrzeć go sobie.
- Trevor, może wepchniesz siostrze do ust kotlet schabowy, żeby się zatkała.
- Tato. - Chichocząc, Mo podkradła następną frytkę. - Chcę go tylko zobaczyć.
Powiedz, Keeley, naprawdę jest taki boski? Szanuję twoje zdanie bardziej niż Lorny Mason.
- Jest dla ciebie za stary - odpowiedziała Keeley nieco ostrzej, niż zamierzała.
- Przecież nie zamierzam go poślubić i urodzić mu dzieci.
Zmiech Travisa powstrzymał Keeley od palnięcia czegoś równie głupiego.
- Całe szczęście! Gdy w końcu udało mi się znalezć godnego następcę Paddy'ego, nie
zamierzam tracić go na rzecz Three Aces.
- W porządku. - Mo oblizała sól z palca. - Tylko z nim poflirtuję.
Zirytowana, a jednocześnie czując się idiotycznie z powodu tej reakcji, Keeley
odsunęła krzesło i wstała.
- Pójdę zerknąć na tory i obejrzę Lonesome'a. Zawsze się dąsa przed startem.
- Super! - Mo wystrzeliła jak z procy. - Idę z tobą. Wybiegła z restauracji tak szybko,
że Keeley musiała przyśpieszyć kroku, żeby za nią nadążyć.
- Będziesz z pewnością bardzo zadowolona, że mama pomoże ci w szkole. Nie ma jak
współpraca w rodzinie. I to jest właśnie to, czego ja pragnę. Nie muszę iść do college'u, żeby
być trenerem. Skoro wiem, czego chcę, i uczę się codziennie w domu, jak to robić, to co da
mi college?
- Poszerzy twoje horyzonty? - podpowiedziała Keeley. Puszczając mimo uszu jej
uwagę, Mo pośpieszyła na dwór, gdzie powietrze zrobiło się już bardzo rześkie.
- Znam konie, Keeley. Na pewno to rozumiesz. To sprawa instynktu i doświadczenia.
- Machnęła ręką. - No, cóż, mam jeszcze czas, żeby nakłonić moich rodziców, by się poddali.
- Nikt nie robi tego lepiej.
Mo ujęła ze śmiechem kuzynkę pod rękę.
- Strasznie się cieszę, że cię widzę. Lato minęło tak szybko, a wszyscy mieliśmy
mnóstwo pracy.
- Wiem.
Skręciły w stronę stajni i świat nagle zapełnił się końmi.
Niektóre przygotowywano do następnego wyścigu. W boksach stajenni bandażowali
długie smukłe nogi, które poniosą te potężne ciała w szalonym pędzie po zwycięstwo.
Trenerzy o bystrych oczach i czułych dłoniach kręcili się wśród koni, rozpieszczając
bojazliwe i dopingując inne.
Stajenni ochładzali konie, które już biegły. Badano im nogi, przykładano lód. W
chłodnym powietrzu niósł się stukot kopyt, który oznaczał, że następna grupa koni wraca z
toru wyścigowego. Para unosiła się z ich grzbietów, tworząc magiczną mgłę.
- Ze wszystkich torów wyścigowych świata... - powiedział Brandon z uśmiechem,
zjawiając się przed nimi.
- Wróciłeś.
- Przed chwilą. - Podszedł bliżej i zburzył włosy Mo. - Rozmawiałem z mamą parę
godzin temu w drodze powrotnej. Powiedziała mi, że przyjedziecie tutaj wszyscy wieczorem,
toteż zboczyliśmy nieco, żeby się z wami zobaczyć.
- My?
- Tak. Brian zajrzał do Lonesome'a, żeby dodać mu animuszu. To humorzasty koń.
Pomyślałem, że moglibyśmy przy okazji obejrzeć wyścig. Wróciłbym z wami, a Brian
odholowałby przyczepą Zeusa do domu.
- Niezły plan. - Keeley ucieszyła się, że jej głos jest spokojny, podczas gdy serce bije
jak szalone. - Prawdę mówiąc, sama miałam zamiar zajrzeć do Lonesome'a.
- Jest do twojej dyspozycji - i Briana. O, zdążę jeszcze coś przekąsić. Na razie.
- A teraz możesz przedstawić mnie temu przystojniakowi. - Mo dreptała obok Keeley. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • galeriait.pev.pl
  •