[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Kiedy leżeli już zmęczeni w potarganej pościeli, Isobel przytuliła się leniwie do
boku Alejandra, który objął ją jedną ręką i czule pogładził miękką skórę na jej biodrze.
- Też chciałabym ci udowodnić, że cię kocham - szepnęła wtulona w jego ramię.
- Myślałem, że właśnie to zrobiłaś, najdroższa. W bardzo przekonujący sposób. -
Alejandro uśmiechnął się lubieżnie na wspomnienie jej nóg oplatających ciasno jego
biodra.
- Mam dla ciebie coś jeszcze lepszego. Chciałbyś mieć więcej dzieci?
Alejandro drgnął i odsunął się nieco, a w jego oczach błysnął żal.
- Przecież wiesz, że nie mogę. Ale jeśli pragniesz drugiego dziecka, możemy się
zastanowić, jakie rozwiązania są nam dostępne. - Alejandro wsparł się na poduszce ze
wzrokiem utkwionym w ścianę.
R
L
T
- Kochanie, ja chcę mieć dziecko z tobą. - Isobel przytuliła się do niego, mimo że
jego ciało nie odpowiedziało na jej dotyk. - I jeżeli wszystko dobrze pójdzie, to za pięć
miesięcy powitamy na świecie kolejnego Cabrala. - Uśmiechnęła się, całując go w moc-
no zaciśniętą szczękę. Alejandro spojrzał na nią zdumiony.
- Jak to? Czy to znaczy, że ty...?
- Jestem w czwartym miesiącu ciąży - oznajmiła, uśmiechając się z dumą. - Leka-
rze też się czasem mylą.
- Isobel! - W oczach Alejandra błysnęły łzy wzruszenia. Wsparł głowę na jej brzu-
chu, szepcząc przez łzy: - Dziękuję.
Ich syn przyszedł na świat w domu, który Alejandro zakupił w malowniczej dziel-
nicy Rio z zapierającym dech widokiem na Zatokę Guanabara. Miał nadzieję, że już
wkrótce liczne pokoje i tarasy wielkiej posiadłości wypełni śmiech dzieci.
- Jak się czujesz, najdroższa? - Alejandro spojrzał na nią z troską, ściskając w ra-
mionach nowo narodzonego synka.
- Wspaniale, mój drogi. Najwyrazniej jestem stworzona do rodzenia ci dzieci - za-
śmiała się Isobel, która choć zmęczona porodem, promieniała szczęściem. - Zadzwoń do
rodziców, mogą zacząć świętować! Mają przystojnego wnuka, całkiem jak jego tatuś. -
Uśmiechnęła się czule do maleństwa, które Alejandro tulił w ramionach. - I powiadom
Mariannę. - %7łona Jose, młodszego brata Alejandra, stała się jej bardzo bliska podczas
ciąży i obie kobiety połączyła silna więz, zwłaszcza gdy po kilku tygodniach okazało się,
że Marianna także spodziewa się dziecka.
- Dobrze, zajmę się wszystkim. Nie martw się. - Alejandro pochwycił wymowne
spojrzenie położnej, która od kilkunastu minut próbowała mu dać delikatnie do zrozu-
mienia, że Isobel powinna odpocząć.
- I powiadom Anitę. Była dla mnie ostatnio wyjątkowo miła. Myślę, że czas zapo-
mnieć o urazach. Nasze dzieci powinny dorastać w kochającej się rodzinie, by w przy-
szłości wyrosły na szczęśliwych ludzi. - Isobel pomyślała smutno o Mirandzie, której ta-
kiego wsparcia zabrakło.
R
L
T
- Jesteś zbyt dobra, wiesz? - Alejandro pochylił się i pocałował żonę w pokryte po-
tem czoło. - Prześpij się teraz.
Wychodząc, spojrzał przez ramię na piękną kobietę, która właśnie uczyniła go naj-
szczęśliwszym człowiekiem na świecie. Nadal nie mógł uwierzyć, że udało jej się obła-
skawić okrutny los i wnieść tyle miłości do jego życia.
Zamknął za sobą drzwi i szepnął do synka:
- Mamy szczęście, malutki. Mamy ogromne szczęście.
R
L
T [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • galeriait.pev.pl
  •