[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rozpowiada po okolicy o pani niekobiecym zainteresowaniu hodowlą zwierząt. Ponadto często wspomina o pani
obsesji uczynienia cyrku z Ravencroft.
- Tak mówi? - zapytała Claudia blednąc. Wstała z kanapy i podeszła do prawnika. - Wiedziałam, że nie pochwala
mojego samodzielnego prowadzenia majątku, ale nie miałam pojęcia, że jest aż tak... podły i przesycony jadem.
- Hmm - pan Scudder zacisnął usta. - Zdaje się, że Foster ma swój cel w zdyskredytowaniu pani. Bardzo chciałby
zachować ziemię, którą od pani kupił. Wiem, że zgodził się ją odsprzedać, ale tylko dlatego, iż był przekonany, że
pani nigdy nie będzie na to stać. Nie ma wątpliwości, że Weiker skontaktował się z Fosterem i ten ostatni zrobi, co
w jego mocy, by udowodnić pani niepoczytalność. Już wcześniej opowiadał, że kiedy zabronił pani wypasania
owiec na swojej ziemi, pani stała się bardzo agresywna. Podobno obawiał się, że go pani zaatakuje.
- Ależ to okropne! - zawołał Jem; podniósł się z kanapy i stanął obok Claudii.
- Istotnie - zgodził się prawnik z niesmakiem. - Ale to nie jest jeszcze najgorsze... w każdym razie jeżeli chodzi o
pana osobiste zaangażowanie. Jeśli Weiker i Reddinger dopną swego i pańska umowa z panią Carstairs zostanie
anulowana, będzie miał pan ciężki orzech do zgryzienia w sądzie, jeżeli będzie pan chciał dowodzić swojego prawa
do Ravencroft za pomocą dokumentów, które pokazał mi pan w biurze.
- Dobry Boże - powiedział powoli Jem. Opadł z powrotem na kanapę, pociągając za sobą Claudię.
- Nie mogę w to uwierzyć. - Claudia starała się zrozumieć, jakie mogą być konsekwencje nikczemnego postępku
Thomasa. Jej myśli pobiegły do skrawka papieru ukrytego w nocnej szafce. Zachowała go jako swego rodzaju
zabezpieczenie. Tylko dlatego, że Jem zdawał sobie sprawę, iż nie udowodni przed sądem swojego prawa do
Ravencroft, była w stanie wymóc na nim zatrudnienie siebie i cioci Augusty. Ale teraz... Jeżeli Thomas za pomocą
swoich obrzydliwych gierek pozbawi ją praw do rozporządzania majątkiem, Jem zostanie wciągnięty w sądową
walkę. A ona będzie zrujnowana. Gorzej - będzie zmuszona do końca życia żyć na łasce Thomasa Reddingera.
Poczuła, że na samą myśl o tym robi jej się niedobrze. Zimny strach złapał ją za gardło.
Pan Scudder wyciągnął rękę i poklepał młodą kobietę po dłoni.
- Może przedstawiłem sprawę w zbyt ponurym świetle. Weiker jest jeszcze bardzo daleko od osiągnięcia celu, I
chociaż ma pani wielu wrogów, którzy z przyjemnością obserwowaliby pani upadek... co wcale nie dziwi w
przypadku tak pięknej młodej kobiety... ma pani równie wielu dobrych przyjaciół, którzy z pewnością zrobią, co w
ich mocy, by pani pomóc. Na przykład wikary jest pani oddanym przyjacielem... a jestem pewien, że znajdzie się.
ich jeszcze sporo. Trzeba będzie ich tylko poszukać.
- Oczywiście. - Jem uśmiechnął się. - Jestem pewien, że zbytnio się przejmujemy.
Pan Scudder podniósł się i powiedział:
- Pojadę do domu i zastanowię się, jak mamy walczyć z podstępnym panem Weikerem, a tymczasem... - spojrzał
z niepokojem na Claudię - ...proszę bardzo uważać. Reddinger z całą pewnością będzie panią obserwował. Będzie
usiłował znalezć w pani zachowaniu jak najwięcej tego, co sąd mógłby uznać za przejaw niepoczytalności.
- Nie sądzę - odrzekł Jem zaciskając usta. - Chociaż jestem zmuszony gościć pod swoim dachem jego żonę i
dzieciaka, nie widzę żadnego powodu, dla którego Thomas Reddinger miałby pozostać tu choćby Jedną noc dłużej.
Może wyprowadzić się do gospody w Marshdean, jeżeli naprawdę nie chce jechać do domu.
Pan Scudder podniósł dłoń.
- Rozumiem pańskie uczucia, milordzie, ale podjęcie takich działań mogłoby tylko zaszkodzić sytuacji. Nie, nie,
proszę mnie wysłuchać - dodał pospiesznie, widząc, że Jem już otwiera usta, by zaprotestować. - Zaczęłoby się
straszne gadanie w okolicy, gdyby pani Reddinger z dziećmi została w Ravencroft, a jej mąż zmuszony był do
mieszkania w gospodzie. Poza tym wioska byłaby doskonałą sceną i wdzięczną widownią dla jego użalania się nad
sobą.
- Pan Scudder ma rację - przyznała Claudia. - Obawiam się, że będziesz musiał jakoś poradzić sobie z
Thomasem. Szczerze mówiąc, chętnie bym go udusiła. I Rose także, jeżeli już o tym mówimy. Gdyby nie była taką
potulną beksą, może udałoby mi się namówić ją do przekonania męża. Ale już wiem, co możemy zrobić - dodała
po chwili zastanowienia. - Możemy całą rodzinkę przenieść do wschodniego skrzydła domu. Stało nie używane już
od wielu lat, ale dlaczego nie? Mogliby nawet jadać tam posiłki.
- Doskonały pomysł - powiedział prawnik, nie dając Jemowi czasu na odpowiedz. - A teraz naprawdę muszę już
iść, jednakże...
- Chwileczkę! - zawołała Claudia. - A co z tym drugim, co pan powiedział... z tym wpływem... co to znaczy?
61
Prawnik spojrzał na Jema; ten zmarszczył brwi. Pan Scudder odchrząknął, zanim powiedział:
- Jeżeli o to chodzi... cóż, lord Glenraven jest młodym i z pewnością przystojnym mężczyzną. A pani, pani
Carstairs, jest młodą kobietą nie znającą jeszcze zbyt dobrze tego świata. Jest pani także wdową, a co za tym idzie,
hm... zapewne podatną na... hm...
- O, na miłość boską! - zawołała zniecierpliwiona Claudia. - Czy tylko dlatego, że nie mieszkam pod opieką i
nadzorem jakiegoś kuzyna, miałabym być idiotką, która uległaby namowom pierwszego lepszego kamerdynera,
udającego kogoś, kim w rzeczywistości nie jest?
Pan Scudder znowu pocił się obficie i musiał ocierać czoło chusteczką.
- Nie, nie - zaprotestował pospiesznie. - To nie osoba lorda Glenravena będzie poddana inspekcji, tylko dowody,
które posiada. Jak już powiedziałem, nie wyglądają one najlepiej i wielu będzie się dziwiło pani kapitulacji.
- Jak już wcześniej mówiłam, od dawna podejrzewałam, że Emanuel nie zdobył tej posiadłości w uczciwy sposób
- odrzekła sztywno Claudia.
- Rozumiem, droga pani, ale...
W tym momencie Jem uniósł dłoń prosząc o ciszę. Przemówił spokojnie, lecz przekonywająco:
- Uważam, że wszyscy zgadzamy się co do tego, że podejrzewanie pani Carstairs o działanie pod moim wpływem
jest równie idiotyczne, jak posądzanie jej o niepoczytalność. Jestem pewien, panie Scudder, że zrobi pan, co w jego
mocy, by obalić te bezpodstawne oskarżenia.
Prawnik odetchnął z wyrazną ulgą.
- Oczywiście, milordzie. Z całą pewnością pan Reddinger i pan Weiker nic nie osiągną swoimi knowaniami.
Pożegnawszy się szybko, prawnik wyszedł z - pokoju, zostawiając Claudię i Jema patrzących na siebie z
niedowierzaniem.
Jem odezwał się pierwszy.
- Mój Boże, Claudio - powiedział ochryple, przyciągając ją na kanapę obok siebie. - Nie tylko straciłaś przeze
mnie dom, ale stałaś się celem niewiarygodnie okrutnego spisku.
Poczuła, że tonie w jego spojrzeniu, zupełnie jakby wstąpiła w ciepły obłok porannej mgły. Siedział tak blisko, że
czuła na policzku ciepło jego oddechu. Zaciskając dłonie w pięści, odetchnęła głęboko.
- Nie jesteś odpowiedzialny za chciwość Thomasa. - Starała się zachować obojętny wyraz twarzy. - Mam jeszcze
dzisiaj dużo pracy, milordzie... muszę dopilnować przeniesienia moich rzeczy z domu na nowe miejsce, więc może
lepiej będzie, jeżeli od razu zajmiemy się rachunkami?
Jem spojrzał na nią dziwnie.
- Doskonale, pani Carstairs. Jestem do pani dyspozycji. - Z gracją wstał z kanapy i wyszedł za nią z pokoju.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]