[ Pobierz całość w formacie PDF ]

by wszystkie óieci mogły żyć w spokoju.
Za to szanować i kochać musimy
naszych przyjaciół i zbawców z Proximy!
W książce wierszyk był zilustrowany wizerunkami dwóch kapsów na tle pulwy. Przez
wiele lat Tim utożsamiał Proksów z kapsami i dopiero pózniej dowieóiał się, że właści-
wie& nikt nigdy nie wióiał Proksa. Wszyscy byli pewni, że Proksowie znajdują się we
wnętrzu kapsów, pełniących rolę skafandrów.
Oczywiste było, że przybysze z obcej planety nie mogą przechaóać się bez żadnych
osłon po Ziemi. Nikogo wiec nie óiwiło, że przebywają we wnętrzu kapsów i że poruszają
się przy użyciu zamkniętych pojazdów powietrznych, Zastanawiało jedynie to, że nie prze-
kazali luóiom żadnych danych o swoim wygląóie, obyczajach, kulturze& Powszechnie
uważano, że są niezwykle potężni, że ich poziom cywilizacyjnego i intelektualnego roz-
woju znacznie przewyższa to, co osiągnęła luókość do chwili inwazji Elgomajów. To
nie ulegało wątpliwości. Byli potężni, dysponowali środkami technicznymi, których nie
znała luókość.
Poza tym zachowywali siÄ™ przyjaznie, pomagali, podpowiadali rozwiÄ…zania trudnych
problemów& No i oczywiście  chronili Ziemię przed kolejnym najazdem z Kosmosu,
bo to było głównym celem ich pobytu.
Tyle Tim wieóiał o Proksach. Ich obecność była tak oczywista jak wschód i zachód
słońca, jak pory roku i w ogóle jak wszystko na Ziemi, co sprawia, że luóie mogą nor-
malnie żyć, pracować, odpoczywać& Szanował ich, jak nakazywały óiecinne książeczki,
nauczyciele, roóice. Sama myśl, że ktoś mógłby rzucić kamieniem w kaps, wywoływała
w nim dotychczas szczery sprzeciw i głębokie zóiwienie. Dopiero teraz, analizując swą
niefortunna wpadkę z historii, po raz pierwszy odniósł to óiwne wrażenie& Przecież
Bruss żądał peanów na cześć Proksów! Obciął Tima, by nie być posąóony o to, że nie-
dostatecznie podkreśla w swych wykładach zasługi Proksów dla luókości! Tak, on się
po prostu podlizuje Proksom! Ale dlaczego? Przecież podlega służbowo dyrekcji szkoły,
Departamentowi Wychowania, Raóie Kwadratu  a więc luóiom, a nie Proksom!
Któż wreszcie rząói w tym kwadracie, we wszystkich kwadratach, na całej Ziemi?
Czyżby opieka Proksów nie ograniczała się do osłony przed inwazją kosmicznych wrogów?
Tim był sam zaskoczony tym wnioskiem. Pochłonięty swymi rozważaniami dotarł pieszo
do domu. Przed bramą ktoś zastąpił mu drogę.
 Hej, pozwól na chwilę!  powieóiał półgłosem chudy dryblas.
Tim poznał Patyka. Zrobiło mu się trochę niewyraznie. Co tu dużo mówić: bał się
tego chłopaka. Mówiono o nim różne rzeczy i Tim wolał go raczej om3ać.
Tym razem było za pózno na odwrót.
 Cześć  powieóiał, starając się, by zabrzmiało to swobodnie i pewnie.  O co
choói?
 Właściwie to prawie się nie znamy  powieóiał Patyk nadspoóiewanie uprzej-
mie.  Jestem Maks albo Patyk, jak wolisz.
Wyciągnął rękę, uśmiechnął się&
 Tim Warnel  powieóiał Tim, ściskając podaną dłoń.  Co jest grane?
 Wejdzmy!  Maks wszedł pierwszy do klatki schodowej i stanął w ciemnym kącie,
koło zejścia do piwnicy.  Mam sprawę.
Tim stanął naprzeciw niego i czekał. Jaką sprawę może mieć ten chłopak?
 Podobno jeóiesz za granicę  powieóiał Maks.
 SkÄ…d wiesz?
. Wyjście z cienia 21
 Wszyscy już o tym mówią. Chcę ci zaproponować interes. Można dobrze zarobić.
Trzeba coś przywiezć.
 Przemyt?  Tim spojrzał na niego podejrzliwie.
 No& bo ja wiem? Jeśli można przemycać coś, czego nie ma, to rzeczywiście prze-
myt& Ale to niczym nie grozi.
 O co choói?
 O mrówki. Niedużo. Jedną, dwie probówki. Obojętny gatunek, byle żywe. Dobrze
zapłacę.
Tim zaniemówił. Znów te mrówki! Co jest, u diabła, z tymi mrówkamiH
 Skąd ja ci wezmę mrówki?
 Jak to skąd? Z lasu! Tam góie jeóiesz jest kawał ładnej puszczy.
 Przecież mrówek nie ma!
Maks zachichotał bezgłośnie, a potem pokiwał głowa z politowaniem.
 Mrówek nie ma, bocian óieci przynosi, a bez opieki Proksów wilki by nas zja-
dły& Oj, óiecko, óiecko! A na oko dorosły chłop!  powieóiał kpiąco.  No, trud-
no. Muszę cię uświadomić. Mrówek nie ma w taryfie celnej ani w wykazie towarów
nie dopuszczonych do przewozu. Nie ma ich także w sprawozdaniach służby leśnej ani
w podręcznikach biologii. Natomiast tak w ogóle to są i mają się zupełnie niezle. No,
więc jak? Przywieziesz? Najwyżej zabiorą ci na granicy, jeśli cię akurat sprawóą. Dam ci
dwie plastykowe rurki z korkami. Trzeba łapać na kostkę cukru, a jeszcze lepiej na miód.
Same włażą do środka. Jak się trochę nazbiera, przesypać do drugiej rurki, odurzyć lekko
eterem i dalej łapać. Zresztą tam na miejscu każdy chłopak ci pokaże, jak je zbierać&
Mogą też być larwy. Takie białe jajeczka&
 Nie wiem, czy coś z tego wyjóie. Oblałem historie i& pewnie mnie ojciec nie
zabierze.
 O, do diabÅ‚a&  zaÊîasowaÅ‚ siÄ™ Maks.  No, nic. JeÅ›li pojeóiesz, to pomyÅ›l
o tym, a jak nie, to trudno&
 Do czego ci potrzebne te& mrówki?&
 To nie dla mnie. Sam nie wiem, do czego, ale& Wiesz, co to znaczy?
Maks złożył wskazujące palce obu rąk w kształt litery  T . Tim patrzył zóiwiony to
na palce, to znów na twarz Maksa.
 Nie wiesz& Teraz ci nie wyjaśnię, może pózniej. Chyba jesteś porządny chłopak,
chociaż nieuświadomiony.
 Z czego to wnosisz?
 Nie napisałeś na mnie raportu.
 To ty& celowo, wtedy, z tym nożem?
 Chciałem wieóieć, jaki jesteś.
 Skąd wiesz, że nie napisałem?
 Już by o mnie pytali w domu. Na wszelki wypadek do óiś mieszkałem u kumpla. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • galeriait.pev.pl
  •