[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wymodelowaniu (Prdgung) człowieka. Wszystkie te exercitia, spiritnalia, techniki jogi i mistyczne inicjacje
miały na celu takie przeobrażenie jednostki, by dostrzegła prawdę, wszakże nie na drodze komunikacji, lecz po-
przez dyscyplinę, która zamykała ją w sobie. Ale jeśli nie chce się poprzestać na tych, choć wspaniałych, te
przecież jednak uformowanych na trwałe typach ludzkich, a w tym uformowaniu ujednoliconych,
przesądzonych raz na zawsze, toteż równocześnie zdegenerowanych w swej rzekomej doskonałości to szuka
się dyscypliny sięgającej głębiej, która [polega na] nieprzerwanym [procesie] osiągania przejrzystości
komunikacji.
To, co często już uzyskiwano dzięki racjonalnej przejrzystości w ograniczaniu się do [określonych] ce-
lów, co poza tym realizowali w historycznej wspólnocie tylko nieliczni, przy tym zawsze jeszcze także w sposób
problematyczny, to musiałoby przekształcić się w punkt wyjścia, w wymaganie, by człowieczeństwo budować
pod warunkiem pozbawionej złudzeń i ułatwień komunikacji, która nie degeneruje, lecz bezgranicznie rozjaśnia.
Ale także w tej komunikacji musi gdzieś jeszcze ostać się nieprawdziwość w tej mierze, w jakiej za-
wiera ona w sobie ruch, a więc prawda jeszcze się nie domknęła, lecz w swym każdorazowym zakończeniu
pozostaje równocześnie zawsze otwarta.
Znów odsłania się tu radykalna przepaść pomiędzy dogmatycznym a powstającym w komunikacji sposobem
rozumienia prawdy:
Jeśli przyjmie się, że istnieje niezmienna prawda, która jako taka jest dla nas dostępna i posiada waż-
ność jako coś ustalonego 'poza nami, co już jest i tylko należy je znalezć, a więc naszym zadaniem jest [jej]
odkrywanie, nie zaś wytwarzanie, to albo w czystej immanencji istnieje jedynie słuszne urządzenie świata, które
mamy za zadanie przywrócić, albo istnieje drugi świat, który zagwarantowano nam wyłącznie jako jakiś inny
świat.
Ale jeśli w każdej postaci prawdy zawarta jest dla nas granica, jako rezultat urzeczywistnienia komunikacji,
wówczas czymś ostatecznym w immanencji jest nieusuwalna niedoskonałość świata i wszelkiej, możliwej do
poznania w świecie prawdy. Każda postać [prawdy] musi w świecie ulec rozbiciu, żadna jako prawda nie może
siebie w sposób absolutny przeforsować. Toteż jeśli na tej drodze istnieje prawda, to może być tylko w tej
transcendencji, która nie jest w zaświatach jako pusty, drugi świat, albo jako [nasz] powtórzony, ale lepszy
świat. Myśl, która właściwie ogarnia transcendencję [wychodząc) z niedoskonałości wszelkiej komunikacji i z
rozbicia w świecie każdej postaci prawdy, jest podobna do dowodu na istnienie Boga: przy założeniu, że prawda
30
musi istnieć, z niedoskonałości każdego znaczenia prawdy dochodzi do transcendencji. Zatem ważna jest ona
[myśl] tylko dla egzystencji, dla której prawda stanowi bezwarunkowe życzenie i której uczciwość nie [pozwala]
nigdzie w świecie widzieć prawdy jako jednej, jedynej, nieruchomo spoczywającej w bezczasowości.
W filozofii uświadomienie sobie prawdy powstającej w 'komunikacji możliwe jest na tej drodze, że
(przemyśli się wszystkie rodzaje wszechogarniającego tak, ażeby droga możliwej egzystencji w świecie uzyskała
najszerszą przestrzeń. W obliczu tej zupełnej rozległości rzeczywistości i możliwości, egzystencja jako nie-
przerwany ruch w czasowym istnieniu empirycznym musi zachować siebie. Tylko wtedy może oddziaływać
radykalna, wypływająca z rozumu i egzystencji, wola komunikacji, podczas gdy posiadanie prawdy, uznanej za
ostateczną, faktycznie przerywa komunikację.
Otwartość woli komunikacji jest dwojaka; Po pierwsze, na tę poznawalną [rzeczywistość], której
jeszcze nie znamy. Skoro bowiem to, co nie daje się zakomunikować, jest [ale także] jakby go nie było, to otwar-
tość zmusza do tego, aby wszystko, co tylko możliwe, wprowadzić w medium komunikowalności, by dzięki
temu uzyskało ono byt dla nas. Po drugie, otwartość ta jest przygotowana na substancję każdej istoty, która mi
się naprawdę zakomunikowuje, jako na coś innego, czym sam nie jestem, lecz z czym mogę się solidaryzować w
woli bezgranicznego stawania się sobą. To miłujące szukanie człowieka nie ma kresu.
Ale ponieważ moja świadomość zawsze pozostaje ścieśniona, z jednej strony wobec bytu, który dla
mnie nie istnieje z powodu swej niemożności zakomunikowania się choć przecież niedostrzegalnie oddziałuje
na mnie, na moje istnienie empiryczne i mój świat a następnie wobec empirycznego istnienia i egzystencji
innych, którzy nie są identyczni ze mną i nie myślą tak jak ja, ale czego nie dostrzegam poprzez swój
przekaz określają także moje empiryczne istnienie, i 'których komunikacja umożliwiłaby mi jeszcze głębsze
dotarcie do samego siebie, [ponieważ tak się dzieje,] to ta moja świadomość nigdy nie jest czymś absolutnie
prawdziwym; bowiem nigdy nie jest całością. Niespodziewanie oddziałując na mnie przypomina mi się wciąż,
bym nie ustał w ruchu, który skierowany jest na to, co prawdziwe, albo będę musiał doświadczyć własnej
nieprawdziwości w następstwie tego, że sprawy potoczą się bez niego udziału. Prawda, mówi Hegel, na przekór
świadomości jest powiązana z rzeczywistością. Rzeczywistość ta istnieje jako działanie tego, co
[ Pobierz całość w formacie PDF ]