[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Odsunęła rękę. - Pragnę cię, Seth. Chcę iść z tobą do łóżka.
Takie stawianie sprawy bardzo cię drażni. Uważasz, że
zachowuję się zbyt obcesowo i wulgarnie. A więc jednak
wolałbyś, abym bawiła się w te moje gierki, nie możesz
temu zaprzeczyć. Chciałbyś, żebym najpierw broniła się i
opierała, a dopiero potem łaskawie pozwoliła ci się
zdobyć?
%7łeby to było takie proste, pomyślał zgnębiony Seth.
- A nie przyszło ci do głowy, że może chciałbym
lepiej cię poznać, zanim znajdziemy się w łóżku?
Spędziłem wiele czasu, wpatrując się w twoją twarz na
portrecie w salonie. Długo zastanawiałem się, jaka jesteś.
Grace, ja też cię pożądam i pragnę się z tobą kochać. Ale
chcę także wiedzieć, z kim mam do czynienia. Dopasować
wszystkie elementy układanki, aby się przekonać, jak
wygląda całość.
- Produkt końcowy może ci się nie spodobać -
zauważyła.
- Takiej ewentualności wykluczyć się nie da -
przyznał. Grace nagle przyszła do głowy nowa myśl.
- Dziś wieczorem będę gościem na koktajlu
wydawanym przez głównego sponsora szpitala. Tego
spotkania opuścić nie mogę. Mam propozycję. Pójdz ze
mną, a potem zastanowimy się, jak spędzić resztę
wieczoru.
Starannie rozważał wszystkie za i przeciw, bo
zdawał sobie sprawę, że ten krok może pociągnąć za sobą
skutki, z jakimi łatwo się nie upora. Miał do czynienia z
kobietą niezwykłą, a i sam nie należał do mężczyzn
111
tuzinkowych. To, co działo się między nimi, mogło mieć
dalekosiężne i poważne konsekwencje.
Milczał. Grace obserwowała jego twarz.
- Czy zawsze tak długo się zastanawiasz, zanim
podejmiesz jakaś decyzję? - spytała, nie odrywając od
niego wzroku.
- Tak - odparł. Nagle zdał sobie sprawę, że nawet
najbardziej racjonalne i wnikliwe rozumowanie nie ma
żadnego znaczenia w odniesieniu do tej kobiety. - Nie
mogę zagwarantować, że do chwili zamknięcia
dochodzenia będę miał wolne wieczory. - Pomyślał o
wyznaczonych terminach, czekających go spotkaniach i
furze papierkowej roboty. - Przyjadę po ciebie, jeśli tylko
uda mi się oderwać od pracy.
- Dobrze. O ósmej. Jeśli nie zjawisz się w ciągu
kwadransa, uznam, że zatrzymały cię ważne sprawy.
Zauważył, że powiedziała to naturalnym, spokojnym
tonem.
Bez żalu i nalegania na spotkanie. Większość
znanych mu kobiet niemal machinalnie zaczynała narzekać,
gdy dawał pierwszeństwo swojej pracy.
- Jeśli nie będę mógł przyjechać, uprzedzę cię o tym
telefonicznie - obiecał.
- Rób, jak ci wygodnie. - Grace usiadła, rozluzniona,
na ławce. - Dzisiaj mnie zadziwiłeś. Nawet nie przyszło mi
do głowy, że zechcesz przyjechać do szpitala lub że dasz
się wyciągnąć na przyjęcie. Powiedz szczerze, dlaczego tu
się zjawiłeś?
Seth sięgnął do kieszeni po fotografię. Przez ułamek
sekundy widziała pod jego pachą kaburę, a także wsuniętą
do niej broń. Chwilę zastanawiała się, czy miał kiedyś
okazję posłużyć się pistoletem.
112
- Przypuszczam, że większość czasu zajmuje ci
kierowanie zespołem ludzi i obowiązki administracyjne. -
Grace wzięła do ręki zdjęcie, nadal jednak patrzyła na
Setha. - Chyba osobiście nie uczestniczysz w wielu
dochodzeniach i... bezpośrednich akcjach?
Wydawało się jej, że w oczach Setha dostrzegła
lekkie rozbawienie.
- Lubię trzymać rękę na pulsie.
- Rozumiem. - Potrafiła wyobrazić go sobie z
pistoletem w rękach. - To do ciebie pasuje. - Oderwała
wzrok od twarzy Setha i spojrzała na fotografię. - Co to?
Twardy Joe? A raczej Juan lub Jean - Paul.
- Znasz go?
- Nie, ale ten typ człowieka jest mi dobrze znany. To
południowiec z Europy. Z cienką warstwą ogłady.
Zapewne wysławia się poprawnie w trzech językach, gra z
powodzeniem w bakarata, lubi pociągać brandy i nosi
czarną, jedwabną bieliznę. Rolex na przegubie ręki, złote
spinki przy mankietach, z monogramem, i sygnet z
brylantem to rzucające się w oczy prezenty od wielbicielek.
Zaintrygowany słowami Grace, Seth usiadł
ponownie na ławce.
- A co im mówi?
-  Och, jest pani najpiękniejszą kobietą na tej sali.
Uwielbiam panią. Gdy patrzę w pani oczy, śpiewa moje
serce. Twój maż, o pani, nie jest ciebie wart. To głupiec.
Kochana, za bardzo rozpieszczasz mnie tymi wspaniałymi
prezentami. Musisz przestać . I temu podobne dyrdymały.
Repertuar niespecjalnie bogaty, ale dobrze opanowany.
Może robić wrażenie.
- Słyszałaś takie teksty?
- Tak. Tyle że w nieco innych wariantach. Nigdy nie
113
byłam mężatką i nie kupuję mężczyznom błyskotek. -
Spojrzała znów na zdjęcie. - To człowiek bezwzględny. Ma
zimny wzrok - dodała - ale większość kobiet, zwłaszcza
samotnych, zauważy tylko jego pozorną ogładę i da się
wziąć na lep słodkich słówek. Kobiety dostrzegą wyłącznie
to, co chcą dostrzec. - Nabrała powietrza. - To ten człowiek
zabił Melissę? - spytała jednym tchem.
Seth zamierzał dać wymijającą odpowiedz, ale
wtedy Grace podniosła wzrok. Była na tyle blisko, że mimo
przyciemnionych okularów osłaniających jej oczy odczytał
wymowę spojrzenia.
- Chyba tak - przyznał. - W całym twoim domu
znalezliśmy jego odciski. Sporo miejsc wytarł, ale jeszcze
więcej pominął. To nasunęło przypuszczenie, że bardzo się
spieszył, a nawet w pewnej chwili wpadł w panikę. Albo ze
względu na śmierć Melissy, która mogła być nie
zamierzonym przez niego nieszczęśliwym wypadkiem, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • galeriait.pev.pl
  •