[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wodą twarz śpiącej.
- Mary - powtórzył. - Obudz się, Mary.
- Hmmm... - mruknęła i pokręciła głową. Gabriel ponownie zanurzył palce w szklance.
- Mary, obudz się.
Srebrna kropla rozprysnęła się na policzku; kobieta instynktownie zwróciła głowę w stronę
Gabriela. Delikatnie przystawił ostrze do jej szyi.
- Obudz się, Mary. Alabastrowe powieki drgnęły.
Mary spojrzała na niego nierozumiejącym wzrokiem.
Gabriel wiedział, co zobaczyła: anioła z aureolą srebrnych włosów wokół głowy.
Zobaczyła mordercę.
Przyłożył ostrze tak, żeby poczuła chłód stali.
Wytrzeszczyła przestraszone oczy.
Była uwięziona pod kołdrą; nie mogła się ruszyć. Otworzyła usta, żeby krzyknąć.
Gabriel chwycił leżącą obok poduszkę.
Mógł stłumić krzyk pani Thornton. Albo ją udusić.
Była zupełnie bezradna. Wiedziała o tym. Gabriel również.
- Wiem co zrobiłaś, Mary - mruknął cicho. - Myślisz, że krzyk to mądre posunięcie?
Przez kilka długich sekund patrzyła na niego z otwartymi ustami.
- Kim pan jest? - warknęła po chwili przez zaciśnięte zęby Jej oczy mówiły, że go nie zna. Wyraznie
nie wiedziała o istnieniu nietykalnego anioła.
- Jestem człowiekiem, który może poderżnąć ci gardło i zostawić na pewną śmierć. - Odczekał, aż
prawda zawarta w jego słowach dotrze do świadomości pani Thornton. - Albo może zostawić cię
przy życiu.
Złość. Strach.
Gabriel czekał, by sprawdzić, która z emocji wezmie górę u Mary Thornton.
- Jak pan wszedł do środka? - szepnęła ze złością.
- Wpuścił mnie twój mąż. - Nie było sensu kłamać. - To oszczędziło mi sporo wysiłku.
Mary Thornton wcale nie była zaskoczona zdradą ze strony męża.
- Czego pan chce?
- Twojej krwi - mruknął Gabriel prowokacyjnie, nacinając delikatnie skórę na smukłej, białej szyi;
w blasku ognia z kominka zalśniły czarne kropelki. - Zadowolę się jednak informacją. Czyją jesteś
stręczycielką Mary?
Pani Thornton ani drgnęła. Nieruchoma sylwetka wyraznie potwierdzała jej winę.
- Jeżeli mnie pan skrzywdzi, mój mąż pójdzie na policję.
- W takim razie zabiję i jego - oświadczył Gabriel. Czuł, że ze wszystkich stron napiera na niego
strach i złość. Mary Thornton żyła.
Choć nie powinna.
- Nie jestem niczyją stręczycielką- zaprzeczyła.
W przeciwieństwie do Petera Thorntona nie będzie błaga o litość.
W przeciwieństwie do odwagi Victorii Childers brawura Mary Thornton nie wzbudzała podziwu
Gabriela.
Mary Thornton była dziwką z wyższych sfer. %7łerowała na nieszczęściu ludzi, którym nie powiodło
się tak jak jej.
%7łerowała na nieszczęściu Victorii Childers.
- Powiedz mi, Mary, kto pisał listy.
- Nie wiem. - Mary Thornton poruszyła się gwałtownie, pragnąc uwolnić się spod kołdry; bez
skutku. - Proszę natychmiast pozwolić mi wstać!
- Kłamiesz, Mary. - Oczy Gabriela były zimne i grozne, jego głos pozornie uwodzicielski. - Powiedz
mi, kto napisał listy, a pozwolę ci wstać. Twój kochanek?
Mary zamarła w bezruchu.
- Nie mam kochanka.
- Moje kondolencje - powiedział Gabriel ze współczuciem. Mary wyczuła ironię w jego głosie.
- Po co pan tu przyszedł?
- Była pani nieostrożna, madame. Nie powinna pani zatrudniać guwernantek za pośrednictwem
agencji.
Miejsce przerażenia, wywołanego przebudzeniem z nożem na szyi, zajął prawdziwy strach.
- Nie wiem, o czym pan mówi - skłamała Mary.
Kobiety pokroju Mary Thornton często igrają ze śmiercią, bo dla kobiet takich jak Mary Thornton
są rzeczy o wiele gorsze niż śmierć.
- Wyobraz sobie, że rozpoczyna się dochodzenie - powiedział Gabriel obojętnie. - Tyle guwernantek,
a tylko dwójka dzieci. Zastanawiam się, co policja by odkryła. Stręczycielstwo. Prostytucję.
Morderstwo...
- Nie mordowaliśmy...
Wypowiedziawszy te słowa, Mary zdała sobie sprawę, że popełniła błąd.
Gabriel uśmiechnął się. Nie odczuwał przyjemności
Czy Victoria wiedziała jaką przyjemność sprawiła mu, ciesząc się z nowych strojów?
- My? To znaczy, kto, Mary? - zapytał pieszczotliwie.- Kochanek?
- Przysięgam nikomu nie zrobiliśmy nic złego - powiedziała ze złością.
- Jestem pewien, że same zainteresowane mają na ten temat nieco odmienne zdanie. Na przykład
Victoria Childers uważa że została skrzywdzona...
- Nie zrobiliśmy jej nic złego - powtórzyła Mary. Jeszcze nie, ale niewiele brakowało.
- Czyją jesteś stręczycielką, Mary? - Mężczyzny, który pisał listy? Drugiego mężczyzny? -
Podejrzewam, że gdyby twoje nazwisko pojawiło się w  The Timesie", cierpiałabyś bardziej, niż
gdybym poderżnął ci gardło. Mam wybrać się do redakcji?
Mary zrozumiała, że gra jest skończona. Widać to było w jej oczach.
Ludzie z wyższych sfer unikaliby jej towarzystwa. Banki nie udzieliłyby kredytu hipotecznego. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • galeriait.pev.pl
  •