[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Moulay i kilku innych, trzymając się cieni rzucanych przez skały i krzaki, niezauważalnie podczołgali
się w pobliże szlaku, którym podążali strażnicy Thoth Amona. Rozległo się ciche poskrzypywanie
uprzęży. Ludzie Moulaya przygotowali sztylety i łuki.
Człapanie koni po chwili ucichło. Dowódca straży niespokojnie pokręcił głową, nie całkiem ludzką,
sądząc z kształtu hełmu. Wydał głośny syk, lecz w chwilę pózniej wokół jego szyi owinęła się cienka
linka. Pozostałych strażników spotkał ten sam los  jeden człowiek Moulaya dławił jezdzca cięciwą, a
drugi wypruwał mu flaki zakrzywionym sztyletem. Odgłosy szamotaniny były ciche i trwały krótko.
Gdy mężczyzni ocierali broń, Hathor Ka podeszła bliżej, by przyjrzeć się zabitym.
 Ludzie jaszczury z wysp leżących na wschód od starożytnej Lemurii. Thoth Amon szeroko
rozciągnął swoją władzę.
Cicho, z niesamowitą szybkością, zbliżyli się do muru domostwa. Strażnicy na jego szczycie nie
zdawali sobie sprawy z niedawnej rzezi i rozmawiali. Jeden z ludzi Moulaya opadł na ręce i kolana tuż
przy murze, drugi stanął mu na plecach, tyłem do ściany, i splótł dłonie. Trzeci stanął na splecionych
dłoniach, a wtedy drugi wybił go w górę. W ten sposób sześciu ludzi, bezszelestnie i niezauważalnie,
znalazło się na szczycie. W chwilę pózniej jeden z nich skinął na czekających na dole. Gdy ci wspięli się
na mur, zobaczyli martwych strażników. Tym razem ludzi.
Hathor Ka zmrużyła oczy i rozejrzała się po dziedzińcu. W zasięgu wzroku nie było innych
wartowników, ale to wcale nie musiało oznaczać, że dom nie jest strzeżony. Dzięki wzmocnionej sile
widzenia dostrzegła wyrysowany na ziemi krąg hieroglifów, otaczających cały dom i żarzących się
zielonkawym światłem.
 Trzymajcie się tuż za mną  rozkazała. Wojownicy zeszli z muru i podążyli posłusznie za Hathor
Ka. Na jej znak zatrzymali się obok magicznej bariery.
 Nie wolno wam przerwać magicznego kręgu.
Moulay skinął głową, chociaż nie widział tego, co wskazywała jego pani.
Hathor Ka ustawiła mężczyzn w zwartej grupie i z sakwy wyjęła krótką różdżkę. Nakreśliła krąg
podobnych znaków otaczający swoich ludzi i łączący się z wielkim kręgiem wokół domu. Kiedy drugi
krąg został zakończony, wymazała runy z części pierwszego kręgu i wprowadziła wojowników za
magiczną barierę. Obejrzała się. Krąg, choć nierówny, uwypuklony przez dodatkową pętlę, nadal
jarzył się zielonkawą poświatą.
Wielkie drzwi frontowe stały otworem. Thoth Amon najwidoczniej zawierzył swoim ludzkim,
nieludzkim i czarnoksięskim obrońcom. W domu panowała cisza, jedynie mała fontanna szemrała w
westybulu. Ani jedna świeca, ani lampa nie rozjaśniała mroku i Hathor Ka wymruczała stosowne
zaklęcie. Ona widziała w ciemności, ale jej ludzie potrzebowali światła. Nad jej głową pojawił się
świetlisty punkt, który rozrósł się w żarzącą łagodnie kulę. Gdy ta wzniosła się pod sufit, magiczny
blask ujawnił dziwaczne freski przedstawiające obce światy i zamieszkujące je istoty.
Otwarte drzwi przed nimi tworzyły prostokąt czerni. Hathor Ka minęła fontannę i weszła do
pomieszczenia. Dała znak pozostałym, by się zatrzymali. Pod przeciwległą ścianą, na tronie stojącym
na niskim podeście, siedział Thoth Amon. Dumnego maga spowijała czarna szata, spod której
wyłaniała się jedynie ascetyczna, wygolona głowa i pomarszczone dłonie.
 Tego szukasz, Hathor Ka?  zapytał czarnoksiężnik, podnosząc ogromny, wystrzępiony arkusz
pergaminu.
 Wiesz dobrze, że tak. Oddaj mi go, a będzie tak, jakby nic nie zaszło między nami.
 Nie przerzucajmy się słowami, Hathor Ka. Czy nakłaniałbym twego kapłana do zdrady i ujawniał
swą wiedzę o tajnym tunelu, gdybym zamierzał oddać ci to, co zabrałem?
 Nie. Ale nie mówiłbyś w taki sposób, gdybyś nie miał zamiaru się potargować. Wymień swoją
cenę.
 To prawda. Pamiętaj jednak, iż dostałaś się do mego domu tak łatwo tylko dlatego, że ci na to
pozwoliłem. Nie podam ci jednak ceny, a zaproponuję przymierze.
 Przymierze?  powtórzyła podejrzliwie.  Dlaczego miałabym chcieć się z tobą sprzymierzać?
 Bowiem inaczej nie będziesz miała najmniejszych szans, by stać się największym magiem. 
Thoth Amon raz jeszcze podniósł pergamin.  Jest bezużyteczny bez pełnego tekstu Wielkiego
Wezwania Mocy.
 Przecież władam tym czarem!  zawołała Hathor Ka.
 Nie. Tylko dwaj czarnoksiężnicy posiadają pełną wiedzę o tym największym z zaklęć. Ja jestem
jednym. Drugim jest Vendhianin, Jaganath. Dziewięciu innych posiada niekompletne wersje, a ty
dowiedziałaś się o jednej z nich od Khepteh Sebeka, którego uwiodłaś, a następnie zamordowałaś.
Hathor Ka spojrzała nań z wściekłością, ale nie próbowała odeprzeć oskarżenia.
 Twoje wysiłki poszły na marne  kontynuował Thoth Amon.  W tej wersji brakuje sześciu
linijek, wraz z pięcioma ważnymi gestami. Wypróbowanie tego czaru w wielką koniunkcję
zaowocowałoby jedynie śmiercią w niezrównanych męczarniach. Na Ojca Seta, przysięgam, że to
prawda.
 Co zatem proponujesz?
 Powiem ci, jak powinien przebiegać właściwy rytuał Wielkiego Wezwania. Kiedy dzięki czarowi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • galeriait.pev.pl
  •