[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się z książką w ręku nauczyciel Zygmunta pan Józef Korzeniowski, znakomity
pedagog i literat, pózniejszy autor Kollokacji i Karpackich górali. Jego mały
uczeń doskonali się w tym czasie we francuszczyznie pod kierunkiem swej drugiej
nauczycielki i bony, emigrantki francuskiej, baronowej Delahaye. A owa drobna i
jakby nieco ułomna dama o wielkich czarnych oczach i bladej, smutnej twarzy,
nienaturalnie ożywionej chorobliwym rumieńcem, ta, która właśnie rysuje coś ze
skupieniem na kartonie rozpiętym przed jej ogrodowym krzesłem, to sama jaśnie
wielmożna generałowa Krasińska de domo Radziwiłł. Kiedy w roku 1803 młodziutki
Wincenty Krasiński żenił się z księżniczką Marią Urszulą, nie wynikało to ze
spontanicznego odruchu dwóch zakochanych serc. Chodziło raczej o formalne
dopełnienie kontraktu familijnego, przygotowywanego długo i pracowicie przez
marszałka Małachowskiego i starościnę opinogórską z Dunajowiec. Narzeczona była
niezbyt urodziwa, chorowita i o kilka lat starsza od narzeczonego, ale wnoszona
przez nią w posagu ogromna fortuna Radziwiłłowska miała podreperować majątek
Krasińskich, mocno nadwyrężony przez hulaszczy tryb życia młodego starościca.
Sztucznie skojarzony mariaż okazał się jednak małżeństwem wyjątkowo dobranym,
związkiem dwojga ludzi doskonale się uzupełniających. Chorobliwie wrażliwa,
egzaltowana i skłonna do melancholii, młoda hrabina znalazła uzdrawiającą
podporę w bujnej żywotności męża, próżność i snobizm pana Wincentego
podporządkowały go całkowicie przewagom moralnym i intelektualnym żony. Materiał
informacyjny, dochowany w starych papierach, każe wierzyć, że hrabina Maria
Urszula była indywidualnością naprawdę wybitną. Zwiadczy o tym wyjątkowa
adoracja, jaką otaczano tę pełną chorobliwych urojeń gruzliczkę i mizantropkę w
kapryśnym i cynicznym towarzystwie warszawskim; świadczy o tym sporo zapisów
pamiętnikarskich. Przybysze ze stolic zagranicznych, którzy w pierwszych latach
XIX stulecia odwiedzali Warszawę i mieli szczęście dłużej rozmawiać z młodą
Strona 14
Marian Brandys - Czcigodni weterani.txt
panią Krasińską, do tego stopnia ulegali jej urokowi osobistemu, inteligencji i
erudycji, że przedstawiali ją potem w pamiętnikach nie tylko jako osobę
wyjątkowo interesującą, ale i bardzo piękną, chociaż, jak można wnosić z
zachowanych portretów, urodą się nie odznaczała. Dopiero w latach pózniejszych
przykre, zatrute chorobą usposobienie generałowej poczęło przesłaniać ludziom
zalety jej umysłu i serca. Kajetan Kozmian gromił ją za "humor hipokondryczny".
Kronikarz szwoleżerów Józef Załuski nie mógł wybaczyć żonie szefa, że w roku
1812 w Paryżu, kiedy wszyscy upajali się nadzieją na rychłe zwycięstwo nad
Aleksandrem i "wrócenie Królestwa", ona jedna zadręczała otoczenie swoją
melancholią i czarnymi wizjami przyszłości. Zwiatły Józef Korzeniowski tak
dalece poróżnił się z nerwową matką swego pupila, że ku żalowi generała musiał
wyrzec się intratnej posady w domu Krasińskich. Hrabina Maria Urszula była osobą
oczytaną i miała talent do rysunków. Najbardziej lubiła rysować gotyckie zamki i
tłumaczyć z angielskiego i francuskiego średniowieczne legendy rycerskie.
Rysuńki matki i jej opowiadania o dawnych rycerzach wywierały potężny wpływ na
kształtowanie się wyobrazni Zygmunta. Hrabina zdołała też przeszczepić na syna
cały swój patriotyzm i głębokie przywiązanie do religii katolickiej. Jeśli
jesteśmy już w Opinogórze z tamtych czasów, to trzeba ożywić jeszcze jedną jej
mieszkankę. Ona także, chociaż inne nosiła nazwisko, spoczywa w grobach
rodzinnych Krasińskich. Pamięć o niej przetrwała na dwóch marmurowych tablicach
w kościele i w sentymentalnym napisie na ławce parkowej. Turyści zwiedzający
dzisiaj Opinogórę lubią zatrzymywać się na dłużej przy tej kamiennej ławeczce.
Wyryte na niej przed półtora wiekiem słowa: "Niech pamięć moja zawsze ci będzie
miła" - działają im na wyobraznię i podniecają ich ciekawość. Przewodnicy
chętnie zaspokajają zainteresowania wycieczkowiczów, racząc ich romantyczną
opowieścią o miłości poety do starszej o osiem lat kuzynki - Amelii
Bronikowskiej, pózniejszej hrabiny Romanowej Załuskiej. W krypcie grobowej
kościoła opinogórskiego pochowano pod tym nazwiskiem i imieniem starą zasuszoną
zakonnicę. Ale w czasie, który nas interesuje, Amelia pojawia się w Opinogórze
jako młode urocze stworzenie, zniewalające wdziękiem, urodą, szlachetnością
serca i bystrą inteligencją (tak przynajmniej opisywali ją współcześni
kronikarze). Podobnie jak Zygmunt, była dzieckiem napoleońskiego żołnierza. Jej
ojciec, generał dywizji Mikołaj Oppeln-Bronikowski, organizator i dowódca
Drugiej Legii Nadwiślańskiej (której notabene nigdy nie sformowano do końca),
powrócił z wojny beznadziejnie chory. %7łony nie zastał już przy życiu. Kiedy więc
i on wkrótce poczuł zbliżającą się śmierć, przekazał opiekę nad jedyną córką
swemu krewnemu i towarzyszowi broni - Wincentemu Krasińskiemu. Generał
Bronikowski zmarł w styczniu 1817 roku. Od tego czasu aż do chwili zamążpójścia
Amelia wychowywała się w domu państwa Krasińskich. Zygmunt zakochał się w
pięknej krewniaczce dziecinną miłością egzaltowanego, przedwcześnie dojrzałego
chłopca. Pózniej ta beznadziejna, nie odwzajemniona miłość odżywała w nim
jeszcze dwukrotnie - w najtragiczniejszych dniach jego młodości: w okresie sądu
sejmowego i bezpośrednio po powstaniu listopadowym. Ale o tym będzie mowa w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • galeriait.pev.pl
  •