[ Pobierz całość w formacie PDF ]

arystokratycznych rodzin. Tak więc numer 19 nigdy nie był nazywany  domem, w którym
straszy ; a jednak pozostawał rok po roku DO WYNAJCIA lub DO SPRZEDANIA.
Pani Lancaster zajechała pod ten dom i popatrzyła na niego z aprobatą. Towarzyszył jej
gadatliwy agent handlu nieruchomościami, który na samą myśl o tym, że pozbędzie się
numeru 19 ze swych ksiąg wpadł w niezwykle radosny nastrój. Włożył klucz do zamka, nie
przestając zachwalać tego obiektu.
 Od jak dawna ten dom stoi pusty?  spytała pani Lancaster, obcesowo przerywając
potok jego wymowy.
Pan Raddish (z firmy Raddish i Foplow) nieco się zmieszał.
 Ee& ee& od pewnego czasu  odparł uprzejmie.
 Tak właśnie myślałam  zauważyła oschle pani Lancaster.
Słabo oświetlony hali zionął złowieszczym chłodem. Kobieta obdarzona większą
wyobraznią mogłaby poczuć ciarki na plecach, ale pani Lancaster odznaczała się niezwykle
praktycznym podejściem do życia. Była wysoką ciemną szatynką o włosach lekko
przyprószonych siwizną i zimnych błękitnych oczach.
Obeszła cały dom od strychu po piwnicę, zadając od czasu do czasu rzeczowe pytania. Po
zakończeniu inspekcji wróciła do jednego z pokoi frontowych z widokiem na skwer i stanęła
przed agentem ze zdecydowanym wyrazem twarzy.
 Na czym polegają mankamenty tego domu? Pan Raddish wydawał się zaskoczony.
 Oczywiście, nie umeblowany budynek jest zawsze trochę ponury  odpowiedział bez
przekonania.
 Absurd  żachnęła się pani Lancaster.  Czynsz jest śmiesznie niski, jak na taki dom
 po prostu symboliczny. Muszą być jakieś tego powody. Zapewne ma on opinię domu, w
którym straszy?
Pan Raddish drgnął nerwowo, ale nic nie odpowiedział. Pani Lancaster bacznie mu się
przyjrzała. Po chwili odezwała się ponownie:
 Oczywiście, wszystko to absurd, nie wierzę w duchy ani w żadne tego rodzaju historie i
nic mnie nie odstraszy od wynajęcia tego domu; ale służba, niestety, jest bardzo łatwowierna i
nietrudno ją przerazić. Może zechciałby mi pan uprzejmie wyjaśnić, co& co właściwie
nawiedza to miejsce.
 Ja& ee& ja naprawdę nie wiem  wyjąkał agent.
 Doskonale pan wie  powiedziała spokojnie pani Lancaster.  Nie wynajmę domu
bez tej informacji. Co tu się wydarzyło? Morderstwo?
 Ależ nie!  zawołał pan Raddish. wstrząśnięty myślą o czymś, co tak uwłaczałoby
szacowności tej dzielnicy.  To& to tylko dziecko.
 Dziecko?
 Tak.
 Nie znam dokładnie całej historii  ciągnął niechętnie.  Naturalnie istnieją różne
wersje, ale z tego, co słyszałem, dom numer 19 wynajął przed mniej więcej trzydziestu laty
pewien człowiek nazwiskiem Williams. Nikt nic o nim nie wiedział; nie trzymał służby; nie
miał przyjaciół; rzadko wychodził w ciągu dnia. Miał jedno dziecko, małego chłopca. Po
dwumiesięcznym pobycie w tym domu pojechał do Londynu i zaledwie znalazł się w stolicy
został rozpoznany jako człowiek  poszukiwany przez policję pod jakimś zarzutem& nie
wiem dokładnie jakim. Musiało to jednak być coś poważnego, gdyż pan Williams, chcąc
uniknąć aresztowania, po prostu się zastrzelił. Chłopiec pozostał w tym domu sam. Miał
zapas jedzenia na jakiś czas, więc czekał na powrót ojca, licząc, że ten lada dzień się pojawi.
Na nieszczęście ojciec wbił mu do głowy, że nigdy, pod żadnym pozorem, nie wolno mu
wychodzić z domu, ani z kimkolwiek rozmawiać. Chłopiec był wątłym, chorowitym,
drobnym dzieckiem i nawet nie przyszło mu na myśl, że mógłby nie zastosować się do tego
polecenia. Sąsiedzi, którzy nie wiedzieli, że jego ojciec wyjechał, często słyszeli nocami płacz
tego osamotnionego malca porzuconego w pustym domu.
Pan Raddish przerwał.
 No więc& ee& dziecko umarło z głodu  zakończył takim tonem, jakby oznajmiał, że
zaczął padać deszcz.
 1 to właśnie duch tego dziecka rzekomo nawiedza ten dom?  spytała pani Lancaster.
 W gruncie rzeczy nic konkretnego nie wiadomo  zapewnił ją pospiesznie pan
Raddish.  Nikt nigdy nic nie widział, ale ludzie mówią  co oczywiście jest śmieszne 
że słyszą czasem płacz tego dziecka.
Pani Lancaster ruszyła w kierunku frontowych drzwi.
 Bardzo mi się ten dom podoba  stwierdziła.  Za taką cenę nie znajdę równie dobrej
okazji. Przemyślę to i zawiadomię pana.
 To wygląda naprawdę niezwykle wesoło, czyż nie, papo? Pani Lancaster z aprobatą
oglądała swą nową posiadłość.
Jaskrawe dywany, lśniące meble i liczne dekoracyjne drobiazgi całkiem zmieniły ponure
wnętrze numeru 19.
Zwracała się do szczupłego, zgiętego wpół staruszka o przygarbionych ramionach i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • galeriait.pev.pl
  •