[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ręki dała mu do zrozumienia, że uważa sprawę za załatwioną, po czym szybko
opuściła pokój.
Heinz pozostał na chwilę sam. Stanął przy oknie i zmarszczywszy brwi
usiłował ochłonąć nieco po wyczerpujących przeżyciach. Tak zastali go
Albert i Vera. Kiedy weszli Heinz odwrócił głowę. Nadal wyglądał na
podenerwowanego.
- No i co? Jest pan sam? - spytał konsul współczującym tonem.
- Niestety. Panna Olfers nie dała się przebłagać. Czekałem tylko na pana,
by się pożegnać. Chyba pan rozumie, że nie jestem dzisiaj w odpowiednim
nastroju, by uczestniczyć w spotkaniu towarzyskim.
Henrici klepnÄ…Å‚ go po ojcowsku w ramiÄ™.
- Bardzo żałuję, że pan już nas opuszcza, ale potrafię to zrozumieć. No,
uszy do góry!
Heinz zwrócił się do Very.
- Aaskawa pani, nawet nie wiem, jak mam przepraszać za to zamieszanie.
- Do zobaczenia! - odparła uprzejmie i zacisnęła palce na trzymającej ją
dłoni Heinza. Zawsze tak robiła, gdy chciała przekazać mu to, czego nie
mogła powiedzieć głośno.
Heinz czym prędzej wyrwał jej rękę i oddalił się.
- I co ty na to, Vero? - spytał Henrici, już nie starając się ukryć swojego
dobrego humoru, a nawet lekkiego rozbawienia całym zajściem.
Wzruszyła ramionami i nerwowo spojrzała w kierunku pogrążonego w
ciemnościach ogrodu.
- Niby na co?
- Mała Olfersówna powinna była się lepiej zastanowić. Takiemu
kawalerowi jak Heinz nie daje siÄ™ kosza ot tak sobie.
- Pewnie wie, co robi - odrzekła Vera, zajęta zupełnie innymi myślami.
W chwilÄ™ pózniej zjawiÅ‚ siÄ™ radca Delbrück z żonÄ…. Za nimi do salonu
weszła Heima i zajęła swoje zwykłe miejsce przy stoliku herbacianym.
 Służba nie drużba!" - powiedziała w duchu do siebie, kiedy jeszcze parę
minut temu siedziała na górze w swoim pokoju, próbując dojść ze sobą do
ładu. Wydarzenia ostatnich godzin były dla niej wielkim wstrząsem. Siedziała
wówczas przy oknie w zaciemnionym pokoju, gdy nagle ujrzała konsula
idącego przez ogród. Najprawdopodobniej przyszedł piechotą, gdyż przy
bramie nie zatrzymał się powóz. Poraziła ją jedna myśl:  zaraz nastąpi
katastrofa". I nie zastanawiając się ani chwili dłużej, pomknęła do salonu. To
co stało się potem, wydało jej się teraz koszmarnym snem, w którym traci się
kontrolę nad biegiem wypadków. Pamiętała tylko, że należy zrobić wszystko,
by zapobiec nieszczęściu. I bezwiednie odegrała rolę, jaką wyznaczył jej
Heinz. Czuła się zagubiona i bezradna, nie miała pojęcia, jakie będą
konsekwencje wydarzeń tego wieczoru. Poczucie obowiązku uwolniło ją
wreszcie od przytłaczających myśli. Rozpoczęła zwykłą krzątaninę po całej
willi.
W pewnym momencie podszedł do niej Henrici.
- No, malutka, właśnie wzgardziłaś wymarzonym kawalerem, gotowym
dać ci swoje nazwisko i pieniądze - rzekł dobrodusznie - czy aby nie było to
trochÄ™ przedwczesne?
Nie miała odwagi spojrzeć konsulowi w oczy. Ze wstydem potrząsnęła
tylko głową.
Albert widząc, że Heima nadal nie jest zdolna do spokojnej rozmowy,
zostawił ją.
Na razie nie przychodzili nowi goście. Dziewczyna usiadła więc
bezczynnie przy stoliku herbacianym i zapatrzyła się w migoczący płomyk
pod samowarem.
Powoli uświadamiała sobie znaczenie tego, co zaszło. Zrozumiała, że może
to mieć wpływ także na jej życie. Była świadkiem zdrady małżeńskiej.
Wyraznie widziała Vere w objęciach Heinza. A więc stał się jej wiadomym
fakt, że człowiek, w którego domu znalazła schronienie i pracę, jest
oszukiwany przez własną żonę. Nie chcąc wydać winowajców - także drogich
jej ludzi - musiałaby współuczestniczyć w tym podłym kłamstwie lub opuścić
miejsce, gdzie czuła się taka szczęśliwa, gdzie nigdy nikt jej nie poniżał ani
nie wykorzystywał jej trudnego położenia.
Nie widziała dla siebie innego wyjścia. A więc trzeba pożegnać tę
bezpieczną przystań i na nowo stawić czoła kapryśnemu losowi. Na zawsze
zapomnieć o nim. Feliksie Althoffie, pogodzić się z myślą, że być może nigdy
już go nie zobaczy. Poczuła, jak na samym dnie serca rodzi się rozdzierający
ból rozpaczy i powoli przenika do wszystkich zakamarków duszy. Popatrzyła
na Vere smutnymi oczami, do których jakoś nie napływały łzy.
Co ona teraz myśli, co czuje? O czym będą rozmawiały, kiedy konsul jutro
rano wyjdzie z domu?
Vera także jedynie dzięki zaangażowaniu całej wewnętrznej siły
zachowywała spokój przed mężem i gośćmi. Jednak przez cały czas myślała o
Heinzu. Rozszalała namiętność bez reszty pochłonęła jej zmysły i duszę. Fakt,
że całując Heinza uczyniła pierwszy krok na drodze do zdrady nie miał dla
niej żadnego znaczenia.
Również to, że świadkiem owej sceny była Heima, niewiele ją obchodziło.
Niech tam cały świat dowie się prawdy! Wyznałaby ją dzielnie także przed
mężem i tylko ryzyko pojedynku powstrzymało ją przed tym. W odróżnieniu
od Helmy miała jasny obraz przyszłości. Wierzyła, że jutrzejsza rozmowa z
Heinzem przyniesie ostateczne rozwiązanie. Ani przez moment nie wątpiła w
to, że największym marzeniem Heinza jest rozpad jej małżeństwa i ślub z nią.
Tymczasem Heinz uciekał z willi Henricich z uczuciem ogromnej ulgi. Z
całego zajścia wyniósł jedynie mocne postanowienie, by następnego dnia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • galeriait.pev.pl
  •