X


 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rybołówstwem. Poznasz tam moich przyjaciół.
Przyjaciele przywitali Lysandrosa jak zaginionego brata i od razu
przyjęli Petrę do swojego grona.
 Mama przywoziła mnie tu na wakacje, gdy byłem dzieckiem 
wyjaśnił Lysandros.  Kiedyś wybrałem się na zwiedzanie wyspy i zgubiłem
się. To oni mnie uratowali. Od tamtej pory jesteśmy najlepszymi
przyjaciółmi.
Mogła się domyślać, że zostali sowicie wynagrodzeni. Aódz, którą
zabierali turystów na połowy, była bardzo nowoczesna i doskonale
wyposażona. Niemniej jednak Kyros, ojciec rodu, twierdził, że najmilsza w
Lysandrosie była nie jego szczodrość, ale to, że raz na jakiś czas znajdował
czas, żeby ich odwiedzić. Petra mu wierzyła.
Dla Petry było oczywiste, że ci ludzie nie mają pojęcia, kim jest
Lysandros i jakie ma wpływy. Nazwisko Demetriou nic im nie mówiło. Byli
dla niego jak rodzina i tak też go traktowali. On sam odnalazł wśród nich
spokój i poczucie bezpieczeństwa. Nikt się go tu nie bał ani nie okazywał
mu przesadnego szacunku. Traktowali go jak równego sobie i to było dla
niego jak błogosławieństwo.
105
R
L
T
Po krótkim odpoczynku wszyscy poszli na łódz. Ubrana w kostium
kąpielowy Petra wylegiwała się na pokładzie, zastanawiając się, czym jej
przyjdzie zapłacić za tyle szczęścia. Spojrzała na bezchmurne niebo, na
morze wokół siebie, na horyzont. Nieopodal siedzieli Lysandros z Kyrosem,
pogrążeni w towarzyskiej rozmowie. Zaczęła się im przypatrywać i w
pewnym momencie dostrzegła, że Kyros kiwa głową w jej stronę.
 Czy to ta jedyna?  odczytała z ruchu jego ust.
To niemożliwe, żeby była w stanie z takiej odległości zrozumieć, co
mówi. Jednak kiedy spojrzała na nich po chwili, patrzyli w jej kierunku ze
znaczącymi uśmiechami. Zakłopotana, wstała i wskoczyła do wody. Po
chwili dołączył do niej Lysandros.
 Uważaj, tu jest bardzo głęboko.
Objęli się ciasno i zaczęli całować, nie zważając na to, że ktoś może
ich zobaczyć. Kiedy wrócili na pokład, Kyros nieśmiało zaproponował, że
jeśli chcą, mogą odpocząć w kabinie na dole. Pozostali zaczęli się śmiać i
gwizdać, a oburzona Eudora upomniała męża,żeby zachowywał się
przyzwoicie. Uciszył ją pocałunkiem. To był taki właśnie dzień.
Po powrocie do domu zjedli kolację i poszli na plac, gdzie odbywały
się tańce. Dziewczyny ustawiły się w kolejce do Lysandrosa, który okazał
się doskonałym tancerzem. Petra patrzyła na niego z radością,
uszczęśliwiona, że widzi go takiego swobodnego i zadowolonego.
Zobaczył, że mu się przygląda. Obdarował każdą ze swoich partnerek
buziakiem i wyciągnął do niej ręce.
 Zatańcz ze mną. I uratuj mnie przed zemstą tych mężczyzn. Inaczej
poderżną mi gardło.
Bez wahania przyjęła zaproszenie i tańczyli tak długo, aż zmęczenie
kazało im przestać.
106
R
L
T
 Powinniśmy już wracać. Cały problem polega na tym, że wino, które
serwuje Kyros, jest bardo zdradliwe.  Usiadł raptownie.
 Nie tylko tobie kręci się w głowie  odparła.  Mnie również.
 A mnie nie.  Najstarszy syn gospodarza ubrany w sutannę był
nieprzyzwoicie wprost trzezwy.  Odwiozę was do domu.
 A ja zapłacę za twoją powrotną taksówkę  powiedział Lysandros
sennym głosem.
Kiedy zajechali do domu, młody ksiądz odwrócił się do tyłu, gdzie
siedziała Petra z Lysandrosem.
 Nigdy nie widziałem, żeby tak łatwo się na coś zgodził. Moje
gratulacje.
Nie musiała pytać, co miał na myśli. Lysandros sięgnął do portfela i
podał księdzu plik banknotów.
 To powinno wystarczyć na taksówkę. Co zostanie, włóż do
kościelnej skarbony.
Mężczyzna popatrzył na niego zaskoczony.
 Wiesz, ile tu jest pieniędzy?
 Dobranoc!  Nie oglądając się za siebie, Lysandros ruszył w stronę
domu.
Petra rozebrała go i położyła do łóżka.
 Ależ jesteś rozpieszczany przez kobiety  zauważyła.
Otworzył jedno oko.
 Potrafię się zachowywać tak samo jak każdy inny mężczyzna, który
tańczy z tuzinem kobiet, upija się do nieprzytomności i każe swojej żonie na
siebie czekać. Dobranoc.
107
R
L
T
Przewrócił się na wznak i natychmiast zasnął. Petra długo jeszcze
wpatrywała się w to idealnie zbudowane ciało, zastanawiając się, czy w
ogóle zwrócił uwagę na to, że nazwał ją swoją żoną.
Następnego dnia obudził się bardzo pózno. Petra zaparzyła kawę, a
kiedy przyniosła ją do sypialni, natychmiast się przekonała, że Lysandros
był gotowy do tego, by wynagrodzić jej niedogodności minionej nocy.
Udawała, że nie zauważa tego, co się z nim dzieje. Zaczęła się krzątać po
pokoju, dając mu możliwość przyglądania się sobie w różnych pozycjach.
 Musisz to teraz robić?  spytał pełnym napięcia głosem.
 Cóż, ktoś musi tu posprzątać  odparła niewinnie.
 Chodz tutaj!
Nie chciała tracić więcej czasu. Podbiegła do łóżka i wzięła go w
ramiona.
 Pozwól mi się kochać  powiedziała.
 Tak długo, jak ty będziesz kochać mnie.
 Wiesz, że zawsze będę cię kochać.
Chciał coś powiedzieć, ale uciszyła go pocałunkiem. Nie przestając go
całować, zaczęła pieścić, aż wydał z siebie zduszony jęk.
 Jeśli chodzi o moje pragnienia, potrafię być bezlitosna  szepnęła
mu.
 Nie wątpię.
 Myślisz, że mnie znasz, ale tak naprawdę nie masz pojęcia, do czego
jestem zdolna.
 Pokażesz mi?
Sięgnęła dłonią między jego uda.
 O tak?
 Dokładnie tak.
108
R
L
T
Miała wspaniałe poczucie, że może zrobić, co zechce. Wszystko było
tak, jak trzeba, ponieważ byli razem i robili wszystko razem. Dopieszczali
swoje serca, ale także swoje ciała. Chciała dać mu rozkosz i wiedziała, jak to
zrobić. Wyraz jego twarzy był wystarczającą nagrodą za jej trud.
 Było całkiem miło  oznajmiła, kiedy już było po wszystkim.
 Miło? Jak możesz używać tak trywialnego określenia?
 Przychodzi ci na myśl lepsze?
 Och, tak. Chodz tu do mnie.
 A jeśli nie zechcę?
 Za pózno. Musisz robić to, co ci każę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • galeriait.pev.pl
  •