[ Pobierz całość w formacie PDF ]

potrzebą.
Nie otwierając oczu, Jesmin skinęła głową - nadal się koncentrowała.
- A niech mnie, to twoja sprawka? - domyślił się Trey. - Co robisz, zła kobieto?
- Myślę o wodospadach... napełnianych winem kieliszkach... I cieknących kranach,
tryskających fontannach... i przekazuję te myśli poprzez Moc - wyjaśniła
rzeczowo Jesmin.
- Ty sadystko! - jęknął Trey. - Ja... mnie... - zająknął się żałośnie.
- Nie bądz mięczakiem, Czwórko - mruknęła w odpowiedzi. -Słyszysz coś?
- Rozmowę... Nie rozróżniam słów, ale wymiana zdań robi się coraz ostrzejsza. -
Chwilę pózniej dodał: - Chyba ich rozumiem...
- Minie, jak tylko otworzą się drzwi - uspokoiła go Jesmin.
- Ta-a, albo jak tylko się posikam w gacie.
- Bierz pierwszego, który wyjdzie - poleciła mu.
Nim minęło kilka sekund, nieoznakowane drzwi się otworzyły, a kiedy Jesmin
obejrzała się na Treya, ten błyskawicznie wyprowadził perfekcyjnie wycelowany
kopniak w podbrzusze stojącego za nimi mężczyzny w oficerskim mundurze. Zanim
pechowiec zdążył zrobić zaskoczoną minę, zgiął się wpół i wydał z siebie
zduszony jęk, a Trey złapał go i wepchnął do środka.
W tym czasie Jesmin zawirowała i wspomaganym Mocą pędem wpadła do pomieszczenia
- długiej, wąskiej sali, o szczytowej ścianie zasłoniętej prawie całkiem
wyświetlaczami i holoprojekcjami. Na przeciwległej ścianie, tej z drzwiami,
umieszczono stojak z jakimiś czarnymi kształtami, których rozpędzona Jesmin
nie rozpoznawała. Naprzeciwko stało półkoliste biurko, a przy nim - dwa fotele,
z czego jeden zajęty. Jesmin biegła w stronę tego zajętego, na którym ubrana
w oficerski mundur kobieta właśnie sięgała do jakiegoś przycisku. Jesmin wpadła
prosto na nią, udaremniając jej wykonanie tej czynności i posyłając fotel
w niekontrolowany ślizg, dopóki nie uderzył w przepierzenie. Wyhamowawszy, wbiła
łokieć w brzuch kobiety, a kiedy ta wydała z siebie przeciągły jęk, przytrzymała
jej szyję w uścisku, dopóki oficer nie straciła przytomności. Trzymała ją
jeszcze przez chwilę, na wypadek gdyby kobieta udawała, a potem opuściła
delikatnie
na podłogę. Oddech pani oficer był urywany i świszczący, ale nie ocknęła się.
Wtedy Jesmin rozejrzała się po pomieszczeniu. Drzwi wejściowe były już
zamknięte. Ofiara Treya leżała bez ruchu, rozciągnięta na podłodze, a on sam
stał
przy biurku, omiatając wzrokiem kontrolki i czujniki.
Kształty, które Jesmin dostrzegła kątem oka na ścianie, okazały się blasterami,
kaburami, elementami pancerza i hełmami - naliczyła co najmniej cztery
zestawy uzbrojenia. Uśmiechnęła się pod nosem.
- Elegancko.
Trey spojrzał na nią spode łba.
- Miałaś rację - powiedział. - Już nie muszę do toalety.
- Powiadomię informację HoloNetu. - Jesmin wstała. - Ty daj znać reszcie.
Powiedz, że mam dla nich blastery, i przekieruj dane
z tych holokamer do Siódemki. Powiedz, że może zająć się ich kontrolą dla
reszty; ty będziesz mnie osłaniał.
Strona 47
Aaron Allston - Cios łaski
- Jak sobie pani życzy.
Patrząc na obraz z holokamer z mostka zapasowego, Voort nadzorował ruchy
ubranych w czarne kombinezony Scuta, Turmana i Bhindi.
Szczególną uwagę zwracał na poczynania tego pierwszego. Gdyby Yuuzhanin
zamierzał skorzystać z okazji, żeby zdradzić albo zadziałać na szkodę reszty
zespołu,
na przykład wysłać wiadomość do swoich ziomków czy coś w tym stylu, miał teraz
ku temu świetną okazję. Ku rozczarowaniu Voorta, ubrany w czarny, obcisły
kombinezon z kominiarką Scut, teraz kościsty i osobliwie pajęczej postury, bez
neoglitha i skafandra z żywej tkanki, robił dokładnie to, co powinien:
poruszał się ostrożnie wyznaczonymi korytarzami, zatrzymał się tam, gdzie
trzeba, czekając cierpliwie, aż Voort otworzy mu drzwi, a potem wszedł do
środka.
Jak tylko drzwi się za nim zamknęły, wystrzelił ze swojego - złożonego z
przemyconych przez Treya części - blastera kilka salw ogłuszających. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • galeriait.pev.pl
  •