[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ustaliliście już termin ślubu? Chciałabym być na tej uroczystości.
- Myśleliśmy o przyszłej sobocie. Zlub będzie w kościele,
tu w pobliżu. Będziecie mogli przyjechać?
- Oczywiście! Pewnie nie będzie łatwo namówić twojego
ojca, bo on twierdzi, że ma już serdecznie dość podróży, ale na
pewno go przekonam.
scandal
128 M%7Å‚CZYZNA NIE W JEJ TYPIE
Państwo Chambers przyjechali w piątek przed południem.
Zlub miał się odbyć następnego dnia o jedenastej. Kwiaty były
już zamówione. Państwo młodzi zamierzali spędzić miodowy
miesiąc na Bermudach, wstępując po drodze do Waszyngtonu,
gdzie Nora chciała osobiście załatwić sprawę zwolnienia z pracy.
Pogoda była cudowna. Nora mówiła sobie, że ten słonecz
ny dzień jest dobrą wróżbą na przyszłość. Choć właściwie
jeszcze trwała zima, panowało już niemal wiosenne ciepło, a
w ogrodzie zakwitły pierwsze krokusy.
Niepokoiła się tylko, czy jej i Marka rodzice będą się w sta
nie ze sobą porozumieć. Byli przecież tak zupełnie innymi
ludzmi. Podczas ceremonialnych powitań Mark uchwycił
przez moment wzrok Nory i przesłał jej porozumiewawczy
uśmiech. Wyczuwając napięcie narzeczonej, starał się odtąd
pozostawać blisko niej.
Kiedy weszli do domu, od razu rozpoczęła się gorąca, choć
uprzejma dyskusja, gdzie ulokować państwa Chambers. Mat
ka Nory chciała nocować w pobliskim motelu, czemu gorąco
sprzeciwiała się Anna.
- Nawet nam do głowy nie przyszło, że moglibyście pań
stwo nocować poza domem - mówiła.
Gdy tak stali, dyskutując w holu, Nora przyjrzała się swej
matce. Doskonale wiedziała, że cała rozmowa jest bez sensu.
Matka nie poddawała się niczyjej woli. Oficjalny uśmiech,
sztywna poza i zaciśnięte ręce zdradziłyby dobremu obser
watorowi wszystkie sekrety jej charakteru.
Ojciec z kolei patrzył na Annę z niewyraznym uśmiechem,
jakby rozważał swoje szanse w przypadku, gdyby mieli noco
wać na miejscu. To z pewnością nie poprawiało nastroju mat
ki. Nora poczuła, że musi wziąć sprawy w swoje ręce.
- Anno - powiedziała, podchodząc do siostry Marka -
znam swoją matkę na tyle, żeby wiedzieć, że nic jej nic
odwiedzie od raz powziętego postanowienia. - Roześmiała
scandal
M%7Å‚CZYZNA NIE W JEJ TYPIE 129
się, chcąc złagodzić efekt swoich słów i dodała: - Prawda
mamo?
Wyczuwając intencje córki, pani Chambers wyraznie się
odprężyła.
- Bardzo mi miło, że chcieliście nas państwo przenoco
wać, ale naprawdę lepiej się będziemy czuli śpiąc w motelu.
- Obróciła się do męża. -Prawda, Williamie?
- Jak sobie życzysz - odpowiedział ze wzruszeniem ra
mion. - Mnie to nie robi różnicy.
Anna wiedziała, kiedy należy ustąpić.
- Zgoda, ale mam nadzieję, że zjecie dziś państwo z nami
kolacjÄ™. Bardzo na to liczymy!
Nora postanowiła odwiezć rodziców do miasta. Nie wi
działa ich od miesięcy i chciała spędzić z nimi chwilę sam na
Sam jeszcze przed ślubem. Podczas drogi czuła towarzyszące
im nieznośne napięcie.
Ojciec siedział za kierownicą i pędził jak zwykle. Matka
tkwiła obok - sztywna, milcząca, spowita dymem z papiero
sa. Nora zastanawiała się, czy to możliwe, żeby już zdążyła
przyłapać ojca na nowym romansie. W końcu byli w Stanach
dopiero od kilku tygodni!
Zostawiwszy rzeczy w pokoju, poszli na obiad. Nora z cie
kawością patrzyła na swoich rodziców. Zawsze, choć zdawała
sobie sprawę z jego wad, czuła ogromny podziw dla ojca.
Nieświadomie obwiniała matkę, zajętą wyłącznie własną po
zycją towarzyską i powierzchownością, o to, że prowokowała
go do romansów i unikania domu.
Teraz, kiedy siedzieli razem przy stole, dokonała nagłego
odkrycia. Czyż jej własny ojciec, szczupły, drobny i jasno
włosy, z wiecznymi komplikacjami i problemami, nie był dla
niej zawsze prawdziwym wzorem mężczyzny? Patrząc na
niego, dostrzegała jasno podobieństwa, łączące go z Tonym
scandal
130 M%7Å‚CZYZNA NIE W JEJ TYPIE
Leightonem, Stephenem Kincaidem czy z którymkolwiek in
nym mężczyzną, z którymi się kiedyś związała.
Jakkolwiek by jednak było, wszystko to należało już do
przeszłości.
Podczas obiadu rozmawiała z rodzicami o ich podróżach,
o jachtach, na jakich pływali, o przyjęciach, w jakich wzięli
udział, o rezydencjach, do jakich ich zapraszano. Kiedy skoń
czyli, matka zapaliła kolejnego papierosa, rozparła się wygod
nie na krześle i spojrzała na córkę przez smugi dymu.
- Teraz, kochanie, opowiedz nam wszystko o mężczyznie,
za którego wychodzisz. Trzeba przyznać, że sprawia bardzo
miłe wrażenie, chociaż nie wygląda na taką ciekawą osobo
wość jak jego brat.
- Musi być zamożny - wtrącił ojciec. - Kiedy pracowa
łem w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, mieliśmy do czy
nienia z tymi hodowcami koni z doliny Shenandoah. To za
wsze byli nadziani ludzie.
Reakcje rodziców były tak typowe dla nich i zarazem tak
schematyczne, że Nora musiała się uśmiechnąć. Skoro
wychowali ją ludzie wyznający takie wartości, to jak można
się było dziwić, że przez całe życie błądziła, nie mogąc
znalezć swojej właściwej drogi? Pomyślała o Marku, takim
[ Pobierz całość w formacie PDF ]