[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wolność ekonomiczną, bez której osiągnięta ju wolność polityczna
nie warta była zachowania. Tylko socjalizm miał być zdolny do
uwieczenia sukcesem odwiecznej walki o wolność, w której osiągnięcie wolności
politycznej było jedynie pierwszym krokiem. Istotna jest tu subtelna zmiana
znaczenia, jakiej poddano słowo wolność, aby argument brzmiał
przekonywająco. Dla wielkich apostołów wolności politycznej słowo to oznaczało
wolność od przymusu, wolność od arbitralnej władzy innych ludzi, uwolnienie od
więzi nie pozostawiających jednostce innego wyboru, prócz posłuszestwa wobec
polece osoby zajmującej wy szą pozycję, której jednostka została przypisana.
Nowa zaś, obiecywana wolność miała być wolnością od konieczności, uwolnieniem od
przymusu warunków, które w sposób nieuchronny wszystkim nam ograniczają zakres
wyboru, choć niektórym znacznie bardziej ni innym. Zanim człowiek naprawdę
stanie się wolnym, musi zostać przełamana tyrania potrzeb fizycznych i
rozluznione ograniczenia systemu ekonomicznego. Wolność w tym sensie
jest oczywiście jedynie inną nazwą władzy (power)
pomieszanie wolności z władzą, z którym stale będziemy się spotykać w tych rozwa
aniach, jest zbyt obszerną kwestią, by ją tu wyczerpująco rozwa awać. Stare jak
sam socjalizm, jest ono tak ściśle z nim związane, e ju prawie siedemdziesiąt
lat temu pewien francuski badacz, pisząc o jego saint-simonowskich zródłach
doszedł do stwierdzenia, e teoria wolności est elle seule tout le
socialisme (Paul Janet, Saint-Simon et le Saint-Simonisme (1878), s. 26
przyp.). Najbardziej jednoznacznym obrocą tego pomieszania jest, co znamienne,
główny filozof amerykaskiej lewicy, John Dewey, według którego wolność to
skuteczna władza dokonywania określonych rzeczy, tak e domaganie się
wolności jest domaganiem się władzy (Liberty and Social Control,
Social Frontier, November 1935, s. 41).>, albo bogactwa. Choć jednak zapowiedzi
tej nowej wolności często połączone były z nieodpowiedzialnymi obietnicami
wielkiego przyrostu bogactwa materialnego w społeczestwie socjalistycznym, to
wszak e nie od całkowitego zapanowania nad nieszczodrobliwością przyrody
oczekiwano wolności ekonomicznej. Obietnica w rzeczywistości sprowadzała się do
zapowiedzi zaniku istniejących między ludzmi ogromnych nierówności pod względem
posiadanego zakresu wyboru. Domaganie się nowej wolności było więc tylko innym
sposobem ujęcia starego ądania równego podziału bogactw. Lecz nowemu ujęciu
nadali socjaliści inną, wspólną z liberałami nazwę, i w pełni ją wykorzystali.
Mimo, i samo słowo u ywane było przez obie grupy w odmiennym sensie, mało kto to
zauwa ył, a jeszcze mniej zadawało sobie pytanie, czy te dwa rodzaje obiecywanej
Strona 11
Hayek Droga do Zniewolenia.txt
wolności dadzą się rzeczywiście ze sobą połączyć. Bez wątpienia obietnica
większej wolności stała się jedną z najbardziej skutecznych broni propagandy
socjalistycznej. Trudno te sądzić by wiara, e socjalizm przyniesie wolność była
nieautentyczna, czy nieszczera. Lecz rozmiary tragedii powiększyłyby się, gdyby
się miało okazać, e to, co nam obiecano jako Drogę do Wolności jest w
rzeczywistości najprostszą Drogą do Niewolnictwa. Niewątpliwie obietnicy
większej wolności nale y przypisać odpowiedzialność za to, i coraz większe
rzesze liberałów dają się zwabić na socjalistyczną drogę, e nie dostrzegają oni
konfliktu, jaki istnieje między podstawowymi zasadami socjalizmu i liberalizmu,
a tak e za to, i często umo liwiała ona socjalistom przywłaszczenie sobie samej
nazwy starej partii wolności. Socjalizm przez większość inteligencji przyjmowany
był jako oczywisty spadkobierca tradycji liberalnej, nic więc dziwnego, e wyobra
enie o socjalizmie jako doktrynie prowadzącej do przeciwiestwa wolności wydawało
im się niepojęte. Ostatnimi jednak czasy dawna świadomość nieprzewidzianych
konsekwencji socjalizmu znalazła raz jeszcze dobitny wyraz, i to po najmniej
oczekiwanej stronie. Kolejni obserwatorzy, mimo przeciwstawnych oczekiwa, z
jakimi podchodzili do swego przedmiotu, byli pod wra eniem niezwykłego,
zachodzącego pod wieloma względami podobiestwa pomiędzy uwarunkowaniami
faszyzmu i komunizmu. Podczas, gdy postępowcy w
Anglii i gdzie indziej łudzili się, e komunizm i faszyzm reprezentują przeciwne
bieguny, coraz więcej ludzi zaczęło sobie zadawać pytanie, czy owe nowe tyranie
nie są przypadkiem wynikiem tych samych tendencji. Nawet komunistami musiały w
jakiś sposób wstrząsnąć takie świadectwa, jak pochodzące od Maxa Eastmana,
dawnego przyjaciela Lenina, który czuł się zmuszony przyznać, e stalinizm,
zamiast być lepszym, jest gorszy ni faszyzm, bardziej bezwzględny, barbarzyski,
niesprawiedliwy, niemoralny, antydemokratyczny, nie usprawiedliwiony jakąkolwiek
nadzieją czy skrupułami, i e lepiej go określić jako
superfaszystowski. Gdy zaś stwierdzamy, e ten sam autor przyznaje, i
stalinizm j e s t socjalizmem w tym sensie, i stanowi nieunikniony, choć
nieprzewidziany czynnik polityczny towarzyszący nacjonalizacji i kolektywizacji,
na których Stalin oparł się jako na części swego planu budowy społeczestwa
bezklasowego
to wówczas jego wnioski wyraznie nabierają szerszego znaczenia. Przypadek pana
Eastmana jest być mo e najbardziej znaczący. Niemniej jednak Eastman nie jest
pierwszym ani jedynym obserwatorem sympatyzującxym z rosyjskim eksperymentem,
który formułuje podobne wnioski. Kilka lat wcześniej W. H. Chamberlin, który
[ Pobierz całość w formacie PDF ]