[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wymarzoną partię dla wszystkich panien na wydaniu, więc nic dziwnego, że był ostrożny. Do-
piero kiedy odrzuciła wszystkie konwenanse, przekonał się, że zależy jej na nim, nie na jego
pieniądzach.
Uśmiechnęła się na wspomnienie wczorajszych pocałunków. Zachował się przewrotnie,
utrzymując w tajemnicy powrót pamięci, ale rozumiała go, bo sama postąpiła podobnie. Wciąż
się uśmiechała, wchodząc do saloniku. Maria stała przy oknie i zareagowała zdumieniem, kiedy
Emma spytała, czy jest gotowa do wyjścia.
- Nadal chcesz iść na sprawunki?
- Dlaczego nie? - Widząc minę przyjaciółki, zdrętwiała. Czyżby Lytham ją okłamał? Przycisnęła
rękę do piersi. - Powiedział, że pojedynek odbędzie się dopiero po ślubie Toby'ego!
- A co ci miał powiedzieć? Bał się twoich łez, Emmo. Pojedynek miał miejsce o ósmej dziś rano.
Nie mogłam spać i zeszłam na dół po książkę. Usłyszałam, jak rozmawiają w bibliotece przed
wyjściem. Byli z nim Toby i pan Charlton.
- Jest po dziesiątej! - krzyknęła Emma, patrząc na zegar na kominku. - Chyba powinni już
wrócić?
- Tak, ale nie martw się - dodała szybko. - Doniesiono by nam, gdyby...
- Co to? - Emma usłyszała głosy w holu. - Ktoś przyszedł! - Pobiegła do drzwi i ujrzała
Lythama, którego podtrzymywali z obu stron przyjaciele. - Został ranny!
- Tylko powierzchownie - zapewnił ją Lytham, prostując się. - Straciłem trochę krwi, ale za
dzień, dwa powinienem dojść do siebie.
Prawą rękę, grubo zabandażowaną, miał na temblaku; koszula zwisała mu w strzępach tam,
gdzie rozcięła ją szpada. Emma czuła się jak w złym śnie. Prześladowało ją fatum. Nie mogła już
tego znieść.
- Mówiłeś, że nic ci nie grozi - powiedziała głosem nabrzmiałym łzami - i że pojedynek
odbędzie się pózniej.
- Wybacz mi. Nie chciałem, żebyś się całą noc martwiła.
- Lytham musi teraz odpocząć - wtrącił Toby przepraszającym tonem. - Trzeba położyć go do
łóżka.
Emma wezwała służbę do pomocy i wróciła do saloniku do Marii.
- Jest ranny - oznajmiła zrozpaczona.
- Właśnie tego się obawiałam, ale przynajmniej przyprowadzili go do domu. Nie musisz się
zastanawiać, czy żyje.
- Jest taki blady. - Emma się rozszlochała. Maria objęła ją ramieniem i podała chusteczkę.
- Nie martw się - powiedział Toby, zaglądając do pokoju i widząc, że Emma ociera łzy. - Lytham
wychodził z gorszych opresji. Służył pod Wellingtonem, jak wiesz. Muszę uciekać, jutro ślub,
mam jeszcze mnóstwo zajęć.
- Oczywiście, rozumiem. Dziękuję, że się nim zająłeś.
- Lekarz połatał go na miejscu. Nie jest tak zle. Lindisfarne jest w gorszym stanie. Nie wiadomo,
czy się wykaraska. W pełni na to zasłużył. Lytham był gotów zakończyć pojedynek, kiedy
upuścił mu pierwszą krew, ale Lindisfarne upierał się, żeby walczyć dalej.
- Módlmy się, żeby przeżył - powiedziała Maria. -Inaczej Lytham będzie miał kłopoty.
- Mamy mnóstwo świadków, że to nie była jego wina. Co prawda, pojedynki są zakazane, ale
jest ulubieńcem regenta. Jakoś się z tego wywinie.
- Pod warunkiem że obaj wyzdrowieją - zauważyła Emma.
- Spodziewam się was obojga jutro na ślubie.
- Mężczyzni! - wykrzyknęła Maria, kiedy wyszedł. -Dlaczego muszą wyczyniać takie głupstwa?
- Lytham mówi, że to kwestia honoru. Nie wiem, co zrobię, jeśli...
- Przepraszam, panienko - powiedziała Betsy, wchodząc do saloniku. - Jaśnie pan pyta, czy
mogłaby panienka przyjść.
- Tak, oczywiście. Już idę.
Emma rzuciła się do drzwi. Czy stan się pogorszył? Wpadła bez tchu do pokoju i zobaczyła, że
Lytham siedzi na łóżku, oparty o stos poduszek.
- Poczułeś się gorzej?
- Nie bądz taka przerażona. Mam trochę w czubie, Emmo. Napoili mnie koniakiem, żeby
uśmierzyć ból, kiedy chirurg zszywał ranę. Dlatego chwiałem się na nogach, ale gdy odpocznę i
wypiję mocną kawę, będę jak nowy. Uwierz mi, to niewiele więcej niż zadrapanie.
- Ty nicponiu! - wykrzyknęła, czując obezwładniającą ulgę. - Myślałam, że umierasz.
- Wiem. Toteż poprosiłem cię tu najszybciej, jak mogłem. Może nie potrafię ustać prosto na
nogach, ale nie jestem tak zamroczony, żeby nie zdawać sobie sprawy z twojego
zdenerwowania.
- Kiedy się pobierzemy, nie spuszczę cię z oka. Bez przerwy pakujesz się w kłopoty.
- Mam nadzieję, że nic podobnego więcej się nie przydarzy. Zapewniam cię, że nie mam
zwyczaju się pojedynkować. A Lindisfarne, jeśli z tego wyjdzie, już nie będzie dla nikogo
grozny.
- Och, Lytham... - Nie mogła powstrzymać łez, które spływały po policzkach. - Dlaczego
kocham cię tak bardzo?
- Bo nie możesz nic na to poradzić - powiedział miękko. - Podobnie jak ja. Myślę, że
zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. %7łałuję, że natychmiast ci się nie
oświadczyłem.
- Najpewniej bym odmówiła. Dopiero po pewnym czasie zdałam sobie sprawę, że cię kocham.
- Masz wprawę w ukrywaniu uczuć, co mnie kosztowało wiele bezsennych nocy, Emmo
Sommerton.
- Jestem pewna, że nigdy nie spędziłam ci snu z powiek - odparła.
Wziął jej dłoń i przycisnął do ust.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz, kochanie...
ROZDZIAA CZTERNASTY
- Chyba nie wybierasz się z nami? - spytała Emma, widząc Lythama na dole nazajutrz rano. -
Toby na pewno zrozumie, że nie możesz być na ślubie.
- Nie wyobrażam sobie, żeby mogło mnie tam zabraknąć - odparł.
Widząc jego znajomy, kpiący uśmiech, Emma z ulgą stwierdziła, że jest już w pełni sił.
- Powinieneś przez parę dni poleżeć w łóżku - upierała się.
- Zdaje się, że dostałaś list z Włoch? - Zmienił temat. - Pewno od twojej matki?
- Jesteś nieznośny! - Zgromiła go wzrokiem. - Ale tak, list jest od matki. Pisze, że zostanie we
Włoszech jeszcze rok lub dwa. Nawiązała tam jakieś przyjaznie, głównie z księciem Grattinim i
jego siostrą Marią. Wygląda na to, że może znów wyjść za mąż.
- A więc nie wróci na nasz ślub. - Lytham zamyślił się. - Co byś powiedziała na to, żebyśmy
wybrali się do Włoch?
- Byłabym wniebowzięta!
- Mogłaby to być nasza poślubna podróż - ciągnął. -Wezmiemy szybko cichy ślub i wyjedziemy
z kraju na parę miesięcy.
Spojrzała na niego z przestrachem.
- Coś się stało? Czy Lindisfarne...
- Nie, nie - uspokoił ją. - Ale dostałem list od sekretarza regenta z przyjacielską poradą, żebym
na jakiś czas zniknął z miasta. Nie sądzę, aby oficjalnie postawiono mi zarzuty, ale dla
uniknięcia skandalu lepiej przystać na prośbę księcia. Opowiedział się stanowczo za zakazem
pojedynków i nie może teraz brać niczyjej strony. Gazety i tak bezpardonowo go atakują. Za [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • galeriait.pev.pl
  •