X


 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Przepraszam panią!  powiedział, po czym się wycofał. Drzwi zatrzasnęły się z
hukiem, a rygle wróciły na miejsce.
Solly stała z tacą w dłoniach.
 Poczekajcie!  krzyknęła.
Mężczyzna obudził się i rozglądał się wokół siebie nieprzytomnie. Po znalezieniu go
w tym pomieszczeniu Solly jakoś umknęło jego przezwisko, nie myślała o nim jako o
majorze, ale jednocześnie unikała jego imienia.
 Proszę, to chyba pańskie śniadanie  powiedziała i usiadła na brzegu materaca.
Wiklinową tacę przykrywał kawałek materiału, pod którym znajdowała się sterta
gatajskich bułek pełnoziarnistych, przekładanych mięsem i zieleniną, kilka owoców
oraz pełna wody karafka z pokrywką, z cienkiego stopu o perlistej fakturze.  Jest tu
może nie tylko śniadanie, ale także obiad i kolacja  mówiła Solly.  Cholera. No, cóż,
to wygląda smacznie. Czy może pan jeść? Czy może pan usiąść?
Zmusił się do tego, by usiąść, plecami oparty o ścianę, a potem zamknął oczy.
 Czy ciągle dwoi się panu w oczach? Mruknął twierdząco.
 Czy chce się panu pić? Kolejne twierdzące mruknięcie.
 Proszę.  Podała mu kubek. Trzymając go w obydwu dłoniach, podniósł do ust i
powoli zaczął pić wodę, łyk po łyku. Solly pochłonęła tymczasem trzy bułki, jedną po
drugiej, potem zmusiła się, by przestać je jeść, i wzięła owoc pini.  Czy może pan
zjeść trochę owoców?  spytała z poczuciem winy. Nie odpowiedział. Solly pomyślała
o Batikamie, który karmił ją owocem pini przy śniadaniu. Kiedy to było? Wczoraj. Sto
lat temu.
Jedzenie w żołądku przyprawiło Solly o mdłości. Wzięła kubek z dłoni mężczyzny 
znowu zasnął  nalała sobie wody i wypiła powoli, łyk po łyku.
Kiedy poczuła się lepiej, podeszła do drzwi, zbadała zawiasy, zamek i ich
powierzchnię. Omiotła wzrokiem ceglane ściany, posadzkę z lanego betonu; sama
nie wiedziała, czego szuka, czegoś, co umożliwiłoby jej ucieczkę& Powinna
wykonywać ćwiczenia.
Zmusiła się do tego, ale mdłości powróciły, a wraz z nimi letarg. Wróciła na materac
i usiadła. Spostrzegła, że płacze. Po chwili ocknęła się ze snu. Musiała się wysiusiać.
Kucnęła nad otworem i wsłuchała się w odgłos ściekającego moczu. Nie miała czym
się podetrzeć. Wróciła na łóżko, usiadła, rozłożyła nogi i chwyciła się za kostki.
Panowała całkowita cisza.
Solly odwróciła się do mężczyzny. Drgnęła, kiedy spostrzegła, że ją obserwuje.
Natychmiast odwrócił wzrok. Nadal leżał wsparty o ścianę; pomimo niewygodnej
pozycji był rozluzniony.
 Czy chce ci się pić?  spytała.
 Tak, dziękuję  odparł.
Tutaj, gdzie nic nie było znajome, a czas odseparowany od przeszłości, łagodny,
pogodny głos mężczyzny brzmiał kojąco. Solly napełniła kubek i podała leżącemu.
Tym razem uporał się z nim znacznie lepiej. Usiadł i wypił.
 Dziękuję  szepnął ponownie, zwracając jej kubek.  Jak głowa?
Mężczyzna dotknął dłonią guza, skrzywił się i ponownie się oparł.
 Jeden z napastników miał kij  powiedziała Solly, której w tym momencie się to
przypomniało.  Coś w rodzaju laski kapłańskiej. Ty skoczyłeś na drugiego.
 Odebrali mi broń  poskarżył się Teyeo.  Zwięto.  Nie otwierał oczu.
 Zaplątałam się w te przeklęte ubrania. Nie mogłam ci pomóc. Posłuchaj. Czy
słyszałeś jakiś hałas, wybuch?
 Tak. Może to dywersja.  Jak myślisz, kim są ci chłopcy?
 Rewolucjonistami. Albo&
 Wspominałeś, że może stoi za tym rząd gatajski.
 Nie wiem  mruknął Teyeo.
 Miałeś rację, a ja się myliłam. Przepraszam cię  powiedziała i poczuła się
cnotliwie, ponieważ przypomniała sobie, jak okazywać skruchę.
Teyeo machnął lekceważąco ręką.
 Czy nadal dwoi ci się w oczach? Nie odpowiedział; znowu się wyłączał.
Solly stała, próbując sobie przypomnieć selijskie ćwiczenia oddechowe, kiedy
trzasnęły drzwi i do pokoju wpadli ci sami trzej ludzie, uzbrojeni w karabiny, młodzi,
czarnoskórzy, bardzo nerwowi. Przywódca pochylił się, by postawić tacę na
podłodze, a Solly, wcale tego z góry nie planując, nadepnęła mu na dłoń i przycisnęła
ją całym swoim ciężarem.
 Poczekaj!  krzyknęła. Patrzyła prosto w twarze i lufy karabinów pozostałej dwójki.
 Poczekaj chwilę i posłuchaj! Ten człowiek doznał uszkodzenia głowy, potrzebujemy
lekarza, potrzebujemy więcej wody, nie mogę nawet oczyścić jego rany, nie ma tu
papieru toaletowego. Kim wy w ogóle, do diabła, jesteście?
Mężczyzna, któremu nadepnęła na rękę, krzyczał:
 Zejść! Pani zejść z mojej ręki.
Ale pozostali ją usłyszeli. Podniosła stopę i zeszła z drogi mężczyznie, który szybko
się podniósł i wmieszał między uzbrojonych kumpli.
 Dobrze, pani, przepraszamy, że niepokoić  mówił, tuląc obolałą dłoń, a w jego
oczach pojawiły się Izy.  Jesteśmy patriotami. Pani wysłać wiadomość do
pretendenta. Taką wiadomość, jakbyśmy to my napisali. Nikt nie ma krzywdy.
Dobrze?
Cofał się, jeden z żandarmów pchnął drzwi. Trzask, łomot. Solly wzięła głęboki
wdech i odwróciła się. Teyeo obserwował ją z pryczy.
 To było niebezpieczne  powiedział, uśmiechając się nieznacznie.
 Wiem  odparła oddychając gwałtownie.  To było głupie. Nie mogę się pozbierać.
Ale oni wpychają tu żarcie i uciekają, niech to szlag! Potrzebna nam woda!  Miała
łzy w oczach, jak zawsze po scenie przemocy albo kłótni.  Zobaczmy, co przynieśli
tym razem.  Postawiła tacę na materacu. Podobnie jak poprzednio, jakby w
komiczny sposób naśladowali służbę w hotelu lub w domu z niewolnikami, taca była
przykryta białym obrusem.  Wszelkie wygody  mruknęła Solly.
Pod obrusem znajdowała się sterta słodkich ciastek, małe lusterko z plastikową
rączką, grzebień, mały dzbanuszek czegoś, co pachniało jak zwiędłe kwiaty oraz
opakowanie, w którego zawartości Solly rozpoznała gatajskie tampony.
 Zestaw przyborów dla damy  powiedziała.  Niech ich szlag trafi. Głupie, cholerne
fiuty! Lusterko!  Cisnęła nim przez pokój.  Oczywiście nie przeżyję nawet dnia bez
patrzenia w lustro! Do diabła z nimi!  Wszystko z wyjątkiem ciastek rzuciła w ślad za
lusterkiem, wiedząc, że pózniej podniesie tampony i schowa pod materac, żeby użyć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • galeriait.pev.pl
  •  
     

    Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.