[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jak w końcu siedział cicho niczym trusia, gdy wszelakie tałałajstwo
różnych grup społecznych darło na strzępy resztki jego dobrej sławy...
Harvey z zapartym tchem słuchał tej opowieści, przechyliwszy z lekka
na bok głowę i utkwiwszy oczy w twarzy ojca, na którą w zgęstniałym
zmierzchu wieczornym rzucało czerwony blask palące się cygaro,
oświecając poryte bruzdami policzki i ociężałe powieki, Zdawało mu
się, że przygląda się lokomotywie pędzącej w mroku przez rozległą
krainę i znaczącej każdą milę czerwonym błyskiem rozwartych
drzwiczek pieca; jednakże ta lokomotywa umiała mówić ludzkim
głosem, a jej słowa wstrząsały i poruszały do głębi duszę chłopca. Na
koniec pan Cheyne odrzucił niedopałek cygara  i siedzieli obaj w
ciemności ponad mlaszczącą wodą.
 Nie opowiadałem tego jeszcze nigdy nikomu dorzucił pan Cheyne.
Harvey odetchnął.
 Toż to chyba najwspanialsza rzecz, jaką świat oglądał!  odezwał
się.
 Oto jest to, co zdobyłem. A teraz przechodzę do tego, czego jeszcze
nie zdobyłem. Może tego nie pojmiesz, ale powiem ci szczerze, że nie
chciałbym ażebyś dopiero w wieku tak póznym zaczął zdawać sobie z
tego sprawę. Prawda, że umiem kierować ludzmi, i zdaje mi się, że
mam głowę na karku, jednakże... jednakże... nie mogę iść w zawody z
ludzmi, którzy pobierali naukę! Ja zgarniałem tylko to, co mi się
nawinęło po drodze, i zdaje się, że to wszystko ze mnie wyłazi.
 Nigdy tego nie zauważyłem  żachnął się syn.
 Jeszcze zauważysz, mój Harveyu. Jeszcze zauważysz... gdy
skończysz wyższą szkołę. Alboż ja tego nie wiem? Alboż ja nie znam
tego wyrazu na twarzach, mówiącego, iż uważają mnie za... za
 groszoroba", jak oni tutaj to określają? Mogę ich pokruszyć na miazgę
... tak ... lecz nie mogę zajść ich tak, by im dopiec do żywego. Nie
mogę powiedzieć, jakoby oni bardzo, bardzo mnie wyprzedzali,
jednakże czuję, iż sam jestem bardzo, bardzo w tyle. Teraz ty znalazłeś
się w szczęśliwym położeniu... znalazłeś sposobność pokazania, kim
jesteś. Możesz chłonąć w siebie wszelką wiedzę, jaka jest wokoło, i
będziesz żył z ludzmi, którzy robią to samo. Oni to będą czynić
najwyżej dla kilku tysięcy rocznie; ty zaś pamiętaj, że czynisz to dla
milionów. Nauczysz się na tyle prawa, by mieć pieczę nad swym
własnym mieniem, gdy mnie już nie będzie na tym świecie i gdy
będziesz musiał być solidny w stosunku do najwybitniejszych ludzi (z
czasem mogą ci się przydać); nade wszystko zaś powinieneś uporać się
ze zwykłą, pospolitą wiedzą książkową. Nic tak nie popłaca w naszym
kraju jak ona, Harveyu, i to z każdym rokiem więcej... zarówno w
polityce jak w interesach. Przekonasz się o tym...
 Nie bardzo mi się uśmiecha taki obrót sprawy odparł Harvey. 
Cztery lata w uczelni! Wolałbym już wybrać jacht i kamerdynera!
 O nie, mój synu!  uparł się pan Cheyne.  Lokujesz swój kapitał
tam, gdzie on przyniesie najlepsze zyski, a przypuszczam, że swego
mienia nie znajdziesz uszczuplonym, gdy będziesz już gotów do jego
objęcia. Rozważ to dobrze i jutro daj mi odpowiedz. Zpieszmy się!
Spózniliśmy się na kolację!
Ponieważ była to rozmowa o interesach, przeto Harvey nie miał
potrzeby zwierzać się matce; pan Cheyne oczywiście podzielał to
zapatrywanie. Jednakże pani Cheyne widziała, co się święci, i była tym
zaniepokojona, a po trosze i zazdrosna. Oto jej synek teraz znikał bez
śladu, a na jego miejscu królował młodzian o dziarskiej twarzy,
niezwykle małomówny, który jeżeli się kiedy odezwał, to po większej
części tylko do ojca. Rozumiała, że tu wchodzą w grę interesy, a tym
samym rzecz wykraczająca poza jej wiedzę. Jeżeli miała jakiekolwiek
wątpliwości, to rozwiały się one, gdy pan Cheyne udał się do Bostonu i
przywiózł jej stamtąd nowy pierścionek z brylantem.
 Cóżeście tam robili we dwójkę  zapytała z lekkim uśmiechem,
obracając w świetle prezent
 Rozmawialiśmy... tylko rozmawiali, mamusiu! Harveyowi nic złego
nie grozi.
Istotnie nie groziło. Chłopak zawarł umowę na własne swoje konto.
Wyjaśnił z powagą, że koleje interesowały go równie mało jak tartaki,
posiadłości ziemskie lub kopalnie. Do jednej rzeczy tęsknił w tej chwili,
a mianowicie do tego, by mu powierzono kontrolę nad nowo nabytymi
ojcowskimi żaglowcami. Jeżeli uzyskanie tego może być mu
przyrzeczone w ciągu czasu, jaki, jego zdaniem, byłby uzasadniony i
stosowny, on ze swej strony gwarantował pilność i trzezwość rozsądku
w ciągu czterech lub pięciu lat spędzonych w wyższej uczelni. W czasie
wakacji miano mu pozwalać na całkowity dostęp do wszystkich
szczegółów mających związek z linią okrętową (co do której zadał ojcu
nie mniej jak 2000 pytań)  począwszy od najtajniejszych papierów
ojcowskich, przechowywanych w głębi szafy, a skończywszy na
holowniku w zatoce San Francisco.
 To już wiele  rzekł pan Cheyne w końcu.  Przed ukończeniem
wyższej uczelni pewno jeszcze ze dwadzieścia razy odmienisz swój
zamiar; lecz jeżeli utrzymasz go i jeżeli nie zaniechasz go przed
dwudziestym trzecim rokiem życia, ja ci ułatwię całą tę sprawę. Cóż ty
na to, Harveyu?
 Nic... Nigdy nie opłaci się rozbijać prosperującego przedsiębiorstwa.
Bądz co bądz w świecie za wiele jest konkurencji, a Disko powiada, że
 krewniacy muszą trzymać się razem". To jest, jak on powiada, jedna z
przyczyn, że oni robią tak dalekie wyprawy. Aha, wszyscy moi
towarzysze z We're Here wyjeżdżają w poniedziałek do Georges!
Chyba nie pozostaną długo na lądzie, jak sądzisz?
 No, sądzę, że i my powinniśmy wyjechać. Zostawiłem swoje
interesy na łasce Bożej... pomiędzy dwoma oceanami... teraz czas znów
powiązać rozluznione końce. Prawdę powiedziawszy, to już mi
obmierzła ta robota; takich wakacji jak teraz nie miałem od dwudziestu
lat.
 Nie możemy wyjechać nie pożegnawszy Diska  odrzekł Harvey
 a w poniedziałek jest dzień wspominek. Zostańmy przynajmniej na
tej uroczystości.
 Cóż to za jakieś wspominki? Opowiadają o nich wszędzie po całej
traktierni  rzekł pan Cheyne miękko, bo i on się nie kwapił przerywać
sobie dni błogich wczasów.
 O ile mogę się domyślić, jest to coś w rodzaju obrzędu ze śpiewkami
i tańcami, urządzanego dla letników. Disko, jak sam powiada, nie
bardzo rzecz tę pochwala, bo urządza się wtedy zbiórkę na wdowy i
sieroty. Disko jest zawsze we wszystkim oryginalny. Czy nie
zauważyłeś tego, papo?
 No... tak... Trochę... Miejscami... A zatem jest to miejscowe
widowisko? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • galeriait.pev.pl
  •