[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Lubiłem nasz rozkład dnia. Nie czułem potrzeby, by cokolwiek zmieniać.
*
 Ben zaprosił mnie, bym spędził z nim weekend  powiedziałem Annie przy śniadaniu kilka tygodni
pózniej.
 Studiuje na uniwersytecie w Iowa, prawda?
 Tak.
 Uwielbiam tamten kampus. Będziesz się świetnie bawił.
 Wyjeżdżam w piątek. Zabierze mnie jego kumpel.
 Zwiedzaj uczelnię, nie tylko bary. Może zechcesz tam studiować, jak już uzyskasz świadectwo
ukończenia szkoły średniej.
Nie powiedziałem Annie, że nie interesuje mnie college w innym stanie, z dala od niej. A ściślej
mówiąc, nie interesuje mnie żaden college.
*
Chwiejna, wysoka na dwa metry piramida puszek po piwie stała w rogu pokoju w akademiku Bena.
Przestąpiłem przez puste pudełka po pizzy i sterty brudnych ciuchów. Każdy centymetr podłogi pokrywały
podręczniki, adidasy i puste butelki po mountain dew.
 Chryste, jak ty możesz to wytrzymać?  zdumiałem się.  I czy ktoś nasikał do windy?
 Prawdopodobnie  odrzekł Ben.  Masz tu swój dowód tożsamości.
Spojrzałem spod przymrużonych powiek na prawo jazdy.
 Od kiedy to jestem dwudziestosiedmioletnim blondynem, metr siedemdziesiąt wzrostu?
 Od teraz. Jesteś gotów wybrać się do baru?
 Jasne. Gdzie mam zostawić rzeczy.
 Gdzie chcesz.
Kumpel Bena wyjechał na weekend do domu, rzuciłem więc mój worek marynarski na jego łóżko
i poszedłem za Benem do drzwi.
 Zejdzmy lepiej po schodach  powiedziałem.
Tankowaliśmy do dziewiątej. Sprawdziłem komórkę, ale nie dostałem więcej wiadomości od Anny.
Pomyślałem, że do niej zadzwonię, ale spodziewałem się, że Ben się do mnie przypieprzy, schowałem
więc telefon z powrotem do kieszeni.
Zaprosił kilka osób do naszego stolika, żeby się z nami napili. Nikt mnie nie rozpoznał. Wmieszałem
się w tłum jak każdy inny student, i właśnie o to mi chodziło.
Siedziałem między dwiema bardzo pijanymi dziewczynami. Jedna z nich wychyliła do dna kieliszek
wódki, druga zaś wahała się, trzymając swój przy ustach. Pochyliła się ku mnie, patrząc na mnie
szklistymi oczami, i powiedziała:
 Jesteś naprawdę sexy.
Odstawiła kieliszek i zwymiotowała na stół. Zerwałem się, odsuwając gwałtownie krzesło.
Ben skinął na mnie, bym za nim poszedł, i opuściliśmy bar. Wdychałem głęboko zimne powietrze, by
pozbyć się z nosa ohydnego fetoru.
 Chcesz coś zjeść?  spytał.
 Zawsze.
 Pizza?
 Może być.
Usiedliśmy przy stoliku z tyłu sali.
 Anna radziła mi zwiedzić kampus. Powiedziała, że powinienem pomyśleć o studiach tutaj, jak już
uzyskam świadectwo ukończenia szkoły średniej.
 Byłoby odlotowo. Moglibyśmy wynająć na spółkę mieszkanie. Co ty na to?
 Nie.
 Dlaczego?
Byłem na tyle pijany, że mogłem rozmawiać z nim szczerze.
 Po prostu pragnę być z nią.
 Z Anną?
 Tak, kretynie. A niby z kim?
 A czego ona pragnie?
Podeszła kelnerka i postawiła przed nami wielką pizzę pepperoni. Położyłem na swoim talerzu dwa
kawałki i odrzekłem:
 Nie jestem pewny.
 Masz na myśli, że chcesz się z nią ożenić i mieć dzieci?
 Poślubiłbym ją nawet jutro.  Odgryzłem kawałek pizzy.  Może poczekalibyśmy trochę na dziecko.
 Ona będzie czekała?
 Nie mam pojęcia.
ROZDZIAA 55
Anna
Czekając na stolik, zamówiłyśmy ze Stefani po kieliszku wina przy barze.
 A więc T.J. pojechał w ten weekend odwiedzić przyjaciela?
 Tak.  Spojrzałam na zegarek. Trzy po ósmej.  Przypuszczam, że właśnie w tej chwili zmierzają
pełną parą ku kompletnemu upiciu się. Przynajmniej mam taką nadzieję.
 Nie przeszkadza ci, że się nawali?
 Pamiętasz, co wyprawiałyśmy w college u?
Stefani uśmiechnęła się.
 Jakim cudem nigdy nas nie aresztowano?
 Krótkie spódniczki i łut szczęścia.  Upiłam łyk wina.  Chcę, żeby T.J. też to przeżył. %7łeby nie
czuł, że coś go ominęło.
 Usiłujesz przekonać siebie czy mnie?
 Nie usiłuję przekonywać nikogo. Po prostu nie mam zamiaru go ograniczać.
 Rob i ja chcielibyśmy go poznać, skoro jest dla ciebie taki ważny.
 Dziękuję, to naprawdę miłe z waszej strony, Stef.
Barman postawił przed nami kolejne dwa kieliszki wina.
 Przesyłają je panowie siedzący w rogu.
Stefani odczekała chwilę, po czym wzięła torebkę wiszącą na oparciu krzesła. Szukała przez chwilę,
po czym wyjęła lusterko i szminkę, odwracając się plecami do sali.
 I co?
 Przystojni.
 Jesteś mężatką!
 Nie zamierzam iść do domu z jednym z nich. Poza tym Rob wiedział, że jestem flirciarą, gdy się ze
mną żenił.  Umalowała usta i użyła chusteczki, by zetrzeć nadmiar szminki.  I nikt od połowy lat
dziewięćdziesiątych nie postawił mi drinka, więc się zamknij.
 Czy musimy to ciągnąć i dziękować im, czy możemy ich po prostu zignorować?  spytałam.
 Nie chcesz z nimi porozmawiać?
 Nie.
 Za pózno. Już tu są.
Obejrzałam się przez ramię, gdy się zbliżali.
 Cześć  powiedział jeden z nich.
 Cześć. Dziękujemy za wino.
Jego kumpel uciął sobie pogawędkę ze Stefani. Skrzywiłam się, widząc, jak moja przyjaciółka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • galeriait.pev.pl
  •