[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Niebezpieczeństwo zdawało się chwilowo zażegnane. Czuła, że
wraca jej zwykła pewność siebie. Patrzył na nią nadal z pożądaniem,
ale uchwyt na nadgarstku zelżał. Nagle, ku jej zaskoczeniu, szarpnął
ją z nową siłą, tak że znalazła się na łóżku tuż obok niego.
- Nie! - powiedziała twardo.
- Uwielbiam zepsute kobiety - wycedził.
- Ja wcale taka nie jestem - zaprotestowała. Przez głowę
przeleciała jej myśl, że może powinna go była po prostu uderzyć w
twarz.
Strona 31 z 131
RS
- Ale wkrótce będziesz! - powiedział ochrypłym z podniecenia
głosem. - Zaraz ci pokażę kilka sztuczek, których się nauczyłem w
Hongkongu.
Uniósł w górę palec zatrzymując go na wysokości jej oczu.
Wpatrywała się weń jak zahipnotyzowana. Po chwili przeciągnął
palcem po jej wargach, jakby sprawdzając, czy są wystarczająco
wilgotne. Nie wiedzieć czemu poczuła, że świat wokół niej traci
kontury, a jej ciało staje się dziwnie ociężałe. Na powrót poczuła
niebezpieczeństwo. Nadciągało gęste i lepkie niczym wenecka
mgła. Palec błądził teraz po jej ustach, a jego dotyk był niczym
pieszczota kochanka.
Z najwyższym trudem otworzyła usta, żeby go zwymyślać, ale
zaschnięte gardło odmówiło jej posłuszeństwa. Szarpnęła się i
próbowała odepchnąć go kolanem, ale przerzucił nogę przez jej uda
i przygniótł ją do łóżka. Leżeli chwilę bez ruchu, a potem jego stopa
zaczęła rytmicznie masować jej kolana, próbując jednocześnie
rozewrzeć zaciśnięte uda.
Głośno przełknęła ślinę.
- Dosyć tego! Chce mi się jeść.
Byłe tylko dostać się do kuchni, pomyślała. Tam już będzie miała
pod ręką cały. arsenał: noże, widelce i tłuczek do mięsa.
- Ja teraz czuję straszny głód. I nie mogę czekać dłużej.
Ujął ją za podbródek i obrócił głowę w swoją stronę. Patrzyła w
czarne, przepastne oczy, a na policzku i na ramieniu czuła gorący,
namiętny oddech.
- Nie - powiedziała ostrym głosem. Dzisiaj nie było tego w jej
scenariuszu. Wsparła się dłońmi o jego piersi i z całej siły pchnęła.
Nie na wiele się to zdało. Był jak skała.
- Nie przeciągaj struny - wyszeptał jej prosto w usta. - Nie
doprowadzaj mnie do ostateczności, bo mogę niechcący zrobić ci
krzywdę.
Lubieżnie przeciągnął wolno językiem po swoich wyschniętych
wargach. Suzy poczuła dreszcz.
Strona 32 z 131
RS
- I to będzie twoja wina! - ciągnął dalej. - Twój opór
doprowadza mnie do szaleństwa. Zaraz przestanę panować nad
sobą. O Chryste, chcę cię, Suzy...
- Fio... .
Spojrzenie, jakie rzucił, sprawiło, że głos zamarł jej w gardle. No
nie, tego z pewnością nie było w jej scenariuszu. Ona jest postacią
ze zwariowanej komedii, a jemu się wydaje, że to Rambo II" albo
Terminator".
Przygważdżał ją teraz sobą do łóżka, nie zważając na jej protesty.
Była zdana na jego łaskę i niełaskę, niezdolna uczynić
najmniejszego ruchu. Zaczął wolno, wilgotnymi wargami całować
jej usta, starając się sprowokować ją do odzewu. W odpowiedzi
zacisnęła tylko mocno zęby i leżała nieporuszona jak kłoda.
- Ach, więc wojna? - uśmiechnął się. - Ty dziwko... Dobrze
wiesz, co lubię. Chcesz, żebym tu przy tobie postradał zmysły!
Gwałtownym ruchem wyszarpnął spomiędzy nich okrywające go
prześcieradło. Jej ciało naprężyło się jak stalowa struna od nagłego
dotyku jego muskularnych nóg i twardych bioder. Była pewna, że za
chwilę połamie jej żebra. Wydobyła z siebie gniewny jęk, ale stłumił
go pocałunkiem, rozgniatając jej wargi aż do bólu. Suzy nie była już
pewna, czy bardziej go nienawidzi, czy pragnie: jedynie Mario tak ją
kiedyś całował, ale nawet on nie robił tego nigdy z taką
nieokiełznaną zajadłością.
Czuła niebezpieczeństwo i wściekłe podniecenie. Coś dzikiego,
zwierzęcego, popychało ją, by pogrążyć się w tym z pasją -
krzyczeć, targać jego włosy, gryzć jego usta. Nienawidziła go, że
wystawia ją na taką pokusę. Czuła dochodzący z daleka, nie, nie z
daleka, z jakiejś zamierzchłej przeszłości, zew: zrzucić z siebie
cywilizowaną skórę, stać się jak on nagim zwierzęciem, dać się
prowadzić zmysłom, rytmowi tętniącej krwi... Nie! Nie podda się...!
Musi się oprzeć!
- No, dalej! - usłyszała. - Walcz ze mną! Zdawała sobie sprawę,
że tylko na to czeka. Leżała więc nadal niczym posąg, ale to w
Strona 33 z 131
RS
niczym nie poprawiało jej sytuacji. Wykorzystując ten brak
energicznego oporu, Fiorenzo wsunął jej rękę pod plecy i uniósł
nieco, tak że przywarł torsem do jej piersi. Poczuła, jak twardnieją.
Jęknęła - sama nie wiedząc, czy z wściekłości, czy z nie
kontrolowanego podniecenia. Nagle poderwał jej ręce w górę i przy-
twierdził je silnym ruchem do łóżka tuż nad jej głową, a potem
zsunął się nieco w dół, tak że na moment straciła go z oczu. Za
chwilę znowu ujrzała jego twarz i głowę między swoimi piersiami.
Popatrzył na nią uważnie.
- Leż tak, leż, moja ty zielonooka - zamruczał.
- Widzę, że z rozkoszy aż kurczysz palce u nóg! Zdawała sobie
sprawę, że istotnie, jej palce są skurczone i zaciśnięte. Niemal
poczuła ból. Wyprostowała je gwałtownie.
Roześmiał się. Zdawał się bardzo z siebie zadowolony.
Nagle, ku jej całkowitemu zdumieniu, puścił ją i zsunął się na bok.
- Cóż - powiedział z rozleniwieniem - może zle zrozumiałem
powód, dla którego mnie tutaj przyprowadziłaś.
- Z pewnością! - odpowiedziała, odzyskując nieco pewności
siebie.
- Hm, przynajmniej przekonałem się, jak daleko potrafisz się
posunąć. A może zależy ci, żebym u ciebie został?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]