[ Pobierz całość w formacie PDF ]
landów.
RS
Tutaj mieszkał Vincent... W głowie Hallie tłukło się
pytanie Monique: Powiedz, dlaczego tak naprawdÄ™ tu
przyjechałaś?". Miała nadzieję, że zrobiła to z powo
dów, które przedłożyła swej młodej przyjaciółce, i dla
tego że pragnęła, by sprawdziła się hipoteza doktora
Maurisa. Ale jeśli istniała też inna przyczyna? Vin
cent... Co będzie, jeżeli się okaże, że przyjechała tu,
ponieważ... Nie! Nie wolno jej było tak myśleć.
.- Hallie...
- Przepraszam, grzebiÄ™ siÄ™. Tyle tu jest do oglÄ…dania,
że mam zamęt w głowie.
Dogoniła dziewczynę na pięterku. Monique wyjaśni
ła, że jej mieszkanie znajduje się z lewej strony scho
dów, pokoje ojca i Paula są po prawej, a dziadek zaj
muje dół domu, co oszczędza mu uciążliwego chodze
nia po schodach.
- Twoje mieszkanko jest obszerniejsze niż cały dom
większości ludzi - powiedziała Hallie, gdy po paru mi
nutach wyszła z łazienki.
- To samo mówią moi znajomi, gdy zatrzymują się
u nas na noc. Wyprawiałam tu duże imprezy, a potem
wszyscy spali w śpiworach. Ciężko mi było przywyk
nąć do dziupli w internacie. Kocham przestrzeń.
Siedziała na swoim łóżku, przyciskając do piersi po
duszkę. Pies usadowił się obok niej i bawili się w wojnę,
tarmosząc pluszową zabawkę. Hallie podeszła do okna,
z którego roztaczał się widok na winnice. Na ten pejzaż
mogłaby patrzeć całą wieczność. Zobaczyła Paula
i dziadka. Szli w kierunku małych domków. Vincent
zniknął gdzieś. Nagle zatęskniła za nim. Tak czekał na
RS
ów dzień powrotu dzieci do domu, a tymczasem uprag
niona chwila zamieniła się w koszmar, który mógł trwać
bardzo długo.
Zadzwonił telefon. Hallie odwróciła głowę w stronę
Monique, która sięgnęła po aparat stojący przy łóżku,
i krzyknęła z radości: Suzette!". Aatwo się było domy
ślić, że rozmowa potrwa dłużej. Suzette była najlepszą
przyjaciółką Monique. Przez cały rok szkolny wysyłały
do siebie maile, a teraz mogły się wreszcie nagadać.
Paul również powinien pobyć wśród swoich tutejszych
znajomych.
Hallie szepnęła, że będzie na dole, i wyszła z pokoju.
Zamierzała się przejść, ale ledwie znalazła się na kory
tarzu, zobaczyła Vincenta. Wbiegał po marmurowych
schodach, przeskakujÄ…c lekko po dwa stopnie. Obser
wowanie go było czystą poezją. Raptem zauważył Hal
lie i zwolnił. Odniosła wrażenie, że chłonie wzrokiem
jej postać i jest zbity z tropu. Zadrżała.
- Monique rozmawia przez telefon z Suzette, pomy
ślałam więc, że trochę się rozejrzę - powiedziała z na
dzieją, że nie zabrzmiało to nerwowo. - Czy mogę?
- Naturalnie. Czuj się tutaj jak we własnym domu.
- Potarł dłonią kark bezwiednym gestem, który zdążyła
już u niego zauważyć i który powtarzał zawsze, gdy
myślał o czymś poważnym. - Skoro jednak możemy
być przez chwilę sami, chciałbym omówić z tobą coś
istotnego. Tutaj nie da się rozmawiać. Chodz.
Przytrzymał ją pod łokieć i sprowadził na dół. Weszli
do alkowy za francuskimi drzwiami, a stamtÄ…d do du
żego pomieszczenia. Znajdowały się w nim przepiękne
RS
meble, a ściany zdobiły obrazy przedstawiające majątek
Rollandów. Malowano je w różnych okresach, najstar
sze pochodziły z XVIII wieku. Był też portret, który od
razu wzbudził zainteresowanie Hallie. Przedstawiał po
nurego szlachcica o ciemnych włosach i oczach jak
szparki. Na mosiężnej tabliczce wygrawerowano pod
pis: Le Duc de Rolland".
- Monique uważa, że jest wstrętny - odezwał się
Vincent. - Trzymamy go tutaj, a nie w bibliotece na
dole, żeby nie straszył gości. Z tego, co wiem, nasz
protoplasta był przerażającym człowiekiem. Myślę, że
mój ojciec odziedziczył po nim pewne geny. Po tym, co
się stało, jestem pewien, że moje dzieci mówią to samo
o mnie.
Hallie spoważniała. A zatem Vincent przyprowadził ją
do tego pokoju nieprzypadkowo. Odwróciła się do niego.
- Co takiego zrobił twój ojciec, że przez tyle lat tak
ciÄ™ to przygniata?
Vincent spuścił głowę. Nie widziała jego twarzy, lecz
to, co działo się w jego duszy, odbiło się w tonie głosu.
- Mój ojciec był trudnym człowiekiem, ale nie jest
winien błędów, jakie popełniłem. Sam nawarzyłem so
bie piwa.
Podeszła bliżej.
- Jakie to były błędy?
RS
ROZDZIAA PITY
- Kiedy tamtego wieczoru przyłapałem cię z Pau
lem, było tak, jakby nagle czas odwrócił swój bieg
2 jakbym miał znów osiemnaście lat, tak jak teraz mój
syn. Zobaczyłem siebie w pokoiku jednego z tych do
mków, w których mieszkali nasi robotnicy. Taka sama
butelka szampana, kieliszki... Zamiast pierścionka war
tego dziewięć tysięcy euro - diamentowe kolczyki za
ogromną sumę, którą pożyczyłem, dając w zastaw zie
mię, byle tylko móc obdarować moją ukochaną.
Zwięty Boże! Hallie zacisnęła dłoń na oparciu stylo
wego krzesła.
- Różnica była tylko taka, że kobieta, którą trzyma
łem wtedy w ramionach, była niewiarygodnie urodziwą
wiedzmą o włosach czarnych jak noc, a nie skromną
blondynką jak ty. Arlette była ode mnie dziewięć lat
starsza. Była wdową. Jej mąż zmarł na serce. Podoba
łem się jej, a mnie, chłopaczkowi, który dopiero zaczy
nał smakować życie, szalenie to pochlebiało. Pewnego
popołudnia poprosiła, żebyśmy poszli razem popływać
i jej namiętna odpowiedz na moje pierwsze w życiu,
niezdarne zbliżenie z kobietą zupełnie mnie oszołomi
ła. .. Potem na widok każdego mężczyzny próbującego
RS
ją poderwać, dostawałem szału z zazdrości. Zaprzedał
bym duszę diabłu, żeby tylko z nią być - w jej ramio
nach, w jej łóżku. Trwało to kilka miesięcy. Nie było
nic, czego bym nie zrobił, by udowodnić jej swoje ab
solutne oddanie. Oprócz diamentowych kolczyków do
stała ode mnie pieniądze na wynajem domku. Utrzymy
wałem ją. Straciłem zainteresowanie nauką i rodzinny
mi interesami. Stałem się niewolnikiem wdzięków Ar-
lette. Po zmroku wykradałem się z domu i biegłem do
niej. Myślałem, że jestem sprytny i nikt nie wie o moich
[ Pobierz całość w formacie PDF ]