[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Cassie. Nie chciał widzieć bujanego fotela. Kiedy tylko na
niego spojrzał, zaraz stawała mu przed oczami Merideth.
Siedziała w tym fotelu z Cassie na rękach i nuciła kołysankę.
Zawsze w ten sposób usypiała małą.
Pokój dziecinny przypominał mu też pierwszą kłótnię. Jak
dziś pamiętał tamten dzień, kiedy Merideth kazała wynieść
z pokoju wszystkie jego trofea - nie tylko sportowe. TÅ‚uma­
czyła mu wtedy, że jeśli chce ofiarować Cassie prawdziwy
dom, to przede wszystkim dziecko musi mieć własny pokój
z odpowiednimi do swego wieku zabawkami.
Skoro tak bardzo jej zależaÅ‚o na Cassie. to dlaczego uciek­
Å‚a, myÅ›laÅ‚ zrozpaczony. Dlaczego zostawiÅ‚a jÄ… samÄ…? Dlacze­
go teraz nie troszczy siÄ™ o to, co to maleÅ„stwo czuje? A prze­
cież Cassie ją kocha! Potrzebuje jej!
I ja też ją kocham!
John Lee zamarł. Nie mógł się utrzymać na nogach, więc
usiadł na beli siana.
Odczekał chwilę. Spróbował sam siebie przekonać, że to
nieprawda. Nie udaÅ‚o siÄ™. Trudno przecież zaprzeczać fa­
ktom. A faktem było to, że John Lee kochał Merideth.
142 NAGRODA PUBLICZNOZCI
Zerwał się na równe nogi.
Skoro tak, pomyÅ›laÅ‚, to pojadÄ™ po niÄ…. PrzywiozÄ™ jÄ… z po­
wrotem do Teksasu, do domu. Pobierzemy się. Będziemy...
Opadł na belę siana. Na tę samą, z której dopiero co się
zerwał. Przytrzymał się jej obiema rękami, jakby się bał, że
upadnie.
Ja miałbym się żenić? pomyślał ze zgrozą. Ja? John Lee
Carter?
Rękawem koszuli otarł pot z czoła. On przecież nie może
się ożenić. Pod żadnym pozorem. A raczej nie chce. Pragnął
być wolny. Lubił swoją wolność. Właściwie nawet ją kochał.
Kobiety byÅ‚y jego pasjÄ…, radoÅ›ciÄ… i sposobem na życie. Ko­
chał je. Z wzajemnością.
- Mało brakowało, Carter - mruknął do siebie. Potrząsnął
gÅ‚owÄ…, jakby chciaÅ‚ z niej wyrzucić gÅ‚upiÄ… myÅ›l o poÅ›lubie­
niu Merideth.
RzeczywiÅ›cie. Niewiele brakowaÅ‚o, żeby pojechaÅ‚ do Ka­
lifornii, przywiózł Merideth do swego domu i jeszcze się
z nią ożenił.
- Chyba caÅ‚kiem mi odbiÅ‚o - mruknÄ…Å‚. - MuszÄ™ siÄ™ zaba­
wić. Przejdzie, jak ręką odjął.
WstaÅ‚, choć kolana jeszcze trochÄ™ drżaÅ‚y. PostanowiÅ‚ wy­
brać się gdzieś wieczorem. Był pewien, że noc z namiętną
kobietą pomoże mu wrócić do równowagi. Nie rozumiał
tylko, dlaczego wcześniej o tym nie pomyślał.
ZadzwoniÄ™ do którejÅ› z moich panienek, zdecydowaÅ‚. Mo­
że do Muffy? Nie widziałem się z nią od...
Zaczął się zastanawiać, jak długo nie widział się z Muffy.
Albo z jakąkolwiek inną dziewczyną. Nie mógł sobie tego
przypomnieć. Wreszcie dotarło do niego, że od kilku miesię-
NAGRODA PUBLICZNOZCI
143
cy nie spotkał się z żadną kobietą. Co gorsza, wcale mu tego
nie brakowało. Co tam, nie brakowało. Nawet nie zauważył,
że przestał być playboyem.
Znów ta przeklÄ™ta Merideth! westchnÄ…Å‚. OdkÄ…d tu zamie­
szkaÅ‚a, ani razu nawet nie pomyÅ›laÅ‚em o innej kobiecie. Ko­
niecznie muszę zadzwonić do Muffy.
Postanowił, ale wcale nie śpieszyło mu się do domu, żeby
to postanowienie wykonać. Jakoś nie bardzo miał ochotę
rozmawiać z Muffy. No bo i o czym?
Spuścił głowę. Zrozumiał, że nie tylko z Muffy nie ma
ochoty rozmawiać. Nie chciało mu się spotkać ani z Debbie,
ani z Trish, ani z Suzanne, ani w ogóle z nikim. Nie miał
ochoty na żadną kobietę. Tylko na Merideth.
Ja chcę Merideth, użalał się w duchu jak rozkapryszone
dziecko. Ją, nie żadną inną. Muszę ją jakoś zdobyć. Tylko
jak?
Znów usiadÅ‚ na beli siana. Przez to ciÄ…gÅ‚e siadanie i wsta­
wanie w sianie wygniotło się wygodne wgłębienie, w sam
raz na jego siedzenie.
ZastanawiaÅ‚ siÄ™, czy zdoÅ‚a namówić Merideth, żeby wró­
ciła z nim do domu i została jego żoną. Wiedział, że czeka
go trudne zadanie. Merideth nienawidziła życia na ranczu.
Nigdy tego nie ukrywaÅ‚a. ZwiaÅ‚a do miasta, gdy tylko nada­
rzyła się po temu okazja. A dokładniej wtedy, gdy umarł jej
ojciec. Lucas McCloud nigdy nie wypuściłby jej z domu.
Czy to uczciwe żądać od niej, żeby zrezygnowaÅ‚a z karie­
ry, myślał. Jest świetną aktorką. I uwielbia grać. Pamiętam,
jak mi powiedziała o tym filmie, który teraz kręci. Była taka
szczęśliwa. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • galeriait.pev.pl
  •