[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Radzę zadzwonić po policję. Koniecznie powinna pani złożyć skargę.
- Oj, nie radzę. - Oczy Ralpha zabłysły złowrogo. - Zjeżdżaj, Conroy!
Niech cię wszyscy diabli! Po czyjej właściwie jesteś stronie? To ty
powinieneś wyciągnąć wszystko z tej szczwanej lisicy.
Cate poczerwieniała z gniewu.
- Radzę liczyć się ze słowami. Teraz przebrał pan miarę. Jednak wezwę
policję. - Ruszyła zdecydowanym krokiem.
- Aajdaku, zaraz się przed nimi wytłumaczysz.
Przeszła do połączonej z pokojem kuchni i podniosła słuchawkę.
- Stop! - wrzasnął Ralph. - Niech pani tego nie robi. Proszę odłożyć
słuchawkę. Jude, powiedz jej, że nie chciałem awantury.
Jude wybuchnął szyderczym śmiechem.
RS
27
- Wręcz przeciwnie, będę ją namawiał, żeby zadzwoniła. Ma świadka.
Widziałem, jak jej groziłeś.
Ralph nagle stracił władzę w nogach, opadł na najbliższe krzesło i
wierzchem dłoni otarł spocone czoło.
- Jude, powstrzymaj ją. Przysięgam, że nie chciałem zrobić jej krzywdy.
Próbowałem tylko pogadać. - Zwrócił czerwoną z wściekłości i przepicia
twarz w stronę Cate i bąknął:
- Przepraszam. Nie chciałem pani wystraszyć. Jeszcze raz przepraszam.
Cate powoli odłożyła słuchawkę i przygryzła wargę. Była w tym mieście
nowa, chciała tu zostać i spokojnie prowadzić sklep, wolała nie być
zamieszana w żaden skandal.
- Jestem pewna, że chciał pan mnie nie tylko nastraszyć - powiedziała
głucho. - Wdarł się pan przemocą do mojego domu i popchnął mnie tak
mocno, że niemal się przewróciłam. Przyjechał pan, żeby się za coś mścić.
Wolę nie myśleć, co by się stało, gdyby pan Jude nie zjawił się w porę.
Ralphowi zalśniły oczy.
- Jude, hę? Czyli znacie się...
- Nie znamy - kategorycznie zaprzeczył Jude. - Sam parę razy
wymieniłeś moje imię.
Ralph stracił pewność siebie.
- Nie wierzę ci. Ty ją znasz i twój ojciec też ją znał. A mój stary
zbereznik na pewno.
Sprowokowany Jude nie wytrzymał. Podszedł do Ralpha i bez wysiłku
obrócił go ku sobie.
- Pierwszy raz zobaczyłem panią Costello dopiero dzisiaj - powiedział
groznym tonem. - Ona mnie też. A mój ojciec był człowiekiem honoru. Już
raz ci mówiłem, żebyś zostawił go w spokoju.
- Dobrze, dobrze. - Ralph bezskutecznie usiłował wyswobodzić się z
żelaznego uścisku. - Wszystko razem jest dziwaczne i niesamowite.
- Przyznaję.
Jude powoli opuścił rękę, ale nadal miał się na baczności. Taki typ jak
Ralph gotów zaatakować w każdej chwili.
- Ile razy trzeba pana wypraszać? - odezwała się Cate.
- Zabraniam panu pokazywać się tutaj. Jeżeli zobaczę pana koło mojego
domu, zawiadomię policję. Nie mam pojęcia, czego pan chce ode mnie, ale
ja nie życzę sobie mieć z panem absolutnie nic wspólnego.
Ralph uderzył się w czoło, jakby to mogło rozjaśnić mu umysł.
- Conroy, pogadaj z nią. Wiem, że ona coś knuje. To jakaś diabelska
sztuczka.
RS
28
Najwidoczniej stracił ochotę do walki.
- Sztuczka? - powtórzyła Cate.
Jude pomyślał, że dziewczyna idealnie udaje niewiniątko.
- A co innego mogłoby to być? - zapytał z cynicznym uśmieszkiem.
- Wyciągnij to z niej. - Ralph chwiejnie poczłapał do drzwi i oparł się o
futrynę. - Mała, masz trochę oleju w głowie, więc wiesz, czemu
przyszedłem. Jesteś niegłupia i ładna. Dawno nie widziałem takiej
ślicznotki. Ojciec na pewno dobrze się z tobą bawił.
Oburzona Cate spojrzała na Jude'a.
- Co on bredzi? Pan wie, o co mu chodzi?
Jude chciałby wierzyć w jej niewinność, ale pomyślał, że jako aktorka
jest niezrównana.
- Sądzę, że pani zna odpowiedz na swoje pytanie. Wie pani, dlaczego
przyjechałem z Brisbane i dlaczego ten... pan złożył pani wizytę. Miała pani
szczęście, że zjawiłem się w odpowiedniej chwili.
Cate zrobiło się przykro. Oczy i wyraz twarzy Jude'a mówiły, że nie ufa
jej i ocenia ją bardzo krytycznie. Dlaczego?
- A właśnie, dlaczego pan też się u mnie zjawił?
- Jeśli ma pani trochę czasu, chętnie wyjaśnię.
- Słusznie. Niech przestanie mydlić nam oczy - wtrącił Ralph, kierując
się do wyjścia. - %7łyczę ci, żeby twój przyjazd nie okazał się bezowocny.
Jude obserwował jego chwiejne kroki.
- Jesteś pijany - powiedział. - W takim stanie nie powinieneś siadać za
kierownicą.
Ralph pogardliwie machnął ręką.
- Nie będziesz mną rządził i mówił mi, co mam robić. A gliniarze niech
mnie...
- Złapią - dokończyła Cate. - Oby jak najprędzej. Zamknęła drzwi na
klucz. Wciąż drżała, chociaż awantura dobrze się skończyła. Lecz czy to
naprawdę koniec? Dlaczego Jude też jest przeciwko niej?
- No, wreszcie sobie poszedł - powiedziała dość spokojnie, ale trzęsła się
jak galareta.
- Chyba zdaje sobie pani sprawę, jak daleko Ralph mógł się posunąć.
Jude nadal był na nią zły, ale widział, że jest bardzo roztrzęsiona.
- Owszem - odparła krótko. Nie zamierzała wtajemniczać obcego
człowieka w swoje bolesne sprawy. - Dobrze, że przy panu spuścił z tonu.
- Jest tchórzem. Znamy się od bardzo dawna... Jeśli pani pozwoli,
przygotuję herbatę.
Cate osunęła się na krzesło.
RS
29
- Dziękuję. Chętnie wypiję. Poproszę z mlekiem i kostką cukru. Herbata
jest w zielonej puszce na szafce, cukier w cukierniczce, mleko w lodówce.
- Najpierw sprawdzę, czy Ralph odjechał. Zaraz wracam. Cate
[ Pobierz całość w formacie PDF ]