[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Możesz mi podać papierowy ręcznik? - zapytała, żeby coś powiedzieć. Coraz bardziej miała
świadomość, że leży tu przed nim półnaga.
Cal był wyraznie wdzięczny za przydzielenie mu zadania. Poszedł po ręcznik, po czym wręczył jej
całą rolkę.
- Zaczekam na ciebie na zewnątrz - rzucił i już go nie było.
Ava zmarszczyła brwi. W jednej chwili Cal ją całuje, w następnej już go nie ma? Miała wrażenie, że
gdy tylko tworzy się między nimi coś pięknego i Ava zaczyna mieć nadzieję na coś więceji Cal
zatrzaskuje jej drzwi przed nosem. Westchnęła, kończąc wycieranie się z żelu. Prawda była taka, że
cholernie chciała, żeby Cal ją pocałował. I to właśnie teraz, gdy pierwszy raz zobaczyli ich dziecko.
Pragnęła, by jej dotykał, marzyła o tym, by znowu się z nim kochać.
Wyszła na korytarz. Cal stał wpatrzony w okno, a na jego twarzy nie było już widać śladu emocji,
jakie owładnęły nimi w gabinecie. Nie ufał jej, wiedzieli o tym oboje. Jeśli naprawdę coś czuł, nie
chciał tego okazać. Mimo to nie potrafiła przestać go pragnąć. Jak mogła pragnąć mężczyzny, który
nie pragnął jej ?
264
Paula Roe
- Nie przyrządzaj dzisiaj kolacji - rzucił Gal, gdy odwoził ją z powrotem do mieszkania. - Będę pózno,
więc zjem coś po drodze.
Nie potrzeba było geniusza, by odgadnąć podtekst. Ava rozumiała go doskonale. Nie rób sobie nadziei
i nie oczekuj, że będziemy teraz odgrywać idealną rodzinkę, nie tylko dla publiki, ale i w domu. Cóż,
Cal się mylił, sądząc, że Ava potrzebuje od niego tak oczywistych sygnałów. Nie liczyła na nic.
Była sobota wieczór, i Ava postanowiła ignorować ból w kostkach, jaki powodowały buty na
wysokim obcasie, i nadal wytrwale się uśmiechać do zagadujących ją uczestników balu. Wczoraj po
południu był lunch z szerokim gronem znajomych i kontrahentów rodziny Prescottów, dzisiaj ona i
Cal brali udział w balu charytatywnym. Dwa różne przyjęcia o odrębnych celach, ale Ava nie mogła
się oprzeć wrażeniu, że to niemal ci sami ludzie, spędzający czas w identyczny sposób. Te same
eleganckie panie, wczoraj w świetnie skrojonych kostiumach, dzisiaj w sukienkach od najlepszych
projektantów, obwieszone biżuterią, w większości blondynki, z nieodłącznym kieliszkiem szampana,
szczupłe i opalone. Mężczyzni, od których biło poczucie spełnienia, bogactwo i sukces.
Gdyby nie Cal, Ava śmiertelnie by się nudziła na tych przyjęciach. Fakt, że Cal nie odstępował jej na
krok, nie dawał się nawet odciągać na poufne rozmowy o interesach,
Dziewczyna z prowincji
265
jakie prowadzili mężczyzni przy tych okazjach, sprawiał, że tak naprawdę nad wyraz dobrze się
bawiła. Kompletnie jej nie przeszkadzała ciekawość, jaką wzbudzała jako narzeczona Cala, oraz
mniej lub bardziej zręcznie ukrywana wrogość młodych pań z socjety, które najwyrazniej miały na
Cala chrapkę. Ava uśmiechnęła się do poznanej wczoraj starszej pani, przedstawionej jej jako
przyjaciółka Isabelle, która pomachała im sympatycznie i popłynęła dalej w swojej sukni z trenem.
- Musisz to robić częściej - zaszeptał jej do ucha Cal. Ciepły ton jego głosu i jego oddech na skórze
sprawiły, że Avie zrobiło się gorąco. Uwielbiała, gdy Cal tak do niej szeptał.
- Co takiego?
- Częściej się uśmiechać.
- Uśmiecham się - powiedziała, nie przestając błyskać zębami.
Cal przewrócił oczami.
- Teraz to wygląda tak, jakbyś właśnie zjadła coś wyjątkowo paskudnego.
Ava roześmiała się głośno.
- Ja mogę powiedzieć, kiedy udajesz, nawet jeśli wszyscy inni dają się nabrać - zaszeptał jej znowu do
ucha Cal.
Ava jęknęła, nie patrząc na niego.
- W ciągu ostatniego tygodnia zaliczyłam najdłuższe przyjęcia w całym swoim życiu. Nigdy w życiu
tyle się nie uśmiechałam do kompletnie obcych mi ludzi i nie podtrzy-
266
Paula Roe
mywałam tak chętnie rozmowy - wymruczała w odpowiedzi. Nie dodała, że większość z nich to
płytcy, mający obsesję na punkcie swojego wyglądu nieciekawi bogacze, jak na jej oko za mocno
interesujący się jej życiem. Najbardziej ciekawie robiło się, kiedy młode kobiety podchodziły do nich,
ignorowały Avę i zasypywały Cala pytaniami w stylu: Kiedy wasz wielki dzień?". Ava. miała wtedy
ochotę wrzasnąć. Pokrzepiający był chłód, z jakim odnosił się do owych blond piękności Cal, i fakt, że
nie wypuszczał dłoni Avy ze swojej. Zciskał delikatnie jej rękę, żeby jej dodać otuchy. Nagle jej dłoń
zesztywniała.
- Pozwolisz, że pójdę na taras zaczerpnąć świeżego powietrza? - zapytała szybko, po czym zniknęła.
Cal rozejrzał się ze zdziwieniem i dojrzał w pobliżu Vic-tora. Rozmowa nie trwała długo. Odkąd Ava
pojawiła się w życiu Cala, Victorowi nieustannie coś nie pasowało. Jednak kiedy w trakcie rozmowy z
ojczymem Cal spojrzał na taras i dojrzał delikatną sylwetkę Avy, wpadł na genialny pomysł.
Natychmiast powiadomił o swoich planach Victora. Rzecz jasna, ten się wściekł jeszcze bardziej.
- Ignorujesz moje telefony, a teraz znowu jedziesz gdzieś do jakiegoś buszu? - warczał Victor, trzęsąc
[ Pobierz całość w formacie PDF ]