[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ne. W po łą cze niu z mo le ku lar ny mi de to na to ra mi (po wszech nie sto so wa ny mi przez pod wod nych ar che olo -
gów na Ama zon ce w celu od stra sza nia pi ra nii i kaj ma nów) ma szyn ki po wo do wa ły na tych mia sto we ob ni -
że nie tem pe ra tu ry do stu pięć dzie się ciu stop ni w pro mie niu dwu dzie stu me trów. Po tem dłu go upo mi na li -
śmy się na wza jem, by nie za po mi nać i za wsze pa mię tać o tym, że w na szych cza sach do słow nie co mie -
siąc po ja wia się cała masa tech nicz nych no wi nek o jak naj bar dziej po ko jo wym prze zna cze niu, z nie ocze -
ki wa ny mi efek ta mi ubocz ny mi. Efek ty te czę sto są ta kie, że ła ma nie pra wa o pro duk cji bro ni zwy czaj nie
prze sta je mieć sens. Sta li śmy się bar dzo ostroż ni wo bec no wych ro dza jów bro ni sto so wa nych przez naj -
róż niej szych eks tre mi stów i do kład nie rok póz niej wpa dli śmy na czym in nym. Szu ka li śmy wy na laz ców
ta jem ni czej apa ra tu ry, za po mo cą któ rej kłu sow ni cy wy wa bia li pte ro dak ty le da le ko poza gra ni ce re zer -
wa tu w Ugan dzie, i zna lez li śmy bły sko tli wą sa mo rób kę z za baw ki wstań-sia daj i pew ne go in stru men tu
dość po wszech nie sto so wa ne go w me dy cy nie. A te raz zła pa li śmy sleg - po łą cze nie stan dar do we go ra dia,
stan dar do we go tu bu so ida, stan dar do wych che mi ka liów oraz nie zwy kle stan dar do wej go rą cej wody. Krót -
ko mó wiąc, nie trze ba bę dzie szu kać taj nej fa bry ki, po my śla łem. To już coś. Trze ba bę dzie szu kać spryt -
nych i po zba wio nych za sad spe ku lan tów, któ rzy bar dzo do brze wy czu wa ją, że żyją w Kra inie Głup ców.
Jak try chi ny w świń skiej no dze& Pię ciu, sze ściu ope ra tyw nych lu dzi in te re su. Nie win na wil la gdzieś
za mia stem. Pójść do skle pu, ku pić za pięć dzie siąt cen tów tu bu so id, ze rwać z nie go opa ko wa nie i prze ło -
żyć do ślicz ne go pu de łecz ka z watą szkla ną. I sprze dać (Tyl ko panu i tyl ko ze wzglę du na na szą zna jo -
mość!) za pięć dzie siąt ma rek. No tak, był jesz cze wy na laz ca. I to pew nie nie je den. A na wet na pew no
nie je den. Ale cie ka we, czy prze ży li, to prze cież nie przy nę ta na pte ro dak ty le& I w ogó le czy tu cho dzi
o spe ku lan tów? Niech by sprze da li jesz cze czter dzie ści sle gów, na wet sto. Na wet w Kra inie Głup ców lu -
dzie po win ni się wresz cie zo rien to wać, co i jak. I kie dy się to sta nie, sleg za cznie się roz prze strze niać jak
po żar. Za trosz czą się o to mo ra li ści z Ra do ści %7ły cia . Po tem wy stą pi dok tor Opir i oświad czy, że sleg
ko rzyst nie wpły wa na ja sność my śle nia, że jest nie za stą pio ny w wal ce z al ko ho li zmem i złym na stro jem.
A ide ałem przy szło ści jest ogrom na ba lia z go rą cą wodą& i sło wo sleg prze sta ną pi sać na pło tach& Oto
kogo trze ba brać za gar dło, je śli w ogó le ko goś brać, po my śla łem. Prze cież to nie spe ku lan ci są nie szczę -
ściem. W koń cu spe ku lu ją tyl ko tym to wa rem, na któ ry jest za po trze bo wa nie. Cóż, Ma ria i tak po śle nas
do ła pa nia spe ku lan tów, po my śla łem ze znu że niem.
Do drzwi ktoś za stu kał i wszedł Oscar. Rze czy wi ście, nie był sam. Za nim wszedł sam Ma ria, szczu -
pły, siwy, jak za wsze w ciem nych oku la rach i z gru bą la ską, po dob ny do ociem nia łe go we te ra na. Oscar
uśmie chał się za do wo lo ny.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]