[ Pobierz całość w formacie PDF ]

domu. A! to bezczelność!
PULCHERIA
Do widzenia, do widzenial z kochaną panią.
KATARZYNA
Mężusiowi moje uszanowanie (całują się).
SCENA CZWARTA
JANINA, KATARZYNA.
KATARZYNA
(idzie drobnym kroczkiem)
Jakże mi się drogapani miewa? O! coś nienajlepiej. (Janina
wita ją obojętnie, milcząco i wskazuje kanapę, na której i sama
siada).
KATARZYNA
To tak, jak mój mąż, który od tego wieczorku u państwa nie
NASK IFP UG
Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
113
może przyjść do siebie. Biedaczek, on taki delikatny, że jak
tylko zje coś niezdrowego...
JANINA
(z ironią)
Czymże struliśmy męża pani?
KATARZYNA
Struli?
JANINA
No, bo tak wypada z tego, co pani mówi.
KATARZYNA
Uchowaj Boże! ja nic nie mówię, bo się na tym nie znam,
tylko doktor tak utrzymuje. Tak. Bożeż kochany, a gdzież-
bym ja śmiała! Ta to my tylko wdzięczni państwu być mu-
simy, żeście byli tak łaskawi pamiętać o nas i zaprosili na
taki śliczny wieczorek. A że się moje panienki nie bawiły
tak, jak się spodziewały, to już nie państwa wina, bo teraz w
ogóle zabawy się nie udają. U nas dawniej to się bawiono,
można powiedzieć, jak mało gdzie, ale odkąd panienki po-
wyrastały, nie wypada nam ciągnąć młodzież do domu, bo
pani wie, jaki to świat złośliwy, zaraz obmówią, oszkalują.
JANINA
O! to prawda.
KATARZYNA
To strach, jakie to bajczarskie miasto ten Kraków. Zmią na
przykład utrzymywać, że do państwa zbierano młodzież po
kawiarniach bez najmniejszego wyboru, że były jakieś po-
dejrzane indywidua, gdy tymczasem my z mężem sprawdza-
liśmy tę okoliczność i pokazało się, że rzeczywiście był tyl-
ko jeden taki, o którym nikt nie wie, co za jeden, z czego się
utrzymuje, niejaki Malinowski.
JANINA
Malinowski? Pani Wicherkowska go nam zaproponowała.
NASK IFP UG
Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
114
KATARZYNA
(z dwuznacznym uśmiechem)
A!
JANINA
Co pani chcesz przez to powiedzieć?
KATARZYNA
E, nic, nie chcę o nikim zle mówić, lubo o tym dałoby się
dużo powiedzieć. Ale ja tu gadu gadu, a tam mój biedny Jaś
sam jeden; panienki na lekcjach. (Wstaje) Pani daruje, że
pożegnam (bierze torbeczkę ze stołu). A! byłabym na śmierć
zapomniała. (Otwiera i wyjmuje) Odnoszę pani zgubę.
JANINA
(zdziwiona)
Moją?
KATARZYNA
Tak (szuka w torbie). Gdzież ja ją podziałam? List pasterski
o miłości blizniego, przepis na serowy placek, próbka mate-
rii, a! otóż jest (oddaje różową kartkę).
JANINA
(przejrzawszy prędko)
Skądże pani przypuszcza, że to do mnie?
KATARZYNA
(słodko)
Kartka była w bukieciku, który pani oddała Teci, a że Tecia
męża nie ma ...
JANINA
(z oburzeniem rzucając kartkę na stół środkowy)
Ależ to chyba szaleniec albo bezczelnik jakiś śmiał pisać
podobne brednie!
KATARZYNA
W każdym razie radzę pani spalić. Gdyby mężulek zobaczył
.. .
NASK IFP UG
Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
115
JANINA
(z godnością)
Ja przed mężem moim nie mam żadnych sekretów.
KATARZYNA
Zawsze to nie byłoby mu może bardzo przyjemne. Zresztą
co mnie do tego, ja zrobiłam swoje. No, całuję kochaną pa-
nią, padam do nóżek (dygając nisko i całując w powietrzu,
odchodzi głębią).
JANINA
(patrzy za nią z pogardą)
Ha, jaszczurka! Potrzebowałam całej mocy nad sobą, aby
nie wybuchnąć oburzeniem na tę bajczarkę (chodzi wzburzo-
na). A! cóż to za kobiety. Plotki, obmowy, komeraże , i to
się nazywa u nich życiem towarzyskim! (Do Władysława,
wchodzącego z Kamilą z drugich drzwi z lewej) O! miałeś
słuszność, Władziu, że nie chciałeś puszczać do domu tych
ludzi.
SCENA PITA
WAADYSAAW, KAMILA, JANINA, pózniej FIKALSKI.
WAADYSAAW
(troskliwie)
Co się stało? Jesteś cała wzburzona.
KAMILA
I twarz rozpalona.
JANINA
(siadając na kanapie)
Ach, to te wizyty szanowne tak mnie zmęczyły, zirytowały.
%7łądła owadów byłyby mniej dokuczliwe od języków tych
pań.
WAADYSAAW
A! rozumiem! naznosiły ci pewnie cały zapas bajeczek, ja-
kie krążą o nas po mieście.
NASK IFP UG
Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
116
JANINA
Więc już wiesz o tym?
WAADYSAAW
Nie, ale domyślam się, bo bajeczki, to zwykła potrawa tych
pań po każdym balu, jak barszcz poi przepiciu. Nie strawiłyby, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • galeriait.pev.pl
  •