[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Skorpion chwycił ją jedną ręką za kark i zbliżył koniec igły strzykawki do szyi ofiary.
- Kim jesteś? - zapytał beznamiętnie Mafioso.
- Pracuję dla rządu niemieckiego - drżącym głosem krzyczała, przekrzykując wiatr. -
Marta Schmidt. Lat trzydzieści trzy. Wykształcenie wyższe. Stopień: kapitan. Od dwóch lat
jestem na tropie szlaku przerzutowego starodruków i rękopisów z Polski do Niemiec.
- Jeśli działa pani z polecenia rządu, to dlaczego Pan Samochodzik nic o tym nie wie?
- dziwił się Mafioso.
- To była tajna akcja - dalej zeznawała. - Chodziło o starodruki w języku niemieckim.
Musieliśmy wykluczyć udział strony polskiej z uwagi na możliwość współpracy instytucji
państwowych z nieuczciwymi antykwariuszami. To była nasza sprawa i chcieliśmy rozegrać
ją po swojemu.
- To pani nie jest tym nowym Arsenem Lupinem? - zdziwił się de Górecki.
- Nie.
Niepocieszony Mafioso dał głową znak, aby użyto strzykawkę.
- Panowie! Zaczekajcie! - krzyknąłem podniecony pewnym pomysłem. - Ja wszystko
wyjaśnię, tylko dajcie mi papierosa. Nie musicie używać strzykawki, aby zmusić tę kobietę do
mówienia prawdy. Mówię wam: ona jest Arsenem Lupinem! I zaraz wam to udowodnię,
tylko, na litość boską, zabierzcie ją stamtąd.
- Co pan wygaduje?! - krzyknęła w moją stronę. - Jest pan idiotą!
- Chce pani tam sterczeć? - zdenerwował się na nią komisarz Swada. - Pan Tomasz
chce uratować pani życie, nie zważając na to, że jest pani Arsenem Lupinem.
- Nie jestem żadnym Arsenem Lupinem!
Mafioso zniecierpliwił się i ruchem ręki ponaglił mnie do mówienia.
- Papierosa! - przypomniałem.
Skorpion zdjął mi kajdanki i poczęstował camelem. Powoli odpaliłem i zaciągnąłem
się dymem. Poczułem w ustach smak smażonej na oleju silnikowym zużytej dętki rowerowej i
pojąłem, że to efekt działania ofiarowanej mi przez Zośkę gumy dla palaczy. W duchu
przyrzekłem sobie, że jeśli wyjdziemy z tej opresji cało - raz na zawsze rzucę przeklęty nałóg.
- Mów, człowieku! - zawarczał wrogo Mafioso.
- Już dobrze, dobrze, ale niech pański pielęgniarz stanie obok was - uderzyłem w
stanowczy ton. - Chcę mieć pewność, że nie zrobi nic złego pannie Schmidt.
Mafioso był tak ciekawy, co mam do powiedzenia, że się zgodził. Nie przeczuwał
jednak, drań, podstępu. Kątem oka zauważyłem, że nawet panna Schmidt przekrzywiła w
moją stronę głowę ciekawa, co mam do powiedzenia.
Nagle jej twarz wydała mi się urocza. W tych przerażonych błękitnych oczach
dostrzegłem zmieszany z nadzieją strach i w jednej chwili pomyślałem o magicznej mocy tych
wszystkich bajek, w których rycerze zmagali się z okropnymi potworami dla ratowania
ślicznej księżniczki. Dodało mi to odwagi.
Skorpion odstąpił już od balkonu i stał obok swoich szefów.
- Zamieniamy się w słuch, Panie Samochodzik - zaczęli mnie ponaglać.
Gadałem o czymś bez ładu i składu, aby uśpić czujność bandytów, a w tym samym
czasie centymetr po centymetrze ustawiałem tarczę  biopsika na trzech łotrów stojących pod
ścianą. I wreszcie nacisnąłem czerwony przycisk! Coś zachrobotało w zegarku i po sekundzie
poczułem dziwne wibracje przeszywające moje ciało. Dla zwiększenia efektu, i ze względu na
własne bezpieczeństwo, wysunąłem rękę daleko przed siebie. Czekałem. Ze ściśniętym
gardłem liczyłem sekundy, niepewny, czy wynalazek kuzyna Anatola z Wuppertalu zadziała.
Ale już po chwili, bolesny grymas pojawił się na twarzach łotrów. Ze zdumieniem i
podnieceniem patrzyłem, jak łapią się za głowy. Wreszcie padli na kolana, by trwać w
nienaturalnym i niezrozumiałym odrętwieniu.
- Komisarzu! - zawołałem na Swadę. - Szybko! Trzeba coś zrobić z naszą panną
kapitan!
- Jak? Przez te kajdanki nie mogę nic zrobić!
Z notatek kuzyna Anatola wynikało, że  biopsik nie działał długo ze względu na małą
pojemność baterii. Miałem zaledwie trzy minuty na wciągnięcie panny Schmidt na balkon, ale
nie mogłem tego uczynić! Musiałem cały czas trzymać tarczę  biopsika skierowaną na
bandytów, zaś Swada był skrępowany. Sama zaś kobieta nie miała szans przejścia przez
balustradę z założonymi na plecach kajdankami. Ta ekwilibrystyka równała się bowiem
ryzyku upadku z trzydziestego piętra. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • galeriait.pev.pl
  •