[ Pobierz całość w formacie PDF ]
łeś.
Widziałem, Albercie.
Tak. Cóż, gęstość krytyczna to znaczy, łączna masa wszystkiego, co
jest we wszechświecie, podzielona przez łączną objętość wszechświata jak się
okazało, wynosi około pięć razy dziesięć do minus trzydziestej potęgi gramów na
centymetr sześcienny. Wyrażając się bardziej przystępnie, jest to jakiś jeden atom
wodoru w przestrzeni o objętości twojego ciała.
To niewiele, prawda?
Niestety westchnął to strasznie dużo. Wszechświat nie jest aż tak gę-
sty. Nie ma aż tylu atomów w uśrednionej przestrzeni. Ludzie poszukiwali tej ma-
sy przez bardzo długi czas, ale nikt nie był w stanie znalezć dość gwiazd, chmur
pyłu, planet, ciał fizycznych jakiegokolwiek rodzaju, czy fotonów energii, żeby
złożyły się na taką masę. To byłoby przynajmniej dziesięć razy tyle, co możemy
znalezć, by zamknąć kosmos. Może sto razy tyle. Jeszcze więcej. Nie możemy
znalezć dość masy, by wytłumaczyć zaobserwowane zachowanie galaktyk wiru-
jących wokół jądra. To słynna brakująca masa . Heechowie bardzo się o to mar-
twili, podobnie jak wielu moich kolegów. . . Ale teraz rzekł poważnie chyba
już znamy rozwiązanie tej zagadki, Robinie. Pomiary współczynnika spowolnie-
nia były właściwe. Oszacowania masy są błędne. Gdyby zostawić wszechświat
w spokoju, rozszerzałby się w nieskończoność, otwarty wszechświat. Ale Wróg
go zamknął.
Zmagałem się z tym wszystkim, ciągle oszołomiony tą całą historią. Dombot
pojawił się z kolejną margaritą dla mnie i pociągnąłem głęboki łyk, zanim zapy-
tałem:
Jakim cudem im się to udało?
Wzruszył ramionami z dezaprobatą.
152
Nie wiem. Mogę jedynie zgadywać, że jakoś dodali masę, ale to jedynie
spekulacja; w każdym razie, nie ma to znaczenia dla twojego pytania. Mam tu na
myśli twoje pierwotne pytanie; pamiętasz je jeszcze?
Oczywiście, że pamiętam! Potem dodałem: To znaczy, to miało z tym
coś wspólnego. . . och, tak! Chciałem się dowiedzieć, co Wróg może zyskać na
skurczeniu wszechświata, a ty, zamiast mi odpowiedzieć, zabrałeś mnie jakiś zy-
lion lat w przyszłość.
Rzucił mi lekko przepraszające spojrzenie przepraszające tylko nieznacz-
nie.
Może trochę mnie poniosło przyznał ale to było ciekawe, prawda?
I ma z tym pewien związek. Zaraz, przyjrzyjmy się wszechświatowi w wieku
jednego tryliona lat. . .
Pozwól mi skończyć tego cholernego drinka, do cholery!
Oczywiście, skończ powiedział, co mnie uspokoiło. Tylko ci to po-
każę; możesz zostać tam, gdzie jesteś, nie będę przejmował sterowania dekoracją.
Start!
Wielki prostokąt ciemności rozwinął się przede mną, zasłaniając widok na
Morze Tappajskie. %7łeglarze i rybacy znikli, wraz ze wzgórzami na przeciwległym
brzegu, zastąpieni przez obrzydliwie znajomą czarną pustkę upstrzoną bladymi,
czerwonymi punkcikami.
Przyjrzymy się, jak będzie wyglądał wszechświat za jakiś milion milionów
lat rzekł zadowolony, wskazując ustnikiem swojej fajki.
A czym są te małe punkty przypominające pryszcze? Niech zgadnę
czerwone karły? spytałem sprytnie. Bo wszystkie duże już się wypaliły?
Ale dlaczego znów sięgamy w przyszłość?
Ponieważ nawet dla Wroga wszechświat ma bardzo dużą bezwładność
wyjaśnił. Nie może się zatrzymać na małym odcinku i zawrócić. Musi się
trochę porozszerzać, zanim dodatkowe obciążenie brakującej masy , którą oni
jakoś dodali, zacznie ściągać go z powrotem. Ale popatrz teraz. Znajdujemy
się na granicy rozszerzania, teraz więc pokażę ci, co się stanie potem. Zobaczymy,
jak wszechświat się skurczy, a ja trochę przyspieszę, żebyśmy mogli powrócić do
tego punktu dość szybko. Patrz, co się stanie.
Skinąłem głową, opierając się wygodnie i sącząc drinka. Być może nierzeczy-
wisty alkohol miał wpływ na mój nierzeczywisty metabolizm, czy może zaważył
tu fakt, że siedzę w wygodnym fotelu w miłym miejscu. Tak czy inaczej, teraz
nie wydawało się to wcale przerażające. Wyciągnąłem nogi i zacząłem przebierać
palcami tuż przed tą wielką, czarna, kurtyną, wynurzającą się z morza, która zna-
czyła postęp galaktyk, które zaczęły się kurczyć. Nie wyglądały na bardzo jasne.
Nie ma już jasnych gwiazd? spytałem, trochę rozczarowany.
Nie. Skąd miałyby się wziąć? Są martwe. Ale popatrz, jak trochę przyspie-
szę.
153
Czarna kurtyna zaczęła szarzeć i rozjaśniać się, choć nie odnosiło się to do
samych galaktyk. Wrzasnąłem.
Ale światła jest więcej! Co się dzieje? Czy są jakieś gwiazdy, których nie
widać?
Nie, nie. To promieniowanie, Robinie. Robi się jaśniej z powodu przesu-
nięcia w kierunku nadfioletu. Rozumiesz? Przez ten cały czas, kiedy wszechświat
się rozszerzał, promieniowanie z odległych obiektów było przesunięte w stronę
podczerwieni dobry, stary efekt Dopplera, pamiętasz? Dlatego, że się od nas
oddalały. Teraz jednak zbliżają, się w naszym kierunku, bo wszechświat się kur-
czy. Co się więc musi wydarzyć?
Zwiatło przesuwa się w stronę tego końca spektrum, gdzie znajduje się
nadfiolet? zaryzykowałem.
Doskonale, Robinie! Właśnie tak. Zwiatło przesuwa się w stronę błękitu
daleko poza zakres widzialny. Oznacza to, że fotony mają więcej energii. Tem-
peratura przestrzeni kosmicznej to jest średnia temperatura wszechświata
wynosi już wiele stopni powyżej zera absolutnego i gwałtownie rośnie. Widzisz
te małe ciemne kropki unoszące się razem?
Wyglądają jak rodzynki w galaretce.
Tak, zgadza się, tylko że to jest to, co pozostało z galaktyk. W istocie są
to olbrzymie czarne dziury. Skupiają się razem, a nawet zaczynają się zlewać.
Widzisz, Robinie? Pożerają się nawzajem.
Wszystko robi się coraz jaśniejsze powiedziałem, zasłaniając oczy. Nie
widziałem już nawet żaglówek koło brzegów obrazu; jasność sprawiła, że stały
się niewidoczne.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]