[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mosfera, jakiej doświadczyli na polance. Móri zrobił kilka kroków naprzód, jakby
jeszcze w ostatniej chwili chciał dodać Tiril odwagi, ale natychmiast został ode-
pchnięty przez niewidzialną siłę.
Tak jest. Tiril musi być pierwszą z rodu Graben, która się tu pojawiła 
stwierdził, kiedy Erling pomagał mu wstać z ziemi.  Nic więc dziwnego, że
jest tak chętnie witana. Erlingu. . . czy to z mojej strony tchórzostwo, że się o nią
tak śmiertelnie boję?
139
 Oczywiście, że nie. Znacznie większym tchórzostwem byłoby nie przej-
mować się jej losem w tej sytuacji. Ja sam jestem przerażony. Móri, w co myśmy
się wdali?
 Duchy powiedziały, że Tiril jest bezpieczna. A ja im ufam. Niekiedy sto-
sują wprawdzie dosyć drastyczne metody, ale całym sercem są po naszej stronie.
Spójrz, Tiril doszła do celu! Stoi i przygląda się kamieniom. Nauczyciel pokazuje
jakąś kępkę trawy. . . Och, dlaczego nie możemy z nimi być? Erlingu, ssie mnie
w żołądku!
 Mnie również  szepnął przyjaciel.  Jestem jak sparaliżowany i czuję
ból w całym ciele z obawy o los naszej małej, drogiej Tiril.
Nigdy jeszcze nie czuli się tacy bezradni i tacy. . . niepotrzebni.
To bardzo bolesne doświadczenie.
Rozdział 19
Dwaj ludzie kardynała von Grabena dobrali sobie do towarzystwa jeszcze
dwóch pozbawionych sumienia typów i pospiesznie opuścili Sankt Gallen, by
udać się w pościg za Tiril, Mórim i Erlingiem.
Trójka podróżnych rzucała się w oczy, więc ścigający mieli stosunkowo łatwe
zadanie, przynajmniej z początku. Kobieta wysokiego rodu, podróżująca konno
z dwoma mężczyznami, to niezbyt częsty widok. Zresztą jeden z mężczyzn też do
pospolitych nie należał, taki ciemny, z przenikliwym spojrzeniem czarnych oczu.
O drugim z mężczyzn pytani ludzie mówili, że bardzo przystojny, o pięknych
rysach i władczy w obejściu.
Nie, czterech brodatych opryszków nie miało najmniejszych problemów z po-
dążaniem ich śladem.
W Zurychu jednak zaczęły się kłopoty. Tyle tam było gospód i zajazdów, ty-
le dróg wychodziło z miasta w różnych kierunkach. Poza tym kardynał bąknął
coś, że troje podróżnych miało się jakoby udać do wielkiego zamku Der Graben
na północny wschód od Zurychu, w kantonie Sankt Gallen. Tak wiec ścigający
zmitrężyli cały dzień w poszukiwaniu właściwej drogi.
W końcu trzeba było wracać do Zurychu i jeszcze raz próbować odnalezć
właściwy trop. Tamci bowiem skierowali się na północny zachód.
 Co tam jest takiego, do licha?  pytał swoich kamratów przywódca pości-
gu, który wcale nie był od swoich ludzi inteligentniejszy.
 Pojęcia nie mam  odpowiedział jeden z koleżków i wzruszył ramionami.
 Nigdy tam nie byłem.
 Ani ja  dodał inny.
 Nie wiem  zastanawiał się trzeci.  Ale czy to nie jest droga na Bazyle-
ję?
 Co, do cholery, oni mieliby do roboty w Bazylei?  warknął szef.  Kar-
dynał musi nam dobrze zapłacić za to błąkanie się po górach wśród głupkowatych
chłopów. Mimo wszystko zmierzali dalej w kierunku Bazylei. Kłócili się często
i rozjeżdżali wściekli każdy w swoją stronę, wkrótce jednak znowu się zbiera-
li, czujnie obserwując nawzajem każdy swój ruch. Byli pospolitymi przestępca-
141
mi, których kardynał zdołał wyciągnąć z więzienia, bo oddawali mu nie zawsze
szlachetne przysługi, na przykład pomagali nieprzyjaciołom kardynała  zniknąć
dyskretnie, ale skutecznie.
Nie przepadali za sobą nawzajem.
Tym razem otrzymali paskudne zadanie, które wymagało wielkiej lojalności
wobec kardynała. Stary lis był bardzo przebiegły, dobrze wiedział, że muszą mu
być posłuszni, płacił im, ale dodatkowo nie szczędził pogróżek, że może ich z po-
wrotem wpakować za kratki. Oni zaś nie wątpili, że kardynał ma dość władzy, by
to zrobić, gdyby próbowali go okpić.
Ale ten pościg wymagał od nich więcej, niż byli w stanie znieść.
Tymczasem jednak udało im się znalezć niedużą wioskę, w której Tiril ze
swoimi towarzyszami dopiero co była.
Prześladowcy dowiedzieli się, że troje podróżnych wyruszyło do Zachodniego
Habsburga.
Spoglądali po sobie. Habsburg? Piekło, szatani, to przecież gdzieś koło Wied-
nia!
Nie, nie, tam to jest Hofburg. Rodzinne strony Habsburgów znajdują się tutaj.
Ach, tak! W takim razie sprawa jest jasna. Kobieta, którą ścigają, ma jakoby
pochodzić z Habsburgów, z rodziny cesarskiej, nie wiedzieli, jakie dokładnie jest
to pokrewieństwo, lecz wszystko zdawało się świadczyć, iż zaczynają jej naresz-
cie deptać po piętach.
W zamku Habichtsburg powiedziano im  choć najpierw musieli zapewnić,
iż są wysłannikami kardynała  że troje znamienitych gości opuściło okolicę tego
samego ranka. Jeśli więc posłańcy kardynała się pospieszą, mogą ich dogonić
jeszcze przed wieczorem. Tak, ale dokąd się udali? Och, zamierzali przejść na
drugą stronę doliny i wspiąć się na wzgórza, gdzie znajdują się ruiny twierdzy
o nazwie Graben.
Więcej informacji prześladowcy nie potrzebowali. Okazuje się więc, że istnie-
je zamek Der Graben oraz ruiny zamku Graben.
To bardzo cenne wiadomości, które będzie można przekazać kardynałowi.
Wszyscy czterej gotowi byli się założyć, że stary kozioł pojęcia nie ma o istnieniu
ruin twierdzy Graben!
Nie czekali dłużej, ledwie zdążyli powiedzieć do widzenia zarządcy i jego
żonie i pomknęli galopem w dół.
Tiril przyglądała się Nauczycielowi, który pokazywał jej jakąś plamę na trawie
pomiędzy kamiennymi blokami.
 Tak, ale nawet jeśli istnieje stąd zejście pod ziemię do jakiejś piwnicy czy
czegoś takiego, to przecież w żaden sposób nie zdołam się tam dostać. Nie mam
nawet szpadla ani. . .
142
 Posługuj się swoją małą główką, kochanie  powiedział Nauczyciel. 
Nie do kopania, oczywiście, lecz do myślenia. I pamiętaj, że masz bardzo niewie-
le czasu! My wszyscy wyczuwamy jedno zagrożenie tutaj oraz drugie, które się
zbliża. Potwornie niezdrowe miejsce, zapewniam cię. Wynoście się stąd możliwie
jak najszybciej!
Tiril rozglądała się gorączkowo wokół. Stwierdziła, ze ona sama stoi na nie-
dużym kamieniu, mniejszym niż wszystkie pozostałe.
 Tak, tak, właśnie ten  skinął Nauczyciel.
Wahała się przez chwilkę, po czym ujęła kamień. Poruszał się swobodnie.
 Oj  jęknęła Tiril.
 Tiril, co się stało?  zawołał Móri.
 Zagłębienie w ziemi! Można powiedzieć dziura! Myślę, że to. . . zejście
w dół.
 Zastanów się dobrze, zanim coś zrobisz!
 Nie słuchaj ich!  krzyknął Nauczyciel.  Spiesz się, czas ucieka! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • galeriait.pev.pl
  •