[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Gdzie jest Justin? - spytała. Czyżby dziecko zdołało usnąć w
tym zgiełku? Czy ktoś usłyszy, jeśli zacznie płakać?
- Nadzoruje. - Bridgette wskazała na stojący w kącie kojec.
- Będziesz ubierać choinkę - zdecydowała.
RS
100
- Myślałam, że mam prawo wyboru - odparła rozbawiona
Mikky.
Bridgette już była w drodze do kuchni.
- Zbyt długo się namyślałaś.
- Ona lubi komenderować ludzmi - powiedziała Dottie z
wyrazną czułością w głosie. Wstała z podłogi i otrzepała dżinsy.
- Pan Bóg też wpada do niej po radę w każdy poniedziałek rano
- zażartowała.
Shea pochylił się ku żonie i pocałował ją przelotnie w usta, a
potem zabrał się za rozplątywanie lampek.
- Przekazała tę cechę swoim bliskim - skwitował. Mikky,
kołysząc się leciutko na piętach, rozglądała się wokół, by
ustalić, kto po wyjściu Bridgette przejął dowództwo.
- A zatem, co mam robić? - spytała.
Shad spojrzał na Angela. Tony zauważył, że wymienili
między sobą uśmiechy. Potem Shad objął Mikky ramieniem i
poprowadził do stołu, na którym leżały ozdoby choinkowe.
- Możesz doczepić haczyki do bombek - zaproponował.
Zadanie wydawało się proste.
- A gdzie one są?
Shad zrobił zdziwioną minę, a potem lekko się zmieszał.
- To fakt, jeszcze ich nie przynieśliśmy. Nadal są w piwnicy.
- Rozejrzał się i popatrzył na kuzyna. - Tony, może pokażesz
Mikky piwnicę?
Domy mieszkalne w Południowej Kalifornii rzadko posiadały
piwnice i strychy. Mikky z zaintrygowaną miną zwróciła się do
Shada.
- Macie tu piwnicę?
- Służy również do przechowywania win - wyjaśnił Angelo. Z
wyrazem triumfu na twarzy odłożył na bok rozplatany łańcuch,
ale zaraz westchnął, ponieważ żona podała mu następny.
- Chodz, pokażę ci - burknął Tony i poprowadził ją do tylnych
schodów. Ruszył w dół pierwszy. Mikky przystanęła za nim,
RS
101
czekając, aż otworzy drzwi. Tony nie odezwał się ani słowem.
Zapalił światło i rozejrzał się po mrocznym, małym wnętrzu.
- Twoi bracia powinni mieć jasność sytuacji - powiedziała, by
przerwać niezręczną ciszę. Przesunęła dłońmi po ramionach. W
piwnicy było zimno. - Szkoda, że nie wiedzą o naszym
postanowieniu, by się nie wiązać. Oszczędziliby sobie
bezsensownego trudu.
Odwrócił się, lekko muskając ją ramieniem. Nie zdawał sobie
sprawy, że stała tak blisko. A powinien.
- Szkoda - przyznał.
I szkoda, że sam nie wziął sobie tego do serca...
Spojrzał do góry i nagle znieruchomiał. Mała, jasnozielona
wiązka jemioły, przewiązana czerwoną wstążką! Wisiała
dokładnie nad jej głową.
- Mikky?
Gdy odwracała się w ciasnej przestrzeni, koniuszki jej
krótkich włosów musnęły jego brodę. To wystarczyło, by go
podniecić. Wystarczyło, by zrobił dokładnie to, czego, jak mu
się zdawało, wcale nie chciał.
- Słucham?
- Ktoś powiesił tu gałązkę jemioły. - Nietrudno było się
domyślić kto.
Mikky podniosła wzrok.
- Słyszałam, że przeciwstawianie się tradycji przynosi pecha -
powiedziała.
Dlaczego tak doskonale do niego pasowała? Dlaczego w jej
towarzystwie tak szybko zapominał o swoim postanowieniu?
Zdawało mu się, że już poukładał sobie świat, a teraz znów
pogrążał się w chaosie.
Ale cóż to był za podniecający chaos!
- Gdzie to słyszałaś?
Mikky nie mogła od niego oderwać oczu. Napięcie związane
z oczekiwaniem sprawiło, że jej ciało zaczęły przeszywać
drobne dreszcze.
RS
102
- Och...
Można by przypuszczać, że mężczyzna w jego wieku zdążył
wykształcić w sobie więcej siły woli. Ale Tony tego nie zrobił.
Stał oto pośrodku piwnicy swojej ciotki i prowadził
idiotyczną rozmowę z kobietą, o której nie mógł przestać
myśleć. Z kobietą, której pragnął. Całe szczęście, że ona
wkrótce odjedzie.... Zanim on zrobi coś naprawdę głupiego.
Coś, czego będzie żałował.
- Nie chciałbym, żeby jakiś pech dotknął to miejsce. Bardzo
wolno przechyliła głowę.
- Ja też nie.
Objął dłońmi jej twarz i przyciągnął ku sobie. Powtarzał sobie
w duchu, że musi natychmiast wyjść.
- Rozumiem, że powinienem cię pocałować - powiedział
głośno.
- Też tak myślę - szepnęła.
Zachłannie, jakby czekał na to całe życie, przycisnął wargi do
jej ust.
I poczuł się tak, jakby świat eksplodował.
RS
103
ROZDZIAA DZIESITY
Oszołomiona i podniecona Mikky wolno odsunęła głowę od
jego twarzy. Musiała wziąć głęboki oddech, zanim zdołała
wydobyć głos.
- Nie wiem, co ty o tym sądzisz, ale ja myślę, że tę tradycję
powinno się pielęgnować.
Co się z nim stało? Dlaczego za każdym razem, gdy znalazł
się blisko niej, jego silna wola rozpadała się w pył? Nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]