[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Podniósłszy głowę Jason zauważył, że każdy
spośród znajdujących się w zasięgu jego głosu
wojowników trzyma wycelowany w niego, napięty
łuk. Ostrożnie odłożył broń i sięgnął po dwa
skórzane mieszki, wiszące u pasa zabitego.
Zajrzał do środka.
- Tak właśnie myślałem. Tu są kule i
przybitki, a tutaj proch. - mręczył drugi
woreczek Temuchinowi, który spojrzał do środka
i powąchał zawartość.
- Nie ma tego zbyt wiele - stwierdził.
- Do tych strzelb nie potrzeba dużo prochu,
ale na pewno tam, skąd przyszli jest go
więcej.
- Też tak sądzę - powiedział Temuchin, dając
znak do wymarszu.
Ruszyli, gdy tylko pozbierano strzały, a
zwłoki po odcięciu kciuków odciągnięto na bok.
Temuchin sam wiózł oba muszkiety.
Nie minęło dziesięć minut, gdy ścieżka
przywiodła ich na skraj lasu. Przed nimi
rozpościerała się ogromna łąka. Przez jej
środek płynęła rzeka. Nad brzegiem stał
kamienny
Planeta Zmierci III
- 127 -
budynek z wysoką wieżą. Na jej szczycie widać
było dwie postacie.
- Jeniec mówi, że to jest miejsce, gdzie są
żołnierze - odezwał się oficer, który pełnił
rolę tłumacza.
- Zapytaj go, ile jest wejść do budynku -
rozkazał Temuchin.
- Mówi, że nie wie.
- Zabij go.
Krótkie pchnięcie mieczem zlikwidowało jeńca,
a jego zwłoki wylądowały w krzakach.
- Z tej strony jest tylko jedno, małe wejście
i kilka wąskich otworów, przez które mogą
strzelać z łuków i muszkietów - powiedział
wódz. - To mi się nie podoba. Niech dwóch
ludzi obejrzy pozostałe ściany. Co to za
okrągła rzecz. tam nad murem? - zapytał
Jasona.
- Nie wiem, ale się domyślam. To może być
strzelba, taka sama jak te, tylko dużo
większa, która wyrzuca duży kawał metalu.
- Tak też myślę - powiedział Temuchin i
zmrużył oczy w zamyśleniu.
Wydał jakieś rozkazy dwóm żołnierzom, którzy
zawrócili i pojechali ścieżką z powrotem.
Zwiadowcy zsiedli z wierzchowców i cicho
ukryli się w trawie. Koczownicy, którzy
nauczyli kryć się na całkowicie jałowych
równinach, wśród drzew rozpłynęli się
zupełnie.
Nie schodząc z wierzchowców, wojownicy
cierpliwie czekali na powrót zwiadu.
- Jest tak, jak myślałem - odezwał się
Temuchin, gdy po powrocie złożyli mu raport. -
Miejsce jest solidnie zbudowane. Przeznaczone
specjalnie do obrony. Z drugiej strony, nad
wodą, jest taka sama brama. Nocą łatwo
zdobylibyśmy tę wartownię, ale nie chcę czekać
Planeta Zmierci III
- 128 -
tak długo. Czy umiesz użyć tej strzelby? -
zwrócił się do Jasona.
Jason niechętnie kiwał głową. Przejrzał plan
Temuchina, jeszcze zanim zobaczył dwóch
wojowników powracających z zabitym żołnierzem.
W tym świecie walczyli wszyscy, nawet grający
na lutni eksperci od broni palnej. Jason
próbował znalezć jakiś sposób, by się od tego
wymigać, ale było to niemożliwe. Wolał więc
zgodzić się dobrowolnie. Temuchinowi nie
spawiało to zresztą żadnej różnicy. Chciał, by
brama została otwarta, a Jason najlepiej
nadawał się do tej roboty.
Przebierając się w mundur żołnierza zdołał
zakryć w nim dziury po strzałach i usunąć
większość krwi. Resztę plam zamaskował błotem.
Zaczął padać ulewny deszcz, który powinien mu
pomóc. Wkładając mundur zawołał oficera, który
przedtem służył za tłumacza i kazał mu w kółko
powtarzać w miejscowym języku prosty
zwrot: ,,Otwieraj szybko  tak długo, aż
stwierdził, że się go nauczył. Nie było to
skomplikowane. Jeśli będą nalegać na dłuższą
konwersację, to właściwie już nie żył.
- Zrozumiałeś, co masz robić? - spytał
Temuchin.
- To proste. Podchodzę pod bramę od strony
rzeki, kiedy wy będziecie czekać w lesie nad
jej brzegiem. Powiem, by otworzyli, a oni
otworzą. Wchodzę do środka i robię wszystko,
by brama nie została zamknięta dopóki nie
nadjedziecie.
- Będziemy bardzo szybko.
- Wiem, ale i tak będę sam...
Jason kazał jednemu z żołnierzy potrzymać hełm
nad panewką, po czym zdmuchnął wilgotny proch.
Chciał mieć pewność, by muszkiet wypalił ten
jeden, jedyny raz. Nasypał na panewkę świeżego
prochu i dla zabezpieczenia przed wilgocią,
Planeta Zmierci III
- 129 -
owinął go kawałkiem skóry. Wskazał na
strzelbę.
- Ta rzecz wystrzeli tylko raz, gdyż nie będę
miał czasu załadować powtórnie. Nie podoba mi
się też ten miecz, więc jeśli nie masz nic
przeciwko temu, chciałbym dostać z powrotem
nóż Pyrrusan. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • galeriait.pev.pl
  •