[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kciukami czekały na świeżą rybę, którą Auralie zobowią-
zała się upiec z bananami i limonkami, a także niezwykle
pikantnym pilawem. Tymczasem musiały się zadowolić
owocami, na życzenie Lauren maczanymi w rumie.
Kinsey wyciągnęła nogi i poruszyła palcami u stóp,
kiedy sięgała po figę.
 Zadasz nam w końcu swoje pytanie, czy mamy
udzielać ci przypadkowych odpowiedzi?  Zerknęła
z boku na koleżankę.
Sydney żałowała, że wszystkie trzy nie stoją przed
nią. Miała ochotę ustawić je w szeregu, jedną obok
drugiej, aby widzieć ich twarze, kiedy zrzuci bombę.
Póki co jednak dokończyła ananasa i oblizała palce
do czysta. Zanim zaczęła mówić, spojrzała w oczy
wszystkim przyjaciółkom po kolei.
 Czy jest wśród nas osoba, która nie uprawiała
seksu?
Zapadła chwila ciszy. A potem...
 Chodzi ci o całe życie?  zainteresowała się
Kinsey, niewinnie krojąc figę.  Czy też o nasz pobyt
na wyspie?
Sprytne pytanie.
 Chodzi mi o pobyt na wyspie, chytrusie.
Lauren się zachmurzyła, rezygnując z owocu, któ-
rym zamierzała się poczęstować, i nalewając sobie
kolejną porcję rumu z colą.
 A skąd to wścibskie pytanie?
No proszę, druga chytruska.
 Jak to skąd? Z tego samego miejsca, z którego
zadaje się wszystkie inne pytania.
 Musisz wyrażać się jaśniej  oznajmiła Poe.
Dwie chytruski i jedna cwaniaczka.
 Jak mogłabym wyrażać się jaśniej?
 Co uważasz za seks?  dopytywała się Poe,
umyślnie wpatrując się w zęby widelca trzymanego
w dłoni.  Czy konkretnie chodzi ci o stosunek?
A może masz na myśli każde zbliżenie cielesne? Dajmy
na to pocałunek. Albo uszczypnięcie twardego męs-
kiego tyłka.  Skierowała widelec w stronę Sydney.
 A właściwie dlaczego chcesz to wiedzieć?
 Jeśli chodzi o to, co uważam za seks...  Sydney
uniosła brew i zmrużyła oko. Powinna była się domyś-
lić, że nie pójdzie łatwo, zwłaszcza że wszystkie jej
przyjaciółki były wyraznie podenerwowane.  Głosuję
za każdym zbliżeniem cielesnym.  Musiała tak powie-
dzieć. To, co zrobiła z Rayem w pagodzie, z pewnością
należało uznać za seks. I to jaki!  Co do pytania,
dlaczego... Wiem, że jedna z was uprawiała seks, bo ją
słyszałam. Do szału mnie doprowadza świadomość, że
nie mogę odkryć, o którą chodzi. Rzecz w tym, że nie
znam waszych... chichotów o charakterze intymnym.
Poe nadziała kawałek mandarynki na widelec i zato-
piła spojrzenie w Sydney.
 A zatem nigdy nie poznałaś żadnej z nas w sensie
biblijnym.
Kiedy Poe wsuwała mandarynkę do ust, Lauren
sapnęła. Potem zachichotała Kinsey. Poe próbowała, ale
wydała z siebie tylko gardłowy śmiech.
Sydney pokręciła głową.
 Jesteście żałosne. A wasze odgłosy nawet nie
przypominają tych, które słyszałam. Lepiej sobie po-
ćwiczcie w samotności, tylko postarajcie się zachowy-
wać poważnie. A ty nie dąsaj się tak  zwróciła się do
Lauren.  Postarajcie się wyobrazić siebie w szponach
dzikiej, hedonistycznej namiętności. Może wtedy coś
rozpoznam.
Wszystkie cztery kobiety wybuchnęły śmiechem,
słysząc swoje dziwaczne dzwięki.
 Może usłyszałaś chichot faceta. Brałaś to pod
uwagę?
Sydney znieruchomiała, rozważając sugestię Kin-
sey. Zastanowiła się też, jakiego rodzaju dzwięki
wydaje Ray. Właściwie rzadko mu się to zdarzało,
szczytował w ciszy. Zupełnie jakby nie chciał okazać
słabości. Zmarszczyła brwi i zaczęła się zastanawiać,
dlaczego nigdy dotąd sobie tego nie uświadamiała.
Poza tym zaciekawiło ją, co w nim mogło być słabego.
 No i co, Sydney?  zaczepiła ją Poe.
Sydney zamrugała oczami.
 Nie, to nie facet. Faceci nie chichoczą.
 To niezupełnie prawda  zaprotestowała Kinsey.
 Kiedyś znałam chichoczącego faceta. Nie był to
głupkowato dziewczęcy chichot, przypominał raczej
śmiech, jaki towarzyszy łaskotkom.  Wzruszyła ra-
mionami.  Myślę, że niektórzy faceci po prostu tak się
zachowują. To może być nadwrażliwość na dotyk.
 Skoro już o tym mowa, kilka lat temu spotykałam
się z takim facetem.  Poe zdążyła już nadziać na
widelec kawałek ananasa, mango i śliwki.  Uwielbiał
seks oralny, ale nigdy nie udawało mu się dojść w moich
ustach. Twierdził, że mam nieznośnie cudowny język.
Podobno odczuwał niemal bolesną przyjemność.
 Nieznośnie cudowny? Litości  jęknęła Lauren.
 Dla facetów każda forma seksu jest nieznośnie
cudowna. Poza tym wydaje mi się, że nie mogliby się
kochać, nie szczytując.
 Chwileczkę.  Kinsey uniosła rękę.  Kiedyś
czytałam o facecie, który podobno nauczył się po-
wstrzymywać tak długo, że kiedy wreszcie wytrys-
kiwał, czuł się tak, jakby orgazm rozdzierał go na
dwoje. To bardzo podniecające.
 Albo bolesne  zauważyła Poe.
Sydney westchnęła. %7łałowała, że nie ma przy niej
Raya. Rozmowa o seksie wprawiła ją w przyjemny
nastrój, zwłaszcza po ciekawych doznaniach z po-
przedniego dnia.
 Możecie sobie wyobrazić, że jesteście mężczyz-
nami i nigdy nie musicie się przejmować orgazmami?
Poe również westchnęła.
 Sama nie wiem, co jest gorsze. Wstrzymywanie
się, aby twój partner mógł osiągnąć orgazm, czy też
wstrzymywanie się z obawy, że twój partner skończy
tuż przed twoim szczytowaniem.
 Dlaczego kobiety w ogóle miałyby się wstrzymy-
wać?  spytała Lauren, nie kryjąc dłużej kiepskiego
humoru.  Nigdy tego nie rozumiałam. Chyba że ich
seksualność przeraża cały rodzaj męski, rzecz jasna.
Lauren mówiła takim tonem, że Sydney nie miała
wątpliwości, iż wkrótce czeka je rozmowa od serca.
 Nie sądzę, aby wszystkie kobiety były tak po-
zbawione zahamowań jak ty.
 To bardzo niesłuszne rozumowanie. Powinnyś- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • galeriait.pev.pl
  •