[ Pobierz całość w formacie PDF ]

światłami po oczach, na pydę i w długą! Drzewa tylko furczały po obu stronach; zakręty pod kątem
prostym, droga wąska, najwyżej dwa metry, podobno dlatego, żeby przedtem, no, za komuny, tylko
jedna czajka mogła się zmieścić i żeby można było wszystko, co wjeżdża; do lasu, wygodnie
namierzać fotokomórkami i podawać sobie od warty do warty. Tu matura coraz bliżej, kwiecień,
ciepło, inni ryli albo przynajmniej dla zasady trzęśli dupami, a ja j łeb na glacę, kółko w nos i tylko
sobie jezdziłem. Olew absolut. Skasowali mnie, rzecz jasna, na tej maturze od razu, dopiero za trzy
lata jakoś tam przelazłem. Albo jeszcze jazdy| z taką jedną Suchą Fućką, a pózniej z Be!
Dla spotęgowania napięcia przerwał, mlaskając! przerzucił gumę z jednej strony języka na
drugą, potem jeszcze raz i jeszcze, zrobił wielki, pęczniejący bąbel i aż zatrząsł! się z zadowolenia,
kiedy ten bąbel pękł. - Matko, kurna, ale to były kominy, ale blachy! I odpal total! Przyświrowało
się pigułkami, potem wjeżdżało na imprezę do  Rzezni czy  Offa , bo najbardziej najarani
didżeje, a nad ranem akcje, gdzie się dało - w krzakach koło filharmonii, za kioskiem przyj dworcu,
na murku przed katedrą. Normalna huczka i ampleksus, jak mówił taki jeden profesor z Kortowa!
Sucha Fućka to sobie od razu wycinała dziury w rajstopach, żeby nie trzeba było szarpać ani
ściągać. Tylko słyszałem, jak ludzie dookoła trzaskali oknami. Luz, odlot, wolność totalna, życie na
maksa!
- Uj, ladacznik z ciebie, %7łebujka! - prychnął Babilon, pociągając przez słomkę sok
marchwiowy z pudełka.
- Już nic nie pamiętam, ale jak sobie czasem pomyślę... - %7łebujka poruszył się niespokojnie
i ukradkiem podrapał gdzieś głęboko pod kołdrą. - Be lepiła potem bułki w piekarni na Likuzach,
Sucha Fućka wyjechała do Stanów z takim jednym, co wygrał zieloną kartę. Odpadła teraz, na
wiosnę, brata niedawno spotkałem, l wiecie co? Tak mnie to nosiło, że wziąłem rower i pojechałem
dać na mszę za Suchą Fućkę. Ale do prawdziwego kościoła, do Józefa, nie do tych tam, kurna,
komediantów. Zapomniałem nazwiska i ksiądz odprawiał mszę za Dżiolę, bo chciała, żeby tak na
nią mówili... Jęknął sobie pod nosem, zamyślił się na chwilę, a potem mówił dalej, zadowolony, że
nikt nie wszedł mu w słowo.
- Miałem jeszcze jednego malucha, zwyczajnego, prosto za sklepu, pózniej szarego matiza
metalika, różne większe daewoo, w które się upychało teściów, dzieciaki... Bez porównania. Tak
nijakie przy tym staruszku, że coś tam pamiętam, ale mi się myli. Chociaż dzisiejszymi to już
zupełnie nie można jezdzić, mnie tam mdli. Ci biedni ludzie teraz w ogóle nie wiedzą, co to
naprawdę znaczy  samochód . Wsiadasz, zaraz cię fotel obłapuje i trzyma jak kaftan
bezpieczeństwa, kask ci się na czole zamyka, głową nie ruszysz. Wciskasz gaz, wydłuża się i
przysiada, podjeżdżasz do czegoś za blisko, sam hamuje, silnik nie pracuje, tylko skwierczy jak
smalec. I te obowiązkowe komunikaty głosem:  yle się czujesz, dziś nie prowadz ,  Pod lewym
kołem temperatura plus 11 ,  Siedzisz niewłaściwie ,  Skręcasz zbyt gwałtownie ,  Przyśpiesz ,
 Zwolnij - przedrzezniał i zrzędził dalej: - Nie tylko w samochodzie. Całe życie za rękę, wszędzie
cię instruują, jak i co masz robić, kiedy jeść, kiedy spać, w końcu kiedy umrzeć. Wolność
przekręcona, wolność zaszczuta, wolność, kurna, zastraszona wolnością!
%7łebujka tak się zatracił w patosie ostatnich słów, że nieomal już krzyczał na całą salę, nawet
nie ocierając zaślinionych ust.
- Dokładnie! - potwierdził z oburzeniem łysy współtowarzysz spod przeciwległej ściany,
którego łóżko stało vis a vis łóżka Irka. - Znajomy wnuka gruchnął w drzewo pod Bisztynkiem i
taki fotel go po prostu zadusił.
Pogardliwie machnął ręką także ten milczący, unieruchomiony, z bejsbolówką na oczach. Ze
zdjętych słuchawek, rzuconych byle gdzie między ręczniki i otwarte opakowanie pampersów,
dochodziło do Irka stłumione, monotonne dudnienie hiphopu, którego tamten słuchał bez przerwy
dniami i nocami.
 Gdzie można znalezć miejsce schronienia, do jakiej go ostatecznego portu zawinąć,
błądząc po oceanach własnego bólu? - myślał, pogrążając się w przedsennym bezruchu. - Jemu się
udało. Uciekł do wielkiej dyskoteki, do laserów i stroboskopowych świateł. Muzyka musi być
głośna, rytm tańca zabija rytm czasu. Wszystkie dziewczyny są nieśmiertelne, wszyscy mężczyzni
twardzi i młodzi. Nie ma godzin, pór dnia, miesięcy, lat prawdziwa wieczność nie znosił podziałów.
Zwiecą sztuczne słońca i sztuczne księżyce, bój tylko to, co martwe - nie przemija .
W nocy znowu przypomniał o sobie ból. Dawka DFR - B widocznie przestawała działać i
granice ciała Irka wypełniło nieznośne napięcie.
Oczekiwanie na cierpienie jest gorsze od samego cierpienia. Nie można oszukać go snem,
myśleniem, zajęciem się czymkolwiek. Wielka cisza sprężona w klatce żeber, uciskająca ogryzek
mózgu, obezwładniała i narzucała konieczność bezwzględnego skupienia się na samym sobie.
Gdzieś głęboko pod nią, u korzeni kręgosłupa, kiełkowało znajome ćmienie. Pamięć, wola,
charakter i zdolność odczuwania były teraz jednym wielkim uchem skierowanym do wewnątrz.
Bał się. Leżał bez ruchu, z oczami otwartymi w ciemności i nasłuchiwał, skąd wyruszy atak.
Salę rozświetlała tylko fioletowa lampka przy drzwiach; chrapaniu i posapywaniu śpiących
towarzyszyło monotonne rzężenie klimatyzacji. Jedynie sąsiad obok wiercił się, drapał nerwowo,
wpychał do nosa swoją nieszczęsną rurkę, która ciągle wypadała i plaskała o podłogę.
- Babilon... - syknął w tamtą stronę. - Nie śpisz?
- Raz zimno, kurczę mać, raz gorąco - odpowiedział taki sam szept.
- Babilon... Masz mieszkanie?
- Eee... Mnie już pół wieku temu w blokach coś śmierdziało i wiedziałem, że trzeba spadać.
Jak tylko wujek zmarł, zaraz poszedłem na jego miejsce do tych kolejowych domów na
%7łeromskiego, bo nam zapisał. Wiesz, tych czerwonych... Gówniarze jeszcze byliśmy z Karola, rok
po ślubie, Przedtem siedzieliśmy u starych na kupie. Stary się nawet wpieniał, że nora, że ciemno,
wilgoć, centralnego nie ma, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • galeriait.pev.pl
  •