[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zumiem, że to pan przekonał Marię, by się ze mną skontaktowała? Dobrze pan
zrobił, seńor. Być może ocalił pan życie jej siostrze.
Kevin został w mieszkaniu, dopóki nie przyjechała karetka, aby zabrać Rosa-
rio. Maria chciała jechać z siostrą, lecz doktor nie pozwolił na to  zdecydowanie
zaprotestował, twierdząc, że nic nie pomoże w szpitalu i będzie tylko zawadzać.
 Kiedy zadzwoni pani rano do szpitala, powiedzą pani, jak się czuje sio-
stra. Jeśli wszystko będzie dobrze, może pani przyjść ją odwiedzić.
Poklepał Marię po plecach, zatrzasnął swoją torbę i skinął Kevinowi głową na
pożegnanie. Słyszeli jeszcze kroki na schodach, a potem silnik samochodu na uli-
cy. Maria usiadła, a na jej twarzy pojawiły się zmęczenie, rezygnacja i smutek.
Kevin spojrzał na zegarek: był tu prawie dwie godziny. Bóg jeden wie, jak
Snuffy radzi sobie w barze.
 Dobrze postąpiłaś, Mario. Teraz Rosario przejdzie terapię  słyszałaś
przecież, co mówił lekarz. Jest bardzo chora.
Staruszka spojrzała smutno.
 Powiesz o wszystkim seńoricie Dunne?
Kevin zwlekał przez chwilę, po czym potrząsnął głową.
 Nie, Mario. Nie powiem jej.
176
TLR
Rozdział 25
Romans Maggie i Snuffy'ego pędził naprzód z prędkością odrzutowca, ale w
ciągu ostatnich kilku dni zgromadziły się nad nim czarne chmury w postaci Rick-
y'ego Blaine'a  byłego chłopaka. Któregoś ranka pojawił się w mieszkaniu z pyta-
niem, czemu Maggie go unika. Claire, która przypadkiem zjawiła się u przyjaciół-
ki, zmuszona była obserwować kłótnię, która wybuchła między kochankami.
 A kto mówi, że cię unikam?  Maggie uznała, że atak będzie najlepszą
formą obrony.
 Cóż, nie widziałem cię od ponad tygodnia, a za każdym razem, gdy dzwo-
nię, masz włączoną sekretarkę, a potem nie odpowiadasz na moje wiadomości.
Wysłałem ci tysiące SMS-ów  ty nie napisałaś żadnego. Co się dzieje, Maggie?
Spotykasz się z jakimś palantem?
Maggie udawała zaskoczoną.
 Skąd ci to przyszło do głowy?
 Nie jestem głupi  odparł Ricky.  Widziałem, jak te wszystkie łajzy mie-
rzyły cię wzrokiem w Mucky Duck,
kiedy odstawiałaś swój numer z Tiną Turner. Wiem dobrze, jakie świństwa
chodzą im po głowie. Maggie parsknęła tylko z pogardą.
 Wiesz dobrze, że nigdy nie spoufalam się z moją publicznością. Taką
mam zawodową zasadę.
 Co nie znaczy, że oni nie mogą spoufalać się z tobą.
 Byłam zajęta, to wszystko. Claire i ja ćwiczyłyśmy mój występ do muzyki
Madonny. Prawda, Claire?
Claire przełknęła głośno ślinę. Nie chciała mieszać się w tę dyskusję, ale mu-
siała wesprzeć przyjaciółkę.
 No, hm, tak. Zgadza się.
 Ciekawe, a ja słyszałem, że byłaś z jakimś kolesiem na koncercie Despe-
rados w Mijas  nie poddawał się Ricky.
 Kto tak powiedział?
 Mała myszka.
 Chyba wstrętny szczur, ot co!  ze złością odparowała Maggie.  Szpiego-
wałeś mnie?
 Oczywiście, że nie  bronił się Ricky.
 Wygląda na to, że tak. Wiesz, Ricky, że nie znoszę zazdrosnych facetów. A
ty zachowujesz się jak mały chłopiec, któremu właśnie odebrano zabawkę.
Maggie wrzeszczała na biednego Ricky'ego, aż w końcu zaczął mięknąć pod
naporem jej argumentów.
 W takim razie kiedy się spotkamy?  zapytał.
177
TLR
 Kiedy mi się zachce. Teraz muszę położyć przycisk na moją karierę  od-
parła Maggie.
 Nacisk  poprawiła delikatnie Claire.
 No właśnie. Próbuję zdecydować, czy zmienić się w Kylie Minogue. I po-
trzebuję czasu, żeby się skoncentrować. To dla mnie krytykujący moment.
 Krytyczny  znów poprawiła Claire.
Ricky wydawał się nieco uspokojony. Zebrał się do wyjścia  wysoki, chudy
jak szczapa, przypominający postać z jakiegoś horroru.
 Faceci!  wrzasnęła z obrzydzeniem Maggie, kiedy wyszedł.  Czyż oni nie
przyprawiają cię o mdłości? Zawsze coś im się nie podoba.
 Wiesz, on ma trochę racji  odważnie odparła Claire.  Skoro zakochałaś
się w Snuffym, powinnaś powiedzieć o tym Ricky'emu. Nie jest w porządku, że
trzymasz go przy sobie jak kundla na smyczy.
 Tak myślisz?
 Pewnie. Spróbuj sobie wyobrazić, jak ty byś się czuła.
 Masz rację  zgodziła się Maggie.  Tyle że ja lubię ich obu. Nie mogę się
zdecydować.
 Lepiej się pośpiesz. Ryzykujesz, że ich stracisz.
Maggie objęła Claire i przytuliła ją mocno.
 Zawsze zachowujesz zdrowy rozsądek  powiedziała.  Jesteś taka roz-
ważna!
Claire się uśmiechnęła.
 Po to są przyjaciele, Maggie. %7łeby się wspierać. A kiedy ja wywinęłam
numer na plaży, ty byłaś przy mnie.
 Och, daj już spokój  zaczerwieniła się przyjaciółka.  Ja tylko zrobiłam ci
jarzynówkę.
Claire wróciła do swego mieszkania, ale gdy tylko otworzyła drzwi, usłyszała
dzwięk komórki. Telefon był w torbie leżącej na kuchennym stole. Zastanawiając
się, kto może dzwonić, Claire wbiegła do domu i pobiegła do kuchni, gdzie sygnał
rozlegał się coraz głośniej. W końcu wydobyła aparat z torby i przycisnęła do
ucha.
 Halo?
 Dzięki Bogu, że nic ci nie jest  odezwał się zdenerwowany głos matki.
Przez jedną chwilę Claire zastanowiła się, czy może rodzice jakimś sposobem
dowiedzieli się o przygodzie na plaży. Może miała jakieś telepatyczne zdolności?
Ale chodziło o coś innego.
 Oczywiście, że nic mi nie jest. Czemu miałoby być inaczej?
 Bo tam grasuje jakiś szaleniec!
 Co?
178
TLR
 Wariat z siekierą. Biega i zarzyna ludzi.
Claire zachodziła w głowę, jak matka zdobyła tę informację. Czyżby w sekrecie
porozumiewała się z Maggie? Mało prawdopodobne.
 Czytałam o nim w gazecie dzisiaj rano. Piszą, że policja urządziła obławę.
 Masz nieaktualne informacje. A zresztą to było daleko stąd, w innym ku-
rorcie. Tu, gdzie mieszkam, na pewno jest bezpiecznie.
 A jeśli on przyjdzie do twojego domu?
 Mamo, uspokój się!
 Jak mam się uspokoić, skoro moja jedyna niezamężna córka jest w nie-
bezpieczeństwie? Absolwentka prawa z dyplomem Trinity College!
 Nie jestem w niebezpieczeństwie mamo, naprawdę.
 Nie dyskutuj ze mną. Widziałam w telewizji program o tych świrach.
Bezustannie szukają kolejnych ofiar. Zwieże, młode, kobiece ciało  tak mówił ten
reporter. Od razu pomyślałam o tobie.
 To miło.
 Szukają właśnie takich dziewczyn jak ty. Uważam, że nie powinnaś wy-
chodzić z domu, dopóki go nie złapią.
 W domu to mogłabym siedzieć w Dublinie. A jak myślisz, po co przyje-
chałam do Fuengiroli?
 Ty mi powiedz. Nie mam pojęcia, skąd bierzesz te szalone pomysły. Prze-
cież równie dobrze mogłaś pojechać na wakacje nad Morze Irlandzkie.
 A pomyślałaś, jaka tam jest pogoda?
 Nie wymądrzaj się. Mnie i twojemu ojcu Bray wystarczyło na odpoczynek.
 Musiałam zmienić klimat, mamo. Chyba już ci tłumaczyłam, prawda?
 Nigdy sobie nie wybaczę, jeśli coś ci się stanie.
 Mamo!  Claire podniosła głos.  Posłuchaj, jestem wdzięczna, że się o
mnie martwisz, ale wszystko jest w porządku. Mieszkam w bloku, na szóstym pię-
trze. We wszystkich drzwiach są tu zamki. Wychodzę zawsze z przyjaciółmi.
 Przyjaciółmi?  Pani Greene dopiero teraz wpadła w prawdziwą histerię. 
Jakimi przyjaciółmi? Kim są ci ludzie? Skąd ich znasz? Jakie mają pochodzenie?
 Nie wypytuję wszystkich znajomych o życiorys, zanim się do nich odezwę
 Claire też prawie krzyczała do słuchawki.  To ludzie, których tutaj poznałam. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • galeriait.pev.pl
  •