[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie jej łokcia.  I pragnę więcej...
Zorientowała się, że Ramon czeka na jej odpowiedz.
I to był moment, kiedy powinna się była wycofać.
 Nie chcę robić czegoś, czego ty byś nie chciała
 rzekł matowym głosem.  Powinnaś jednak wiedzieć,
że nie chodzi o to, czy to się stanie, lecz kiedy.
 Bo żadna kobieta ci się nie oprze?
 Nie  uśmiechnął się.  Nie jestem aż tak zarozu-
miały, aby uważać, że wszystkie kobiety muszą mi paść
do stóp. I nie oczekuję, że wszystkie kobiety, z którymi
umówię się na randkę, Uojdą ze mną do łóżka.
Jej twarz płonęła.
 Tylko te naiwne?
 Nie jesteś naiwna! Między nami coś jest, Jennifer.
To...  Wzruszył ramionami.  Sam nie wiem. Nie
potrafię jasno myśleć. Coś mnie ku tobie ciągnie. I myś-
lę, że ciebie do mnie również. Dlaczego z tym walczyć?
 Ponieważ razem pracujemy. Ponieważ nie chcę
być twoją przygodą. I nie chcę...
Nie mogła wyznać mu prawdy. Ramon ją pociąga,
ale minęło tyle czasu, kiedy się kochała. Może go roz-
czaruje?
 Jennifer  szepnął, najwyrazniej mylnie odczytując
60 KATE HARDY
wyraz jej twarzy.  Nie zdradzasz ze mną nikogo, tak
jak ja nie zdradzam nikogo z tobą. Wiem, co czujesz,
i zapewniam cię, że ja czuję to samo. To musiało się
stać. Nie planowałem tego. Naprawdę chciałem pójść
ztobą na koncert, a potem być możenakolację. Gdybym
zamierzał cię uwieść, moje mieszkanie byłoby posprzą-
tane. Nie mógłbym zrobić niczego przeciw tobie. Pragnę
cię, Jennifer. Pragnę się z tobą kochać.  Przesunął
opuszkami palców po owalu jej twarzy.  Dziś wieczo-
rem liczymy się tylko my. Jutro będziemy myśleć o jut-
rze. Ale teraz...
Pochylił głowę znowu i pocałował ją. Nie była pew-
na, kto uczynił pierwszy ruch. Czy ona odpięła guziki
jego koszuli, czy on rozsunął suwak jej sukni.
 Jennifer, jesteś taka piękna  wyszeptał.  Pocałuj
mnie. Por favor. Proszę, zanim postradam zmysły.
Całowała go więc, aż sama poczuła, że kręci się jej
wgłowie. Ramon szeptał coś po angielsku i hiszpańsku,
rozbierając ją, a kiedy zaczęła go dotykać, odniosła
wrażenie, że podpaliła lont. Następną rzeczą, jaką pa-
miętała, było to, że leżała na chłodnym prześcieradle
i że Ramon leżał obok, wodząc palcami po jej ciele,
jakby je chciał zapamiętać na zawsze.
 Jennifer, kochaj mnie  wyszeptał.
 Ale...
 Jesteś bezpieczna  zapewnił, czytając w jej myś-
lach.  Chociaż powinnaś wiedzieć, że sypianie z kobie-
tami nie jest moim hobby.
Nawet gdyby mógł mieć każdą na kiwnięcie palcem.
 Przygotowałeś się?
 Byłem pewien, że to się stanie, nie wiedziałem tyl-
ko kiedy. I nie chciałem zrobić tego z inną.  Spojrzał na
SZCZZLIWA RODZINA 61
nią z wyrzutem.  Jak zresztą mógłbym, skoro myślę
tylko o tobie?
Długo patrzyła na niego w milczeniu, po czym po-
chyliła się, by go pocałować. Przyciągnął ją mocno do
siebie, a kiedy fala namiętności objęła całe jej ciało,
ochrypłym z pożądania głosem powtórzył:
 Kochaj mnie, Jennifer...
Po pewnym czasie wyczerpana leżała w jego ramio-
nach.
 Ramon, ja...
 Szsz! Nie musisz nic mówić  wyszeptał, całując
przegub jej dłoni.
 Jutro idziemy do pracy  zauważyła.
 Ale dopiero po południu. Poza tym przed nami
długa noc.
 Ramon...
Zamknął jej usta pocałunkiem.
 Nie pozwolę ci jeszcze odejść.
Z trudem przełknęła ślinę. Czyżby spodziewał się, że
zostanie na noc?
 Zapomnij o szpitalu. Liczymy się tylko my.  U-
śmiechnął się smutno.  Tracę przy tobie głowę. Jeszcze
nigdy tak się nie czułem.
 Ja też  przyznała.
 Może nie powinnaś była tego mówić, bo teraz na
pewno nie pozwolę ci odejść.  Znowu zaczął ją pieścić
i całować, aż słowa protestu przestały mieć sens.
W końcu zdołała się jakoś wyzwolić z jego ramion.
 Muszę iść.
 Zostań na noc...
 Nie mogę.
 Nie możesz czy nie chcesz?
62 KATE HARDY
 I jedno, i drugie.
 Przyrzeknij mi więc, caria, że zostaniesz ze mną
jutro.
 Już jest jutro.
 Wobec tego na jakąś inną noc.
 Ramon...
 Jeśli chcesz opuścić moje łóżko  powiedział
miękko  to musisz obiecać, że wrócisz. I to szybko.
Wciągnęła nerwowo powietrze. Jeśli zostanie tutaj
choćby jeszcze chwilę, nie będzie miała siły odejść
w ogóle.
 Obiecuję.
Minęła kolejna godzina, zanim zdołała się w końcu
ubrać. Ale nawet wtedy jedynym sposobem, aby wyjść,
było nie patrzeć na niego. Gdyby to zrobiła, musiałaby
zostać.
ROZDZIAA SZSTY
Jutro będziemy myśleć o jutrze...
Jennifer jęknęła, gdy miękka czarna łapa trąciła ją
w nos.
 Och, Spider, czy nie możesz pozwolić mi jeszcze
na dwie minutki snu?
Ciche kocie miau zabrzmiało jak protest.
 Dobrze, już dobrze. Zaraz cię nakarmię.
Jennifer zwlokła się z łóżka, włożyła szlafrok i skie-
rowała do kuchni. Szybko nastawiła wodę, nałożyła
jedzenie kotu i z filiżanką mocnej kawy usiadła przy
kuchennym stole. Za cztery godziny pójdzie na dyżur
i będzie musiała stanąć twarzą w twarz z Ramonem.
Jak powinna się zachować? Ostatniej nocy... nie mia-
ła nic na swoje usprawiedliwienie. Nie wzięła do ust ani
kropli alkoholu. Ramon dał jej szansę powiedzieć nie,
wycofać się... a ona bez oporu poszła z nim do łóżka.
Co teraz? Możliwe są trzy scenariusze. Pierwszy: jest
jego kolejną zdobyczą i wkrótce ją zostawi. Drugi:
szukał przygody na czas pobytu w Brad s, tak więc dalej
będzie zabiegał o jej względy, ale bez istotnych zobo-
wiązań. Trzeci: nie szukał przygody, potraktował ją
poważnie i będzie zabiegał o jej względy jeszcze bar-
dziej usilnie.
Nie była pewna, który z nich przerażał ją najbardziej.
Polubiła swoje życie  spokojne, uporządkowane,
64 KATE HARDY
pełne pracy. Nie chciała, by ktoś znowu ją kontrolował,
by narzucał, co ma ?owić, a nawet myśleć. Obawiała
się jednak, że Ramon tego nie pojmie. Nie teraz, kiedy
tyle się między nimi wydarzyło.
Ciarki przeszły jej po grzbiecie. Wylała resztkę kawy
do zlewu i poszła wziąć długi i zimny prysznic, w na-
dziei, że woda pomoże jej odzyskać rozsądek.
Mimo to, gdy wchodziła na oddział, wciąż nie wie-
działa, co powie Ramonowi.
Usiłowała skupić się na czynnościach związanych
z przejęciem dyżuru, ale świadomość, że w każdej
chwili może usłyszeć jego głos, sprawiała, że jej nerwy
były napięte do granic wytrzymałości. Nawet jej ulu-
biona praktykantka zauważyła, że jest dziwnie rozko-
jarzona.
 Co się stało, Jen?
 Nic  rzuciła wymijająco.  yle spałam.
 Było duszno  jęknęła Lizzy  ale uwierz mi, że
w domu pielęgniarek jest o wiele gorzej.
Jennifer spurpurowiała. Doskonale znała warunki
szpitalnego zakwaterowania.
 Jen, na pewno wszystko w porządku?
 Na pewno. Nie mogłabyś zająć się swoją pracą?
 Oczywiście  odparła Lizzy, a Jennifer w duchu
się zganiła.
Jeszcze nigdy nie zwróciła się tak ostro do nikogo.
Jeśli Lizzy wspomni o tym, plotkom nie będzie końca.
 Buenas tardes, siostro Jacobs.
A więc tym razem jej wczesny system ostrzegania
wyraznie ją zwiódł.
 Witam, doktorze Martinez  odparła chłodno.
Zmarszczył brwi.
SZCZZLIWA RODZINA 65
 Jennifer, uważam, że powinniśmy porozmawiać.
 Nie teraz.
 Wobec tego podczas popołudniowej przerwy.
W moim pokoju albo w bufecie. Wszystko jedno gdzie,
ale porozmawiamy. Koniecznie.  Przez chwilę patrzył
na nią w milczeniu, po czym odwrócił się i odszedł.
I aż do przerwy nie pojawił się już u niej. W miarę
upływu czasu Jennifer stawała się coraz bardziej nie-
spokojna.
 Siostro Jacobs, przypominam o naszej rozmowie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • galeriait.pev.pl
  •