[ Pobierz całość w formacie PDF ]

profesjonalnym futbolu, bo jak wspomniałeś, podobno grałeś w
nie przed laty.
- Nasz hokej jest podobny do waszego, tylko znacznie
bardziej brutalny. Nie nosi się u nas nakolanników i innych
ochraniaczy. Nie ma też tylu obostrzeń i twardych reguł.
Generalnie biorąc jest to coś w rodzaju terroryzmu, tylko bez
użycia broni palnej. Można tu i tam dorobić się blizny, lecz nie
można dorobić się pieniędzy. A jeśli chodzi o irlandzki
profesjonalny futbol, czyli po waszemu soccer, to tylko my
wiemy naprawdę, jak się w to gra. Byłem członkiem naszej
narodowej drużyny przez cztery lata. Zarobiło się nieco.
Opłaciłem z tego studia prawnicze. Nasz futbol jest stosunkowo
spokojny, ale jedynie tak długo, jak długo uda się utrzymać
fanów na trybunach. Gdy jednak sytuacja wymyka się spod
kontroli, zaczyna się prawdziwa wojna. Reguła brzmi: zabij albo
ciebie zabiją. Wspaniały sport!
- Ale... - Maggi popatrzyła na jego twarz pełną ironii.
RS
46
- Teraz już wiesz, dlaczego wybrałem zawód prawnika -
przerwał jej z gorzkim uśmiechem. - Byłem kiepskim graczem...
i tak miałem szczęście, że wyszedłem z tego z życiem.
- A potem zacząłeś studia prawnicze?
- Właśnie - przytaknął. - Teraz ty opowiedz coś o sobie albo o
Forcie Phoenix.
Na szczęście dał jej prawo wyboru. I stary fort zwyciężył.
Zaczęła mówić szybko, z wigorem.
- W tamtych dniach, w czasie naszej rewolucji, New Bedford
był słynnym portem. Zbudowano wtedy tę fortyfikację, żeby nie
dopuścić do inwazji floty brytyjskiej. - Maggi popatrzyła na
Johna, chcąc sprawdzić, czy słucha. Wielkie czarne oczy
śledziły każdy jej ruch. - Ale do inwazji ostatecznie doszło -
ciągnęła dalej. - W porcie znajdowało się wtedy dużo małych
statków rybackich. Brytyjczycy utrzymywali, że były to okręty
pirackie, bo każdy posiadał armatę na swym pokładzie.
- Co za idiotyczne posądzenie - wtrącił John.
- Właśnie, no i Brytyjczycy sprowadzili całą flotę do zatoki
Clarka i wysadzili tam czterdzieści tysięcy żołnierzy. Albo może
było ich cztery tysiące? A może tylko czterystu?
- Jest pewna różnica między tymi liczbami.
- Nie musisz być zjadliwy. Tak więc wysadzili żołnierzy
piechoty morskiej w New Bedford i oddziały te pomaszerowały
przez miasto, paląc wszystko po drodze. Jednocześnie inne
oddziały wylądowały na Sconticut Neck... To miejsce znajduje
się zaraz za fortem.
- Oczywiście wszystkie armaty fortu zwrócone były ku morzu
i nie mogły ostrzelać napastników.
- Słyszałeś już tę historię wcześniej? - zapytała z wyrzutem.
- Bynajmniej. Podszepnął mi to mój analityczny umysł.
Opowiadasz pięknie, Maggi, oczy ci błyszczą i wspaniale
gestykulujesz, a także...
- Przestań w tej chwili! Jeśli chcesz słuchać...
RS
47
- Chcę słuchać - zapewnił ją pospiesznie. - A kiedy ten
Phoenix powstał z popiołów?
- Pózniej - prychnęła. - Na czym skończyłam?
- Zaatakowali was z tyłu...
- No tak. Brytyjczycy zaatakowali fort od tyłu i...
- Coraz trudniej jej było opowiadać. To jedna ręka Johna, to
druga obejmowała ją w pasie i zmierzała ku wypukłościom jej
piersi. Maggi mówiła coraz szybciej:
- Brytyjczycy zaatakowali i nastąpiła straszna masakra. A
potem spalili fort do cna. Jednocześnie ich okręty wojenne, a
może to była jedna fregata, ale potężna, wpłynęły do portu i
zniszczyły wszystkie małe rybackie stateczki.
- Okropne - rzekł z pełną powagą.
- No właśnie, a potem przybyła straż obywatelska z Wareham
i z New Bedford...
- Dużo ich było?
- Około dwóch lub trzech setek.
- Przeciw czterdziestu tysiącom? - John gwizdnął z udanym
zdumieniem.
- Tak jest. I ta straż obywatelska przepędziła Brytyjczyków z
powrotem na ich okręty, a w jakiś czas potem miasto Fairhaven,
w powszechnym głosowaniu, postanowiło odbudować fort...
- I powstał na nowo, z popiołów. - Mówiąc to, John zaśmiał
się cicho.
- Tak, właśnie z popiołów. Ojcowie miasta byli pewni, że
Brytyjczycy nigdy już nie powrócą, gdy dowiedzą się, iż fort
strzeże portu. I tak się stało.
- Wspaniale! - John ciągle uśmiechał się do niej. A raczej
szczerzył zęby, to było chyba bliższe prawdy.
- Wszystko wydarzyło się dokładnie tak - powiedziała Maggi
z pełnym przekonaniem.
- Oczywiście. A ile jeszcze razy Brytyjczycy atakowali?
RS
48
- Nigdy tu nie powrócili. Francuska flota przybyła z zatoki
Chesapeake, na południu, i brytyjski admirał odwołał wszystkie
swoje okręty z powrotem do Yorktown. I kropka!
- Szczęściarz - powiedział John z powagą. - A ilu ludzi
zginęło we wspomnianej przez ciebie strasznej masakrze?
- Tutaj, w Forcie Phoenix? Nie wiem, ale w całej bitwie, a [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • galeriait.pev.pl
  •