[ Pobierz całość w formacie PDF ]

długo czekać. Za niecałe pięć minut Platfus przeszedł z powrotem obok niego, trzymając w ręku
jakąś kopertę. Po chwili wyszedł na ulicę.
Jupiter podążył w ślad za nim, zachowując bezpieczną odległość, Chłopiec właśnie wchodził
na chodnik, kiedy w ostatniej chwili zdążył zauważyć jak Platfus wskakuje na stary motocykl i z
hałasem odjeżdża aleją w kierunku studia filmowego przy ulicy Winnej.
Jupe rozejrzał się wokół. Parę kroków od niego jakaś starsza pani właśnie wysiadała z
taksówki, która zatrzymała się tuż przed budynkiem stacji telewizyjnej. Jupe poczekał, aż
kobieta zapłaci a potem wskoczył na tylnie siedzenie samochodu.
 Dokąd mamy jechać?  zapytał taksówkarz.
Jupe pochylił się do przodu, myśląc intensywnie. Jeśli Platfus udawał się do studia
dzwiękowego, co by było zgodne z teorią Jupe a, to nie miało sensu jechać za nim. Znacznie
lepszym rozwiązaniem będzie po prostu zjawić się tam przed nim i ukryć się gdzieś w studiu
dzwiękowym.
Jupe dał taksówkarzowi adres studia filmowego przy ulicy Winnej. Sądząc po klekoczącym
dzwięku motocykla, którym jechał Platfus, istniała duża szansa, że Pierwszy Detektyw będzie
tam znacznie szybciej od niego.
I tak też było. Taksówka minęła motocykl już przy drugich światłach, a studio znajdowało się
o niecałe cztery kilometry dalej, tuż za Aleją Hollywoodzką.
Jupe zapłacił taksówkarzowi przy bramie studia, pokazał przepustkę strażnikowi i szybko
przeszedł wyludnioną ulicą ze sławnymi budynkami do drzwi Studia Numer Dziewięć. Za
pomocą klucza, który dostał od Luthera Lomaxa, otworzył kłódkę i wkroczył do środka.
Olbrzymie studio dzwiękowe było całkowicie pogrążone w ciemnościach. Jupe żałował, że
nie zabrał z sobą latarki, ale nie chciał tracić czasu na tego typu rozważania. Jeśli Platfus
wybierał się do studia dla odzyskania skradzionych srebrnych pucharów, to mógł się tu stawić
lada moment.
Jupe zostawił solidnie obite drzwi wejściowe trochę uchylone, tak żeby wnikało przez nie
nieco światła, i zaczął iść po omacku w kierunku kuchni mieszczącej się na końcu tego
olbrzymiego budynku. Przeszedł jakieś dziewięć metrów, kiedy nagle usłyszał głuchy odgłos tuż
za sobą. Szybko się odwrócił i popatrzył w kierunku drzwi.
Wąska struga światła, wydobywająca się przez szczelinę w uchylonych drzwiach zniknęła, i
Jupe zrozumiał, że drzwi zamknięto od zewnętrz.
Pierwszy Detektyw podbiegł do drzwi tak szybko, jak tylko pozwalały mu na to panujące w
budynku egipskie ciemności, i starał się je otworzyć. Spróbował jeszcze raz, wkładając w to tym
razem więcej wysiłku. Pomagając sobie ramieniem, napierał na drzwi z całych sił.
Ale ani drgnęły. Ktoś zamknął je na kłódkę. Jupe był uwięziony! Złapany w pułapkę w
ogromnym, dzwiękoszczelnym studiu. Nawet gdyby krzyczał z całych sił, nikt znajdujący się na
zewnątrz nie byłby w stanie go usłyszeć. Nie mógł też liczyć na to, że ktoś przypadkowo go
oswobodzi. Nikt nie będzie próbował dostać się do studia dzwiękowego przed pierwszą zmianą
robotników, którzy pojawią się dopiero w poniedziałek rano.
A za półtorej godziny, albo nawet wcześniej, Ogar i Peggy i cała reszta przystąpią do udziału
w pierwszym kwizie Małych Urwisów.
Jupe stał przez chwilę zupełnie nieruchomo. Jego umysł pracował na przyspieszonych
obrotach, ale chłopiec nie poddawał się panice. Obmyślał pian, punkt po punkcie.
Punkt Pierwszy. Zwiatło.
Przed oczami pojawił mu się obraz Luthera Lomaxa, idącego od strony głównego
przełącznika światła, zaraz po tym jak reżyser zaskoczył ich, kiedy właśnie odnalezli srebrne
puchary.
Jupe szedł ostrożnie, po omacku, tuż przy ścianie studia dzwiękowego, starając się dotrzeć do
miejsca, gdzie znajdowała się kuchnia. Miał wrażenie, że upłynęło mnóstwo czasu, zanim jego
palce dotknęły dużej, metalowej skrzynki z wyłącznikiem światła. Znalazł uchwyt i otworzył
skrzynkę. Wymacał dłonią rączkę wyłącznika i opuścił ją na dół.
Kuchnia wypełniła się światłem.
Punkt Drugi. Telefon. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • galeriait.pev.pl
  •